Od małego miałaś wpajane podróżowanie po świecie. Jednego dnia nocowaliście pod gwiazdami, a innego dnia w hotelu lub motelu. Przy okazji sprzedawaliście rzeczy, które dla mieszkańców danego terenu były niedostępne. Wasz koczowniczy tryb życia pomagał Ci kształtować się w wielu dziedzinach. Dzięki czemu wyrosłaś na kunoichi o wielu zdolnościach.
×
Zajadałaś się truskawkami, które rosły nieopodal na krzaczku. Były małe i wyglądały niewinnie, a przy okazji miały swoje miejsce.
Momentami tęskniłaś za ustatkowaniem się, ale doceniałaś swoje życie takim jakim było.
Zebrane owoce zniknęły, a ty najedzona powędrowałaś nad rzeczkę obmyć swoje dłonie i usta ze słodkiego soku.
Na kamieniu obok wody zauważyłaś swoje siostry.
- [T/I], pomożesz nam? - zagadnęła jedna z nich.
- Wybaczcie, ale obiecałam dzisiaj patrolować okolicę.
Kiwnęły zgodnie głowami i dalej robiły pranie, plotkując przy tym.
[Time Skip]
Po godzinie spacerowania po lesie usłyszałaś ciche pojękiwania. Mocno się zarumieniłaś, ale wiedziałaś, że równie dobrze mogła być to próba nabrania Ciebie i zaatakowania. Podeszłaś w kierunku tych dźwięków. Skradając się niestety stanęłaś na gałązkę, która w środku cichego lasu wydała głośny trzask.
Postać będąca nieopodal poruszyła się, a ty zobaczyłaś lecący kunai w twoją stronę. Odbiłaś go własną bronią i ustawiłaś się w pozycji do ataku.
- Wyłaź! - krzyknęłaś zdenerwowana.
Zza krzaków wyszedł mężczyzna, na oko w twoim wieku, oparł się o drzewo, a rękę miał wysuniętą przed siebie, w celu obrony.
W oczy rzuciły Ci się jego oczy, które Ciebie zachipnotyzowały. Wiatr odgarnął jego włosy, dzięki czemu na dłuższe chwile, mogłaś wpatrywać się w jego znaki rozpoznawcze.
- Jakie piękne... - szepnęłaś. Zaraz jednak się poprawiłaś i zestresowana odparłaś. - Przepraszam, ale miałam nakaz, by patrolować to miejsce. Wzięłam Cię za zagrożenie. - przyglądałaś mu się w milczeniu. - Mało mówny jesteś, ale poznaję Cię. Tylko nie pamiętam jak się nazywasz. W każdym razie, widzę, że jesteś ranny. Pozwól, że razem z moją rodziną przyjmiemy Cię na kilka minut i opatrzymy twoją ranę. - rzuciłaś z przekąsem, iż rozmówca nie wydawał się bardzo przekonany.
- Poradzę sobie.
- Mam wrażenie jakbyś zawsze to powtarzał. - westchnęłaś, a chłopak osunął się na ziemie. Podbiegłaś i złapałaś go w momencie, w którym miał uderzyć o ziemię.
- A mówiłam... - wzięłaś go częściowo na ramiona i zaniosłaś do obozowiska.
[Time Skip]
Spojrzenie twoich rodzicieli bardzo się od siebie różniło, ale wolałaś już srogie spojrzenie ojca od pisku zachwytu swojej matki, sądzącej, że przypowadziłaś swojego chłopaka.
Zawstydziłaś się lekko od spojrzeń wszystkich. Położyłaś go obok swojego namiotu i poprosiłaś o sprzęt medyczny. Twoja mama spoważniała i najszybciej jak mogła zebrała wszystkie potrzebne rzeczy, jedno spojrzenie medyka wystarczyło, by zorientować się w sytuacji.
∆
Ciepło na jego ramieniu dawało przyjemne uczucie mrowienia. Usypiało, ale czuł, że nawet gdyby chciał, to nie zrobi tego, bo był wystarczająco wypoczęty. Uchylił powieki, a gdy obraz się mu polepszył ujrzał ognisko.
- Nie przypominam sobie, żebym go rozpalił... - szepnął.
- Ja je rozpaliłam. - powiedziałaś.
- Co ja tu robię? - delikatnie usiadł przez ogniem.
- Ćśś - uciszyłaś go. - Moi rodzice i rodzeństwo śpią. - kiwnął jedynie głową. - Przygotowałam Ci coś w między czasie, mam nadzieję, że będzie zjadliwe. - zażartowałaś i podałaś mu miskę z jedzeniem. - Odpowiadając na twoje pytanie: Podczas naszego spotkania straciłeś przytomność. Przeniosłam ciebie tutaj, a moja matka Ciebie opatrzyła. - chłopak rozglądał się, wyraźnie czegoś szukając. - Sasuke twoje rzeczy są w moim namiocie.
- Skąd ty...
- Nie rób ze mnie ignorantki. Wiem co się dzieje w świecie.
Spojrzał na Ciebie lekko rozbawiony i zaczął jeść. Na moment zastygł z łyżką przy ustach i spojrzał na Ciebie.
- Dziękuję za pomoc. A danie jest na prawdę przepyszne.
- Cieszę się. - uśmiechnęłaś się życzliwie.
∆
Od tamtego dnia minęły dwa lata. Jako iż Sasuke potrzebował stałej opieki medycznej postanowiłaś mu towarzyszyć w wyprawie, oczywiście za jego zgodą.
Odwiedziliście dużo wiosek. Były momenty, w których znikał, ale wiedziałaś, że powróci. Zdobyłaś jego zaufanie, a nawet między wami coś zaiskrzyło. Staliście się dla siebie ważni po mimo tak krótkiego czasu.
Zostaliście parą, a po jakimś czasie nawet narzeczonymi. Ślub wasz odbył się w Konosze, gdzie również się ustatkowałaś z powodu narodzin dziecka. Zaaplikowałaś nawet o pracę jako shinobi, a czekać na pozwolenie nie musiałaś długo, bo dzięki mężowi, mogłaś być już na szczeblu Jōnnin'a.
Od zajścia w ciążę kilka razy jeszcze wyruszyłaś z nim na misję, ale ze względu na swoje zdrowie i wasze maleństwo, pozostałaś w domu rodzinnym Sasuke. Gdy dziecko przyszło na świat, odczekałaś kilka lat, by [I/Dz] dorosło na tyle, byś ponownie mogła wrócić do pracy shinobi.
Ku twojemu zdziwieniu żyło Ci się w wiosce świetnie, a ludzie których poznałaś szybko zyskali twoje zaufanie, więc nie dziwne było, że zdobyłaś dużo przyjaciół.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na zamówienie: _Meteori_
6/29!!!
~Yø!
CZYTASZ
|One Shoty Naruto| |ほろ苦い愛| [Tymczasowo Zamknięte] [Rework]
FanfictionNaruto, Naruto: Shippūden, Boruto: Naruto next Generation. • Masashi Kishimoto • Ukyō Kodachi | https://pl.pinterest.com/pin/726698089890289174/ |