Kiedy ukochana osoba o tobie zapomina, w twojej głowie krążą ciemne scenariusze. Obwinianie siebie jest powtarzane jak mantra, której dna nie widać. Myśli są pochłonięte wymyślaniem nowych argumentów, które działają na twoją niekorzyść. Umysł jest nieposłuszny, a ciało kara się za bezsilność. Cieknące po policzkach łzy spływają po aksamitnej skórze, spowitej piachem i ranami. Choć pieczenie nie ustępuje, jest niedostrzegalne i przyćmiewane przez adrenalinę i zszargane nerwy i każdy centymetr ciała spowity zostaje bólem i nie ma siły, która by mogła powstrzymać rozgoryczenie na myśl o mężczyźnie twojego życia. Tym, który zostawił Cię bez słowa w tak ważnym dniu. Z malutką istotką pod twoim sercem, dzielnie tłumiłaś w sobie złość przez ostatni czas. Zmieszana krew z błotem i deszczem sprawiała, że czułaś się jeszcze bardziej zdołowana, bo pogoda była taka sama jak ty w tej chwili. Nieprzewidywalna i zdezorientowana.
Pień porozrzucany w różnych miejscach ukazywał twoją bezsilność. Pal, który został w dość szybkim tempie pozbawiony swojego wcześniejszego wyglądu wbity był w ziemię przed tobą - a raczej to co wokół można jeszcze nią nazwać. Westchnięcie opuściło twe usta wraz z parą, dając znać, że temperatura wyraźnie spadła poniżej normy owego roku. Chwila przerwy między wyładowywaniem złości na drewnie wystarczyła, byś dostrzegła dłonie i środowisko, którego obraz na zawsze zapadnie Ci w pamięć. Po kręgosłupie przeszedł dreszcz, a spokojny oddech zamienił się w walkę o tlen. Drzazgi w całym ciele przeplatały się z zadrapaniami, siniakami i innymi poważnymi ranami.
Wyklinanie pod nosem dawało niemą ulgę. Strach ukazany w twych [k] oczach przypominał ten strach, w którym zwierzyna zostaje złapana w pułapkę i nie ma drogi ucieczki przed drapieżnikiem. W takich chwili potrzeba nadziei na lepsze jutro. Dłonie wędrujące po całej twarzy, kąpiąc twą twarz w gorącej cieczy niszczy Cię od środka. Obraz staje się rozmyty, stróżka światła i nieprzewidywalna ciemność. Uczucie kropli na sobie to jedyne co można usłyszeć i poczuć w dalekim od cywilizacji miejscu.
x
Poczucie świadomości oraz ciepła docierało do wszelkich receptorów w ciele. Miękki puch pod palcami pozwolił się zrelaksować. Cisza i zapach charakterystyczny dla tego miejsca roznosił się w powietrzu, przylegając do każdej cząsteczki powietrza i przedmiotów.
Powoli uniesione powieki pozwalały oczom dostrzec świat kryjący się pod nimi. Zaciekawienie i dezorientacja, której nie można było wytłumaczyć działała Ci na nerwy. Sprawdzając czy proste czynności nie sprawią Ci bólu delikatnie ściskasz kołdrę, uświadamiając sobie, że nie czujesz dyskomfortu. Postanawiasz posunąć się o krok dalej, podnieść delikatnie tułów do pozycji siedzącej. Gdy już Ci się to udaje, z czoła spada Ci mokra ścierka, która pozostawiona tam przez niego zbiła Ci gorączkę.
Nie wiedząc o tym skąd ona się tam wzięła, delikatnie ujmujesz ją w dłonie i rozglądasz się po pokoju. Dostrzegasz szafę, komodę, dywan, a miejsce które zajmujesz okazuje się dużym łóżkiem. Zerkasz jeszcze raz w dół, ale dostrzegasz wybrzuszenie pod kołdrą. Delikatnie odsuwasz ją od siebie, by przekonać się, co tam jest. Ujrzawszy dość spory brzuszek odruchowo głaszczesz go, czując delikatny ruch w jego okolicach. Delikatnie uśmiechasz się i nie wiedząc co dalej zrobić, postanawiasz wstać i wyjść przez drzwi, które dostrzegasz tuż po chwili.
Powoli wstajesz i udajesz się do wyjścia z pomieszczenia. Czujesz jaki ciężar niesiesz pod sercem i trzymasz dłoń na uwypukleniu. Kroczysz dalej, ale ubiegają Ciebie kroki kogoś, kto zmierza w twoją stronę. Przystajesz na moment, by drewno nie wyrządziło Ci krzywdy uderzając Ciebie, a raczej twoje maleństwo. Przez drobną chwilę stresujesz się ówczesną chwilą, ale łzy napływają Ci do oczu ujrzawszy twój skarb.
- Powinnaś leżeć w łóżku. - szybkim krokiem znalazł się obok, wycierając dłoń w fartuch. - Nie chciałem Cię obudzić. Czemu płaczesz? Coś Cię boli? - swoją odpowiedniczką przykrył twoją dłoń, a drugą położył na twoich plecach, odprowadzając Cię w kierunku łóżka.
- Wszystko jest w porządku, nie musisz się martwić. - otarłaś łzy. - Miałam zły sen, myślałam, że ty... że ty... - łzy na nowo spłynęły po skórze.
- Ćśśś... - szepnął całując Cię w płatek ucha i tuląc do siebie. - Nigdzie się nie wybieram. Spokojnie.
- To było tak realistyczne, na prawdę się bałam, że to rzeczywistość. - pociągnęłaś nosem, oddychając ustami.
- Nie śmiałbym zrobić czegokolwiek, by Cię zranić. Pokaż czoło. - odsunął delikatnie twoje ciało, wolną dłonią mierząc Ci temperaturę. - Miałaś niezwykle wysoką gorączkę. Pobudziłem pół szpitala, by Ci pomóc. - zachichotałaś na tą wieść. - Pomogli mi, ale i tak najadłem się strachu. Na szczęście to niegroźny wzrost temperatury i nie zagrażało to waszemu zdrowiu.
- Kocham Cię, opiekujesz się nami niesamowicie, jestem Ci dozgonnie wdzięczna kochanie. - drobny pocałunek opuścił twoje usta i pozostał na skórze białowłosego.
x
Odkąd na świat przyszło maleństwo, Tobirama starał się być najlepszym ojcem jakim tylko mógł. Pomimo swojej nienawiści do jednego z klanów, nie starał się wpłynąć tym na swoje dziecko. Szanował jego pogląd nie ważne w jakiej części by się zgadzało z jego. Jego uczucia względem ich nie były uczuciami jego [płeć]. Nigdy nie chciał narzucać swojego zdania dla swojej pociechy. I choć był jedynym rodzicem, starał się jak mógł, by zapewnić wszystko co najlepsze [I/DZ]. Twoje odejście było dla niego niezwykłym ciosem, ale nie chciał pozwolić sobie na głęboki żal, mając taki skarb, który kochałaś ponad wszystko. Nie chciałaś, by twoje odejście budziło negatywne emocje.
''Życie to nie czas na smutki, życie to czas na nowe szczęście'' i choć sceptycznie do tego podchodził, żył według tych słów. Zgodnie z twoją wolą, jaką pozostawiłaś w jego umyśle. Kurczowo trzyma się tego zdania, bo to jedna z rzeczy, które pozostawiłaś po sobie na tym świecie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na zamówienie: xDELx5
21/29!!!
~Yo!
CZYTASZ
|One Shoty Naruto| |ほろ苦い愛| [Tymczasowo Zamknięte] [Rework]
FanfictionNaruto, Naruto: Shippūden, Boruto: Naruto next Generation. • Masashi Kishimoto • Ukyō Kodachi | https://pl.pinterest.com/pin/726698089890289174/ |