Mirek rozpoczął swój kurs, ja wróciłam do pracy. Życie zaczęło się układać. Umówiłam się na kawę z Olivią i jej Sławkiem. Chciałam ich przedstawić Mirkowi mieli szansę się zaprzyjaźnić, bo dzielili wspólną pasję.
Wchodząc w pośpiechu do domu ze zdziwieniem usłyszałam rozmowę. Najwyraźniej mieliśmy gościa.
- Dzień dobry. - Przywitałam się grzecznie, z siedzącym tyłem do mnie facetem. Nie odwrócił się. Jedynie odpowiedział na powitanie. Mirek wstał, odebrał mi z rąk torbę i pocałował delikatnie w usta. Pochylając się delikatnie do mojego ucha wyszeptał.
- Kochanie poczekaj na mnie w sypialni. Wytłumaczę ci to później. - Obcy facet nawet nie drgnął, raczej miałam wrażenie, że zapadł się w sobie. Widziałam jedynie jego potężne plecy i rozczochraną strzechę na głowie. Nie wiedziałam co o tym myśleć, bo zaufanie komuś nigdy nie przychodziło mi łatwo, ale to był Mirek.
Mój kto? Chłopak? Facet? Partner? Brakowało mi definicji, bo o tym nie rozmawialiśmy. Prosił mnie o zaufanie mu więc cierpliwie czekałam i przy okazji ogarnęłam nasz poranny rozgardiasz. Zbyt wiele czasu rano poświęciliśmy własnej bliskości i omal nie spóźniłam się do pracy.
- Przepraszam, nie mogłaś z nim porozmawiać. - Miał ogrom winy wypisany na twarzy. - On jest policjantem, pracuje pod przykrywką, ostatnio. - Tego to ja się nie spodziewałam.
- Polak? Tu? - Uśmiechnął się smutno. - Czekaj to on po ciebie przyjechał, gdy Ona sprzedała twój salon?
- Tak on. Był niedaleko i ktoś dał mu znać, że moja była żona spienięża mój majątek. To dzięki niemu mogłem pojechać do kraju, zapłacił za podróż i pomógł mi złożyć kolejne zeznania. - Wyjaśnił. No dobrze to rozumiałam, ale co to miało wspólnego ze mną?
- Rozumiem, ale czemu nie mogłam go zobaczyć? - Potarł kark i przygryzł wargi najwyraźniej zastanawiając się, ile może mi powiedzieć.
- Kochanie, to co ci powiedziałem to tajemnica i on nie chce, żeby ktoś był w niebezpieczeństwie. Dzisiaj mi jedynie przekazał dokumenty z banku. Ona jest zamieszana w jakieś wielkie gówno i pod tyłkiem jej się pali. Jak mawiała moja mama. On tu więcej nie przyjdzie, wyjeżdża do Niemiec. Prawda jest taka, że lepiej abyś go nie znała. Bo człowiek odruchowo wita znajome twarze, zwłaszcza ty. Jesteś milutkim małym kochaniem, które mamusia dobrze wychowała. Nie umiesz udawać skarbie. - Tu mnie miał.
- Rozumiem, nieważne. - Trudne to do przyjęcia, ale przecież nie mam dwóch lat. Ten człowiek miał prawo być bezpieczny. - Zjedzmy coś i chodźmy do Liv i Sławka. - Uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Zrobiłem obiad. - Tu mnie całkowicie zaskoczył. - Prawdziwy polski rosół z angielskiej kury. Ugotowałem całą, jestem pewny, że jakoś umiesz to wykorzystać. - To cwaniaczek jeden. - Lubię dostarczać ci wyzwań kochanie.
- To spróbujmy tej twojej kuchni. - I nie miałam nic do zarzucenia jego polskiemu rosołowi. Był pyszny i bardzo treściwy, z masą warzyw i miałam pomysł na przerobienie resztek. Wystarczy dodać trochę podrobów i wyjdą dwie blaszki pasztetu i pomidorowa na jutro.
Mirek polubił Sławka, mieli masę wspólnych tematów i każdy z nich wykorzystywał inna technikę w swoich pracach. Z Olivią obie z uśmiechem obserwowaliśmy, jak gestykulują i tłumaczą sobie zawiłości swojej pracy.
- Lubią się. - Stwierdziła oczywiste. - Tak się zastanawiam, może mogliby pracować razem. - Uśmiechnęłam się delikatnie, bo taką miałam nadzieję. Mirek potrzebował zajęcia, nie czuł się dobrze, kiedy nie przynosił pieniędzy do domu. Słyszałam, jak rozmawiał z kimś o sprzedaży mieszkanka, które kiedyś zajmowałam. Miałam trochę odłożonej kasy i sporą sumkę na koncie, które założył mi wujek Antoni. Wręczył mi kartę w dniu wyjazdu do Anglii.
- To twoje. - Powiedział zaciskając moją dłoń na plastiku. - I tak po mnie dziedziczycie. Ty i matka. - Zaskoczyło mnie to, bo przecież wuj i mama mieli i inne rodzeństwo. Chociaż wiem, że nie utrzymują ze sobą za bardzo kontaktu. Chwilę później musiałam odejść.
Teraz zastanawiałam się nad kupieniem tego mieszkanka, po to, żeby go nie stracić, a dzięki temu Mirek mógł mieć wkład finansowy do wspólnego interesu ze Sławkiem.
Moglibyśmy tu ułożyć sobie jakoś życie, zarobić i kiedyś wrócić na stare śmieci. Ciągnęło mnie do Wrocławia. Kiedyś będę musiała skończyć studia. Tu możemy zostać na trochę. I teraz do mnie to dotarło. My. Po prostu my.
CZYTASZ
Zagubiona. ✓
RomanceUkryta pomiędzy regałami z albumami malarskimi, mogłam swobodnie skupić się na dopracowaniu szczegółów. Wróżki tańczyły wśród kwiatów. Miałam cztery wersje tego samego ujęcia. Będę musiała wysłać je rano do asystentki Górskiego. Gdy wybiorą jeden wy...