Sasori x Reader v3

772 33 3
                                    

W wiosce, w której przebywali Deidara oraz Sasori wybuchła epidemia dość rzadkiej choroby - jak na tamte rejony. Czerwonowłosy nie został zarażony, iż był lalką, zaś blondyn musiał zostać w swoim pokoju, pod czujnym okiem jednego z zakładników - medyków - których sprowadził Pain. 

Zostałaś tymczasowo przydzielona do roli partnera marionetkarza, a na waszą wspólną misję nie trzeba było czekać zbyt długo. Już następnego dnia dostaliście rozkaz uwolnienia z więzienia jednego z waszych podwładnych. Założyłaś grube ubrania i nakazałaś to zrobić również Sasori'emu, iż cel waszej misji znajdował się w Yuki Gakure no Sato (Wioski Ukrytego Śniegu). 

- Rozumiem czemu ja się w to przebieram, ale ty? Władasz lodem, pochodzisz z tej wioski. Dla ciebie takie temperatury to pestka. 

- Nie rozumiesz. Moi rodzice stamtąd pochodzą, nie ja. Urodziłam się w drodze do mojego domu, w którym się wychowywałam. Nigdy nie byłam w tamtej wiosce, rodzice nawet mi nic o niej nie wspomnieli. Najwidoczniej się coś tam stało, ale nie chciałam w to wnikać, bo temat był nieprzyjemny. 

- Z tego, z którego Ciebie wyprowadziliśmy kilka lat temu? 

- Niestety. - wzruszyła ramionami i do końca zapięła kurtkę i przyjrzała się w lustrze. - Pasują idealnie, przymierz swój i przygotuj się na jutro. - ściągnęłaś zimowe odzienie i ruszyłaś do siebie. - Tylko nie każ mi czekać. - puściłaś mu oczko. 

Sasori uśmiechnął się pod nosem na tekst swojej przyjaciółki. 

- Zawsze wyciągasz mi to z ust. 

[Time Skip] 

Zgodnie z ostatnimi słowami [T/I] oboje przyszli na czas. Plecaki były wypchane po brzegi ubraniami oraz jedzeniem i wodą. Powiadomili przywódce o wyjściu na misję i nie zwlekając wyruszyli w drogę. 

- Co się stało z twoimi rodzicami? Tamtego dnia gdy po Ciebie przyszliśmy. Nawet ciebie nikt nie szukał, nie to, że jestem ciekawy... Po prostu- 

- Nie żyją. Zostali zamordowani, nie wiem gdzie. Pewnego dnia oznajmili mi, że muszą gdzieś wyjechać w ważnej sprawie. Zostałam więc sama na kilka lat, codziennie łudząc się, że wrócą. Lecz gdy już miałam ich znienawidzić, przyszli do mnie shinobii, by powiedzieć, że umarli. Nie chcieli mi powiedzieć na początku jak, ale wyciągnęłam to z nich. Tak więc tamtego dnia, gdy po mnie przyszliście nie chciałam nawet z wami walczyć, bo nie miałam dla kogo tego robić. Było mi to obojętnie, w końcu i tak moja rodzina jest na wymarciu. 

- Jesteś jej ostatnim członkiem?

- Na to wygląda. Może jest gdzieś jakaś moja rodzina, ale ja nic o niej nie wiem. 

- Wiem, kto może coś o tym wiedzieć. - mruknął do siebie. 

- Na prawdę? - zatrzymałaś się na jednej z gałęzi drzewa. - Powiedz mi! Powiedz mi, jeśli coś wiesz! - złapałaś go za ramiona, nie zdążył naprawić po ostatniej walce swojej marionetki, więc był zmuszony brać udział w misji bez niej. 

- Musimy dojść na miejsce. Osoba, którą mamy uwolnić wie więcej o twoim klanie [T/I]. Pain po to właśnie nas wysłał, byś mogła się o sobie więcej dowiedzieć. A teraz puść mnie i biegnijmy dalej, przez Ciebie będziemy spóźnieni. 

- P-Przepraszam. - puściłaś go i w niezręcznej ciszy biegliście dalej. 

Będąc blisko miasta wiecznego śniegu założyliście ubrania i po krótkiej przerwie (w której się najadłaś i napoiłaś organizm) pobiegliście dalej. Im bliżej byliście więzienia, w którym był przetrzymywany wasz cel, tym zimniej się dookoła robiło. Śnieg był większy na ulicach miast, a w powietrzu trwała zawierucha. Zmarznięci dotarliście przed wrota, szybko je zamarzając i łamiąc, po czym przedostaliście się do środka. 

|One Shoty Naruto| |ほろ苦い愛| [Tymczasowo Zamknięte] [Rework]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz