15/2.

717 119 36
                                    

Wieczór był dla mnie wielkim testem, bo zmierzyłam się z pijanym wcieleniem mojego mężczyzny. Sławek zaproszony do nas wraz z Liv na kolację, zjawił się z dwoma butelkami polskiej wódki i wielką zgrzewką piwa. Bo przecież Polak nie świętuje na trzeźwo.

I ta wersja Sławka nie odpowiadała mi zupełnie. Był nachalny, głośny i miał lepkie łapy. Z każdą chwilą tego wieczoru traciłam dobry nastrój i w końcu odcięłam się całkowicie od nich. Odpowiadałam mechanicznie, siedziałam cicho i zaczęłam gapić się w jeden punkt czekając cierpliwie aż ten koszmar się skończy.

Przestały docierać do mnie dźwięki i zapachy. Byłam sama w swoim świecie wróżek wędrując pośród kwiatów. Chciałam iść jak najdalej stąd. I wyszłam, tak jak stałam. W kapciach, bez torebki zaledwie w koszulce i ulubionych spodniach. Cierpliwie krok po kroku brnęłam w ciemność szukając znajomego światełka jakie dawała mi wyobraźnia.

Szarpnięcie za ramię zatrzymało mnie w miejscu. Znajome wystraszone oczy mojego szefa wdarły się w moją przestrzeń.

- Katarzyna. – Wrzeszczał mi prosto w twarz. – Ocknij się dzieciaku. Co ty tu robisz? Mój boże jesteś przemarznięta. – Zamrugałam oczami i ze zdziwieniem powitałam jasność wokół siebie. – Poderwał mnie do góry i wniósł na ciepłą kuchnię. Jeszcze nikogo tu nie było. Szef jak zwykle był pierwszy na posterunku. Sprawnie przygotował mi wielki kubek herbaty z dodatkiem jego ulubionego miodu i otulił mi ramiona swoim wielkim swetrem.

- Dzięki. – Wychrypiałam. Mój głos stracił całą barwę. Nie miałam bladego pojęcia jakim cudem znalazłam się właśnie tutaj i ile czasu spędziłam pod drzwiami kuchni. W moim umyśle była totalna dziura, jakby ktoś mi wymazał wspomnienia. Usiadł naprzeciwko mnie i z troską potarł moją zziębniętą dłoń.

- Dziecko, co się stało? – I co ja miałam mu powiedzieć? Jak wyjaśnić wszystko co czasami się ze mną działo?

- Posłuchaj mnie, nigdy nie będę cię oceniał. Zwyczajnie w świecie się martwię. Czy ktoś cię skrzywdził? – Pokręciłam głową na nie. Miałam wrażenie, że myślał w tym momencie o Mirku. A przecież to nie jego wina, że ja nie jestem w stanie być obok nikogo, kto pije.

- To nie tak. Nikt nie skrzywdził mnie dziś, ale czasami nie radzę sobie najlepiej z sytuacją. – Starałam się jednocześnie powiedzieć dużo jak i niewiele zdradzić szczegółów z mojego życia. On jak zwykle sprawiał wrażenie jakby wiedział co kryje się pod powierzchnią zwykle spokojnej wody.

- Czy on ćpa? Pije? Wyciąga do ciebie łapy? – Ten troszczący się o mnie facet wyglądał jak najeżony wielki kot, gotowy rozerwać gardło komuś kto mnie skrzywdził.

- Nie ćpa i wątpię, żeby pił dużo. I tym bardziej mnie nie bije. – Popatrzyłam na moje trzęsące się dłonie i miałam ochotę się rozpłakać. Wręcz zawyć. – Ja. – Słowa utknęły mi w gardle.

- Nie toleruję pijących obok mnie ludzi. – Wyszeptałam bardziej do siebie niż do niego. – Mój ojciec pił dużo, a gdy pił krzywdził mamę. Ona płakała potem w łazience. Nie myślę, że ją bił. Raczej gwałcił, lub zmuszał do seksu w taki sposób, że sprawiał jej ból. Ona wyła jak ranne zwierzę. Wczoraj gdy Mirek i ja zaprosiliśmy znajomego z dziewczyną na kolację, ten przyniósł sporo alkoholu. Mirek nie wydawał się być pijany, ale Sławek zachowywał się jak mój tata. Był głośny, dotykał mnie i swojej dziewczyny w sposób w jaki nie powinien, za każdym razem, gdy Mirek odwrócił wzrok, albo wyszedł do łazienki.

- I co było dalej?

- Z moją głową coś jest nie tak. Zaczęłam gapić się w jeden punkt i odcięłam się od świata. Ja nawet nie wiem jak się tu znalazłam i kiedy wyszłam z mieszkania. Nic nie wiem. – Teraz już płakałam, owijając się szczelnie swetrem.

- Oj dziecko. – W jego tonie było tyle szczerego współczucia, że moje usta otworzyły się same i zaczęłam opowiadać mu wszystko.

O mojej mamie, domu w jakim wyrosłam i ojcu, który próbował mnie sprzedać, gdy miałam kilka lat. O świecie wróżek jaki sobie stworzyłam i moich rysunkach, studiach i ucieczką przed uczuciami, tak daleko jak tylko umiałam. Tu do Anglii.

Znajome ramiona objęły mnie i przytuliły od tyłu.

- Przepraszam, tak bardzo przepraszam kochanie. Nigdy więcej nie wezmę alkoholu do ust. Nie narażę cię więcej na traumę kotku. Obiecuję. – Łagodny głos Mirka był pełen łez. 

✨✨✨✨😳😳😳😳

☀️11tys odczytów.😳😳😳

* Jak zawsze gwiazdki i komentarze proszę.
*Ps. Jutro nie będzie rozdziału.

Zagubiona. ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz