Deidara x Reader v2

380 23 0
                                    

Serce stanęło na moment, szum w uszach był niesamowicie bolesny, przepełniony również piskiem. Świat zwolnił w miejscu, a mięśnie pulsowały. Dłonie zakrywające uszy i poruszające się usta przyjaciela spotęgowały strach. Krzyk, który rozniósł się po okolicy należał do twoich strun głosowych, ale pisk nie ustępował nie pozwalając Ci usłyszeć czegokolwiek innego. Drganie wypełniło twoje ciało, po upadnięciu na kolana. A kosmyki blond włosów roznosiły się w powietrzu niczym liście na wietrze. Ślina ściekająca po brodzie dawała znak, że to nie koniec. Spotęgowało to ciekawość narastającą w tobie. Spojrzenie utkwione w jednym punkcie - w nim.

Do twoich uszu dotarły dźwięki, ziemia zadrżała a ty razem z nią. Szok spowodowany widokiem, jaki zastałaś doprowadził do bólu serca, które starało się pracować jak najmocniej. Jak na początku wszystko działo się w zwolnionym tempie, teraz znacznie przyspieszyło.

- Deidara! - nogi poderwały się do biegu, ale przerwały Ci kawałki ziemi i ciała.

Błysk, krzyk, rozpacz.

[Time Skip]

W ciągu ostatnich kilku tygodni twoje serce zostało spowite niepokojem na przemian ze złością. Opuszczanie białego pokoju zawsze bolało, niepewność że stan jego może się pogorszyć nie dawało ci spać. Ból w klatce piersiowej był przyćmiewany na krótki moment dzięki lekom na uspokojenie, którymi faszerowałaś się każdej nocy.

Czerwony blask oczu, który dostrzegłaś w kącie pokoju spowodował delikatny dreszcz na twoich plecach. Westchnęłaś odkładając leki na szafkę, uświadamiając sobie że to tylko twój przyjaciel.

- Znowu przyszedłeś mnie pouczać? - powiedziałaś ostrzej niż się tego spodziewałaś. Jego oczy każdej nocy wpatrywały się w Ciebie z kąta pokoju, jego głos nigdy nie odbił się w ścianach tego pomieszczenia. Mimo to doceniałaś troskę, niewiele myśląc odwróciłaś się i ze łzami w oczach przyjrzałaś się jego twarzy. - Boli, bardzo boli.

- Bierzesz te leki dzień w dzień, w dawkach przekraczających normy. Okradasz każde domy i sklepy, niczym narkomanka. - ciężki głos odbił się od ścian, a echo wypełniło ciszę. - Zanim on wyjdzie, ty opuścisz nas wszystkich.

- Co mam innego zrobić? One nie działają... - spojrzałaś z łzami w oczach na opakowanie. - Może musze brać ich więcej? - wiatr otulający twoje ciało było tak niespodziewane jak ramiona otulające Cię.

- Przestań, wiem że jesteś w okropnym stanie psychicznym. Leki nie są w stanie ani na chwilę poprawić twojego samopoczucia. - duże dłonie sunęły po twoich włosach, a bicie serca przypominało o bezpieczeństwie.

Powietrze opuściło twoje płuca, przymknięte oczy i spokój w umyślenie były błogą przyjemnością, której nie potrafiłaś doświadczyć od dłuższego czasu. Dłonie zaciśnięte na szacie z logiem Akatsuki zmarszczyły się, ukazując z jaką siłą były one zaciśnięte. Pohukiwanie sowy zza okna rozbrzmiało w twojej głowie.

[Time Skip]

Kwiaty w doniczce nadawały pomieszczeniu przyjemniejszego wyglądu, a zapach można było poczuć już od wejścia. Promienie słońca opadały na twarz blondyna, którego twarz delikatnie się zmarszczyła. Delikatna skóra na jego rękach gładzona było przez jego zamienniczkę, która otulała ją całą swoją powierzchnią.

Delikatny ruch, w który została wprawiona jej dłoń dał jej nadzieję, której poszukiwała od dłuższego czasu. Szeroko otwarte oczy wpatrzone w niebieskie tęczówki, przebudzone z długiego snu. Uśmiech na jego twarzy, gdy ponownie ujrzał jej twarz przepełnił ją tysiącem motylkami w brzuchu, łzy spływające po policzkach i nieregularny oddech. Spokój z jego strony był jedynym o czym myślał w tej chwili. Osłabienie i zdezorientowanie zniknęły po ujrzeniu jej.

Huk drzwi nie przeszkodził im w cieszeniu się sobą. Lekarz powoli sprawdzał stan pacjenta, co jakiś czas wypytując o to jak się czuje, ale przepełniona szczęściem kobieta nie traciła sekundy dłużej na okazywanie uczuć jemu.

[Time Skip]

- Nie znudziło Ci się przychodzenie tu? - zaśmiał się, witając się z nią od progu drzwi.

- Uważam, że nikt inny nie zaopiekuje się tobą lepiej niż ja. - uśmiechnęła się, stawiając zrobiony przez siebie obiad na szafce obok. - Dzisiaj masz ryż z mięsem, na słodko.

- Kucharka z Ciebie niesamowita, dziękuję. - podparł się na rękach i pociągnął ją za rękaw. Delikatnie się nachyliła i dostała delikatny pocałunek w policzek.

- Za co to? - chichot zabrzmiał w sali.

- Przyjacielski pocałunek, za to że się mną tak dużo opiekujesz. - podrapał się niezręcznie po głowie.

Śmiech umilkł, z delikatny ból w klatce piersiowej sprowadził ją na ziemie.

- Smacznego, nie krępuj się. - usiadła na krześle obok łóżka. - Jak się czujesz?

- Lepiej. - odparł z pełną buzią. - Lekarz powiedział, że będę w stanie wyjść pojutrze. Muszę tylko uważać. Pain mówił, że od razu po wyjściu zajmę się papierkową robotą, z tamtego dnia. Poza tym będę mógł wyruszyć na misję, ktoś w końcu musi zacząć coś robić w tej dziurze.

- Czemu nie odpoczniesz? Pamiętasz w ogóle co się wtedy stało? - mruknęła pod nosem.

- Ledwo co, ale pamięć mi wróci. Jeśli nie to użyjemy jednej z twoich technik.

- To nie takie łatwe, zresztą niebezpieczne. Możesz być w szoku, bo technika przywołuje dokładną retrospekcję tego co się działo. Nie mogę na to pozwolić w takim stanie.

- Przestań, chodzi o moją pamięć, na pewno możesz-

- Nie mogę! - upadające krzesło echem odbiło się od ziemi. - Nie zdajesz sobie powagi sytuacji, jeśli nie będziesz na to gotowy możesz przypłacić życiem! Nie chcę Cię ponownie stracić! - szloch był słyszalny tak dokładnie, że każdy kolejny dźwięk przyprawiał o gęsią skórkę.

- [T/I], nie wiedziałem...

- Teraz już wiesz, odpoczywaj. - tupot butów i trzask drzwi podniosły ciśnienie blondynowi.

Wszystko wydawało się łatwiejsze z jego perspektywy, ani na moment nie pomyślał co może czuć, ale z jego punktu widzenia była ona jego jedynym kołem ratunkowym. Niezwykła umiejętność... Gdyby tylko wcześniej pomyślał, czemu nigdy jej nie użyła nie palnąłby takich głupstw.

Delikatnym ruchem ręki odrzucił kołdrę, a następnie szybkim krokiem przemierzył pokój, by następnie truchtem rzucić się w kierunku [T/N]. Zdążył ją złapać dopiero przy wejściu do części medycznej. Dłoń zaciśnięta wokół jej nadgarstka powodowała dyskomfort, który zmusił ją do odwrócenia się w jego stronę.

Szklane łzy spływały  po czerwonych policzkach, a opuchnięte powieki ukazywały przepełnione bólem oczy. Ramiona otaczające jej drobne ciało, delikatne bicie serce wyczuwane przy klatce piersiowej i czułe głaskanie jej ramion okazało się skuteczną metodą na uspokojenie.

- Przepraszam, nie powinienem tego mówić, naprawdę mi na tobie zależy. Bardzo. - szept rozniósł się razem z jego oddechem po jej uchu.

- Mi też na tobie zależy, tak właściwie to ja Cię kocham... Dlatego tak reaguję na wszystko co z tobą związane... Przepraszam, jeśli zniszczy to naszą przyjaźń.

Szorstkie usta objęły jej odpowiedniczki, a dłoń na jej karku dodała jej odwagi w dalszym okazywaniu czułości. Ciepły język między jej ustami sprawił, że rumieńce pochłonęły jej całą twarz, a cichy wdech który wyrwał się jej z ust, przyprawił o samozachwyt jej partnera.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Na zamówienie: Xiao-Hua

26/29!!!

~Yô!

|One Shoty Naruto| |ほろ苦い愛| [Tymczasowo Zamknięte] [Rework]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz