Kakashi × Naruto

3.2K 127 29
                                    

Blondyn przebiegał między uliczkami wypatrując swojego nauczyciela. Pytanie, które go nurtowało wywoływało w nim mnóstwo sprzecznych emocji, których pragnął się pozbyć. Na horyzoncie dostrzegł szare włosy, które specyficznym wyglądem skupiały na sobie uwagę i były punktem charakterystycznym u mężczyzny. Ostatkami sił przyspieszył, nie zamartwiając się wycieńczeniem.

— Poczekaj! — zabrakło mu tchu, po tak szybkim spadku tlenu.

Chłopak wpadł w nauczyciela, sprawiając że piasek pod nimi zaczął się kurzyć. Nieprzyjemne uczucie w krtani przybrało na sile, powodując duszności.

— Naruto, co ty wyprawiasz? — machnął dłonią starając się pozbyć sprzed oczu dymu.

— Mam bardzo ważne pytanie, potrzebuję Pana pomocy! — na policzkach młodzieńca wpełzły rumieńce po wycieńczającym biegu.

— Przyznam, że jestem trochę zajęty, więc wykrztuś to z siebie.

— Gdzie Pan znika po każdym treningu? Unika nas Pan? — wyrzucił z siebie, oskarżycielsko wskazując na niego palcem.

— Misje — westchnął umęczony, chcąc spławić ucznia.

— Tylko tyle? — spojrzał na jego odkryte oko, próbując dostrzec kłamstwo.

— Nic dziwnego — wzruszył ramionami. — Czy to już wszystko?

— Tak!... Nie! — pokręcił głową w ostatniej chwili, niezdecydowany chłopak wyglądał uroczo. — Musi nas Pan unikać! Jeszcze próbuje się Pan wymigać!

— Jestem na misji Naruto, niezależnie od tego co myślisz musisz odpuścić. Spotkamy się jutro na treningu — zniknął w oka mgnieniu, być może, by z innego punktu w wiosce obserwować swój cel.

Rozczarowany Uzumaki wrócił do swoich codziennych zajęć, wyczekując następnego dnia.

Nawet nie zdążyłem zadać odpowiedniego pytania, dattebayo...

 •

Rozpalone mięśnie po intensywnym treningu stały się przyjemnym uczuciem, wiedząc że ból wynikał z ciężkiej pracy. Zachód słońca był niczym zegar na niebie, a blaskiem przenikał między koronami drzew.

— Na tyle dzisiaj, spotkamy się jutro o tej samej porze — oznajmił nauczyciel.

— Powinien się Pan wstydzić, nie ujdzie to Panu na sucho! — wrzasnął blondyn, strasząc ptaki na pobliskich drzewach.

— Naruto, co się stało? — zmarszczył brwi niezadowolony.

— Unika Pan nas!

— Naruto ma racje — rzekła różowowłosa. — Ilekroć staramy się Pana odszukać, za każdym razem nam się nie udaje.

— Potraktujcie to jako trening — zmierzchwił im włosy, uśmiechając się pod maską.

— Chcę iść na prawdziwą misję! Nie stanę się Hokage, jeśli będę tkwić na placu treningowym! — odtrącił rękę srebrnowłosego.

— Nie chcę tego wysłuchiwać, spotkajmy się jutro w tym samym miejscu — rzucił na odchodnym czarnowłosy, ignorując piski dziewczyny, która starała się zwrócić na niego swoją uwagę.

— Obiecał Pan, że odpowie na moje pytanie! — wskazał na niego palcem Uzumaki, ignorując zaistniałą przed chwilą sytuację.

— Myślałem, że już wszystko sobie wyjaśniliśmy?

— Oczywiście, że nie! Nie zadałem Panu najważniejszego pytania!

— W takim razie co to za pytanie? Jest aż tak ważne? — westchnął dorosły, pragnąc wrócić do upragnionych obowiązków.

— Najważniejsze! Hinata wraz z dziewczynami rozmawiały między sobą, ale kiedy chciałem się przywitać, ona uciekła. Sakurcia obrzuciła mnie wściekłym spojrzeniem i powiedziała, że i tak nie zrozumiem — skrzyżował ręce, zniecierpliwiony.

— A więc? — pospieszał go mężczyzna, któremu młodzieńcze miłostki nie były istotne.

— Czym jest miłość? — wyrzucił na jednym tchu, rumieniąc się.

— Dlaczego mnie o to pytasz? — zbity z tropu Kakashi poczuł w krtani nieprzyjemny ból na wskutek stresu.

— Czyta Pan tyle książek, musi Pan wiedzieć dużo o tym! Próbowałem z nimi porozmawiać, ale mnie spławiają, to jak? — wpatrywał się w jedno oko nauczyciela, pragnąc uzyskać oczekiwany efekt.

— Hinata Cię bardzo lubi — odwrócił się i zaczął odchodzić. — Nie spóźnij się na jutrzejszy trening!

— Ale to Pan się spóźnia! — kopnął kamyk leżący przed nim. — Hinata nie może mnie kochać, przyjaźnimy się! Po prostu się wstydzi to nic takiego.

Dzień przeplatał się z nocą, ukazując miliony gwiazd na niebie zmiennie ze słońcem. Ciepło owiewało jego skórę, przywołując przyjemny dreszcz. Blond włosy rozwiane na wietrze i blask w oczach ukazujący tęsknotę. Skamieniałe twarze poprzedników wywołujące nostalgiczny nastrój i ból w klatce piersiowej.

— Mamo, tato... Gdybyście mogli być teraz tu ze mną, co byście mi powiedzieli? Pan Hatake nigdy mi was nie zastąpi, ale dzięki niemu mogę osiągnąć naprawdę wiele. Myślę, że Hinata mnie tylko lubi, dlatego jestem tak wdzięczny, że on też tak myśli — westchnięcie ulotniło się w przestrzeń.

— Naruto? Zbliża się wieczór, co tu robisz? — stłumiony głos rozbrzmiał nieopodal, zbliżając się bliżej chłopaka.

— Zastanawiałem się nad kilkoma rzeczami.

— Jaki wyciągnąłeś wniosek? — jednym okiem Kakashi przypatrywał się chłopcu, dostrzegając fałsz w oczach. Uśmiechem zastąpił smutek goszczący w sercu, któremu dał ujście tego wieczoru.

— Hinata jest moją przyjaciółką i chcę o nią dbać, chronić i troszczyć się. Jest nieśmiała dlatego wprost mi tego nie powie, ale chyba naprawdę chce się ze mną tylko przyjaźnić — głupkowaty uśmiech rozwiał wszelkie wątpliwości.

— Skoro tak uważasz — odchrząknął, chcąc nie zaśmiać się z przemyśleń blondyna. — Odprowadzę Cię do domu, jutro mamy misję i musisz odpocząć.

Oboje wpatrywali się w barwne niebo, nie mogąc oderwać od niego wzroku.

×

Na zamówienie: Tirrea

<3

|One Shoty Naruto| |ほろ苦い愛| [Tymczasowo Zamknięte] [Rework]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz