Kakashi × Iruka

2.7K 81 19
                                    

 Wiosna dawała się we znaki, niestabilnie ukazywała swe oblicze każdego dnia. Słońce w otoczeniu płatków śniegu wywoływało grymasy na twarzach przechodniów, których mijał brązowowłosy mężczyzna. Mimo pogody uśmiechał się delikatnie, niezniechęcony do rozpoczęcia pracy w nieprzewidywalną pogodę. Wiatr szumiał między budynkami pieszcząc melodią jego uszy, wprawiając w dreszcze skórę i sprawiając, że na policzkach wystąpiły mu rumieńce. Ciepłe powietrze uderzyło w niego po wejściu do budynku, w którym od kilku lat roznosiła się woń dzieciństwa. Zza drzwi dzielących go od pokoju nauczycielskiego dobiegał harmider, więc niewiele myśląc uchylił drzwi wślizgując się do środka.

— Czyżbym był świadkiem dobrej nowiny? — odwrócił się w stronę jednej z tutejszych nauczycielek, wieszając płaszcz.

— Czeka nas mnóstwo pracy. Mam nadzieję, że jesteś przygotowany i pełen energii — posłała mu uśmiech podając teczkę z dokumentami. — Organizujemy wycieczkę! — klasnęła w dłonie z podekscytowania.

— Myślałem, że nie możemy jej zorganizować przez braki w kadrze, co więc spowodowało zmianę decyzji? — popatrzył na nią sceptycznie czytając zawartość teczki.

— Poprosiliśmy o pomoc opiekunów drużyn, będą z nami współpracować! Czy to nie wspaniała wiadomość?

— Oczywiście, w końcu uczniowie długo czekali na tę wycieczkę — odłożył kartki i zasiadł przy biurku szukając dziennika, w którym zapisywał plan dnia.

— Martwię się tylko jak zareagują dzieci na widok tego chłopca... — westchnęła ze zmartwieniem.

— Masz na myśli?

— Uzumaki Naruto. Nie chciałabym żeby skrzywdził kogokolwiek, a patrząc na to kim jest...

— Kim jest? — popatrzył wyzywająco jej w oczy, dusząc w sobie rosnącą złość.

Atmosfera w pokoju nauczycielskim zgęstniała, zmuszając Umino do opuszczenia towarzystwa.


Słońce zachodziło za horyzont, ukrywając się przed wzrokiem wszystkich. Chmury płynęły po niebie przybierając fascynujące kształty. Brązowowłosy wyglądał zza okna na niebo, przykładając czoło do szyby. Przymknął oczy zmęczony, nasłuchując ciszy we własnej sali. Zatopiony we własnych myślach nie dostrzegł jak powietrze wypełnia rześki powiew, a unosząca się charakterystyczna woń gościa, dociera do niego.

— Nie chciałem przeszkadzać, ale potrzebuję twojego podpisu — miękki głos dotarł do Umino, przyprawiając go o gęsią skórkę.

— Jasne — ociągając się podszedł do biurka, długopis zadrżał w jego dłoni, ale mimo to udało mu się podpisać dokumenty.

— Dobrze się czujesz? — ciemne oko lustrowało mężczyznę, doszukując się mankamentów.

— Ciężki dzień Kakashi, wszystko w porządku — opadł na fotel i pociągnął łyk kawy.

— Pogoda nie jest najlepsza, dzieciaki pewnie nie mogły wytrzymać w budynku przez tyle godzin — niedostrzegalnie uśmiechnął się, tworząc na masce drobne niedoskonałości.

— Faktycznie to było spore wyzwanie utrzymać je w miejscu. Jak u Naruto? Radzi sobie na treningach? — jego wzrok utkwiony był w przyjacielu.

— Jest niezwykły, przyglądając się mu mam wrażenie jakby całe zło tego świata go nie dotykało. Niestety zdarzają się nieprzyjemne sytuacje i choć myśli, że nie dostrzegam tego co czuje to czytam z niego jak z otwartej książki.

— Opiekuj się nim, nie zasługuje na to wszystko — powoli podniósł się z fotela i zebrał z biurka najpotrzebniejsze rzeczy. — Spotkamy się na zebraniu w sprawie wycieczki, muszę załatwić jeszcze trochę spraw.

Pożegnali się w ciszy jedynie gestem uniesionej dłoni.


Kropelki porannej rosy mieniły się w promieniach słońca, zdobiły krzak czerwonych róż, które swą urodą przyciągały wzrok przechodniów. Rosnące pod wysokim murem, tuliły się do chłodnych ścian. Hatake przechadzając się w pobliżu kwiatów nie mógł oderwać od nich wzroku. Mógłby przysiąc, że jest sam pośród tego piękna. Gwałtowność z jaką był zmuszony się otrząsnąć wprawiła go w konsternację. Książka, którą dotychczas trzymał w dłoniach opadła bezgłośnie na ziemię, niedostrzeżona przez nikogo.

— Przepraszam! — dobrze znany głos zadźwięczał mu w uszach.

— Iruka? — charakterystyczna blizna przywróciła go do stanu przytomności.

— Nie sądziłem, że tak prędko się spotkamy — zaśmiał się, wypatrując wokół zguby.

— Myślałem, że nikogo tu nie ma — westchnął zmieszany, rozglądając się za wcześniej trzymanym przedmiotem.

Kartki papieru wirowały wokół nich, niechciany klimat jaki powstał wokół nich sprawił, że poczuli się zażenowani — widowisko jakie się utworzyło zawstydziło mężczyzn.

— Róże są oniemiające, nieprawdaż? — urzeczone spojrzenie Umino utkwione było w połyskujących płatkach kwiatów.

— Nie mogę zaprzeczyć — gula w gardle narastała mu z każdą chwilą.

W mgnieniu oka dostrzegł swoją własność. Podnosząc ją z ziemi i otrzepując, myślał o zaistniałej sytuacji. Pochłonięty własnymi zmartwieniami nie dostrzegł jak brązowowłosy odszedł, pozostawiając go w tym stanie. I choć za horyzontem wszystko budziło się do życia, Kakashi tkwił między snem a jawą.

×

Na zamówienie: Tirrea Horusia

<3

|One Shoty Naruto| |ほろ苦い愛| [Tymczasowo Zamknięte] [Rework]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz