Tej nocy na niebie pojawiło się wyjątkowo dużo gwiazd, każda z nich ukazywała swój piękny blask. Przyglądanie się im powodowało rozluźnienie, wiele wspomnień oraz błogi spokój. Przepowiedziano nawet gwiazdę, która miała spaść z nieba oraz według legendy złączyć złamane serca tych, którzy już dawno stracili nadzieję.
Cisza dookoła była niezwykle nieznośna, nie chcąc by ktokolwiek nas usłyszał musimy z całych sił opierać się chęci wydobycia z siebie głosu. Przeraźliwego krzyku pełnego rozpaczy i bólu. Idąc dalej widać bloki, były mniejsze jak na typowych obrzeżach, lekko obskurne ściany, dach lekko zniszczony po wielu opadach. Droga ciągnęła się w dal i prowadziła prosto do wyjścia z wioski, główna trasa lekko większa niż reszta z wioski. Obłok dymu wydobywający się z ust po głębokim wydechu widoczny gołym okiem sprawił, że dostrzegalny w oczach człowieka spowił nas dreszczem.
- Hej! Zaczekaj! - męski głos, stłumiony przez materiał sprawił, że wydane słowa nie mogły obudzić tych co zapadli w głęboki przyjemny sen. - Jesteś ranna? - spojrzał na dłonie podpierające ciało o budynek na obrzeżach.
- Nie jestem, odejdź. - kolejna para z ust i dreszcz na plecach. Mężczyzna westchnął zaskoczony tonem kobiety, na pierwszy rzut oka dość delikatnej.
- Nie jest bezpiecznie chodzić o tej porze, nie zapominajmy też, że wokół drogi spowite śniegiem. - westchnął i zarzucił swą kurtkę na drobne ramiona nieznajomej.
- Śnieg. - szepnęła do siebie i otworzyła leniwie oczy, odkąd tylko wyszła czuła, że nie będzie wstanie zobaczyć czegokolwiek, ale słysząc jakie zjawisko jest pod jej stopami musiała się wysilić.
- Nie widziałaś nigdy śniegu? Nie jesteś stąd? - próbował spojrzeć na jej twarz, ale natychmiast zamknęła oczy i pochyliła głowę w dół.
- Nie widziałam, daj mi spokój. Narobisz mi problemów. - zaczęła stawiać kolejne kroki na ziemi, delikatnie i powoli, bojąc się że nastąpi najgorsze.
- Posłuchaj mnie - delikatnie położył dłoń na jej ramieniu. Lecz zepchnęła jego dłoń, uświadamiając sobie, że już tak było...
- Jeśli nie będziesz mnie słuchać to znowu wrzucę Cię do tego pokoju! - szarpnął jej ramię mocno odrzucając do tyłu. - Zapamiętaj, że nie będę się z tobą bawić, ja tu jestem twoim panem!
- Odejdź! - głos odbił się od mieszkań. - Kłopoty... Przynosicie same kłopoty! I problemy!
- Coś do Ciebie. - rzucił od niechcenia w twoją stronę kartkę wypełnioną słowami.
- List. - szepnęła i szybko przeczytała zawartość papieru. Słowa zlewały się w jedną całość, ostatnia wiadomość.
- Tak jak widzisz, zostałaś sama. Sąsiad dowiedział się o tym kilka miesięcy temu, ale śmiesznie było patrzeć na twoją twarz i słuchać jak wołasz: mamo! tato! - zaśmiał się i wyszedł z pomieszczenia.
- Jak się nazywasz? - westchnął zmęczony całą tą sytuacją.
- Jeśli Ci powiem, odejdziesz? - prosiła w duchu, by się zgodził.
- Tak.
- [T/I] Yamanaka.
- Nie jestem pewny, ale... - otworzył szeroko oczy bardzo zaskoczony zaistniałą sytuacją.
- Odejdź. - warknęła i kierowała się dalej przed siebie.
- Musisz iść ze mną. Przepraszam. - ciemność oraz uczucie ciepła. Niewiedza czy mamy w danej chwili odczuwać strach czy spokój była okropna.
CZYTASZ
|One Shoty Naruto| |ほろ苦い愛| [Tymczasowo Zamknięte] [Rework]
FanfictionNaruto, Naruto: Shippūden, Boruto: Naruto next Generation. • Masashi Kishimoto • Ukyō Kodachi | https://pl.pinterest.com/pin/726698089890289174/ |