Łatwo mu mówić, zwierz mi się, wysłucham cię, opowiedz mi. Od najmłodszych lat ukrywałam wszystko co tylko mogłam przed dorosłymi. Popatrzyłam w te dobre oczy i wiem, że moja odmowa zabolałaby go. Złapałam ołówek i wskazałam mu miejsce, gdzie powinien usiąść. Nie powiedziałabym, że miał szczęśliwą twarz w tym momencie.
- Bądź sobą staruszku. - Rzuciłam mu żartobliwe polecenie. - Przeżyłeś życie z jakiego możesz być dumny, zwiedziłeś cały świat. Widziałeś wiele, nie ukrywaj tego. - Posłał mi smutny uśmiech.
- Czasami nie masz wyjścia dzieciaku. - Ton miał smutny. Ja też to rozumiałam, ja też nie miałam wyjścia. Tak z tym miał rację, czasami nie mamy wyboru i jedynym co możemy zrobić to iść na przód.
- Ta nowa praca była fajna. - Zaczęłam szkicując jego twarz. - Zaprzyjaźniłam się z ludźmi. Często spędzałam z nimi czas prywatny. - Przed oczami mignęła mi uśmiechnięta twarz Mirka. Lubiłam te jego grube oprawki, wiecznie rozczochrane włosy ukryte pod czapką z daszkiem. Uwielbiałam ten szeroki uśmiech jaki mi czasem posyłał i kochałam jego tatuaże. Podziwiałam jego talent artystyczny. To jak skupiał się na swojej pracy. Nawet lubiłam dotyk jego dłoni, co samo w sobie było dla mnie czymś dziwnym, bo był facetem. Wielkim, umięśnionym i chwilami groźnym. - Jeździliśmy na rolkach czasami na rowerach. Wydawało mi się, że dobrze sobie radzę, ale zdarzyła się sytuacja i dostałam ataku paniki. - Oczy wujka stały się olbrzymie, wręcz odbijał się w nich wielki znak zapytania. Chociaż nadal milczał. - Gdy obudziłam się po wszystkim zwyczajnie stamtąd uciekłam. - Wyszeptałam. Czekałam, aż złamie swoją obietnicę i zacznie mnie oceniać. Nie zrobił tego, siedziałam w tej komfortowej ciszy i kończyłam portret pozwalając, aby słońce oświetlające nas uleczyło mnie z bólu. Lubiłam jego ogród i zacisze za domem. Żałowałam, że mnie na taki dom nie było stać.
Wieczorem przy kolacji Antonii wyraźnie się z czymś zmagał. Niewiele się odzywał i chwilami wydawał się zamyślony.
- Tak się zastanawiałem. - No to zaczyna się. Nie wiem czego oczekiwałam od mężczyzny. Lubiany czy nie. Oni wszyscy byli z jednej gliny ulepieni. Lubili kłamać i wykorzystywać kobiety. Spięłam się cała w oczekiwaniu na atak. - Kilka dni temu zadzwonił mój znajomy. Szuka kogoś kto sprzątnie dom. - Antoni cmoknął. - Cholera, czasami brak mi polskich słów. Przepraszam dzieciaku. Zacznę od nowa. Mój kolega jest zagranicą. Ma dom pod Wrocławiem a dokładnie w Oławie. Zmarła jego matka, rodzeństwa nie ma. On tam ułożył sobie życie, nie zamierza tu wracać. Trzeba wszystko przebrać, sprzątnąć, pomalować pokoje i okna. On za to zapłaci. Skoro nie zamierzasz wracać do pracy, może się tym zajmiesz. Ja będę wpadał na weekendy. Wtedy pomogę ci z ciężarami i wywożeniem śmieci. Podobno tam jest sad i ogródek. Na kilka tygodni mogłabyś tam zamieszkać i odpocząć psychicznie. Zastanowić się co robić dalej. Chociaż chciałbym, żebyś w międzyczasie zastanowiła się nad zamieszkaniem ze mną.
Wstrząsnęło mną to. Wyglądał na zawstydzonego, ale i zdeterminowanego uzyskać ode mnie potwierdzenie, że przyjmuję jego ofertę.
- Nie mogę z tobą zamieszkać. - Powiedziałam szeptem. - Kocham cię jesteś jednym z niewielu ludzi, którym ufam, ale ja muszę być samodzielna. I w końcu mi się to uda. - Westchnął ciężko i cicho jęknął.
- Rozumiem. Musisz mi wierzyć, że ja cię nigdy nie skrzywdzę dziecko. Chciałbym zabrać was wszystkie. Ciebie i Michalinę i waszą matkę na drugi koniec świata. Dać wam dobre życie. - Mruczał jakby sam do siebie.
- Mama nigdy nie odejdzie od ojca. - Prawie warknęłam. Byłam na nią zła, wręcz wściekła, bo trwała przy tym potworze jakby dawał jej wielkie szczęście. Mogła odejść lata temu.
- Wiem, niestety. - Tylko tle powiedział i zasępił się ponownie.
CZYTASZ
Zagubiona. ✓
RomanceUkryta pomiędzy regałami z albumami malarskimi, mogłam swobodnie skupić się na dopracowaniu szczegółów. Wróżki tańczyły wśród kwiatów. Miałam cztery wersje tego samego ujęcia. Będę musiała wysłać je rano do asystentki Górskiego. Gdy wybiorą jeden wy...