Kakashi × Reader

3.9K 117 20
                                    

Uciążliwy bieg, któremu poddała się młoda kobieta, wyssał z niej wszelkie siły. Rosnąca złość i adrenalina spowodowana całym zajściem spięły w jej ciele każdy mięsień, wpędzając ją w stan najwyższej gotowości. Wioska Ukryta w Liściach była ogromna, posiadała wiele zakamarków i uliczek — na tyle drobnych, że śmiało można je było uznać za dziecięcy twór. Ciężki oddech opuścił jej piersi, gdy natknęła się na ślepy zaułek. Wypatrywała ukrytych przejść, mocniej zaciskając dłonie w pięść. Popchnięta negatywnymi emocjami kopnęła leżące nieopodal pudło rozrzucając jego zawartość w około.

Smarkacz doskonale wie gdzie powinien się chować — pomyślała, czując dreszcz wstydu przebiegający jej po plecach.

Roześmiany głos rozniósł się echem między starymi kamienicami, zasnuwając jej umysł mgłą. Szybkie bicie serca odbijało się w jej głowie, a narastająca wściekłość sparaliżowała jej ciało na moment. Wyjrzała zza ściany w kierunku chłopca, biegnącego dokładnie w jej stronę i wymachującego materiałem w powietrzu. Z wrodzoną zwinnością wyskoczyła zza ściany wpadając na zdezorientowanego mężczyznę. Oszołomiona początkowo nie dostrzegła pozycji w jakiej oboje się znajdowali, jednak wystarczył delikatny dotyk jego dłoni na jej biodrach, by w oka mgnieniu podniosła się z nowopoznanego. Opierając się rękoma po obu stronach jego głowy na jej policzki wpełzł niechciany róż. Próbowała wydusić z siebie jakiekolwiek przeprosiny, gdy z nieopodal dotarł do nich chłopięcy śmiech. Oderwała się od srebrnowłosego i spiorunowała wzrokiem młodszego brata.

— Kiedy w końcu się poddasz? Gorzej już być nie może — uśmiechnął się kpiąco po czym zachichotał i pobiegł w nieznanym kierunku. 

Zacisnęła dłonie z całych sił i powoli podniosła się z ziemi. Nie obrzucając jakimkolwiek spojrzeniem mężczyznę szepnęła ciche przeprosiny. Niespodziewanie zamaskowany mężczyzna chwycił jej nadgarstek zmuszając ją do spoglądnięcia za siebie.

— Posłuchaj, spodziewam się że nie będziesz zachwycona, ale chciałbym Ci pomóc — nieśmiało się uśmiechnął, tworząc na masce delikatne niedoskonałości.

— Cała ta sytuacja jest absurdalna i niezręczna, ja... nie wiem czy będę w stanie przyjąć jakąkolwiek pomoc... — czując na sobie wzrok przechodniów wyrwała nadgarstek z niekomfortowego uścisku i szybkim krokiem odeszła.

Słoneczne promienie pieściły kobiecą skórę, a wiatr kołysał do snu. Delikatnie uśmiechnęła się pod nosem, układając się wygodniej na gęstej trawie i wdychając orzeźwiający zapach natury. Pomiędzy szumami wiatru dochodziło do niej ćwierkanie jaskółek, a gdy uchyliła delikatnie powieki była w stanie dostrzec ich mieniące się niebiesko-czarne pióra. Promyki wkradające się pomiędzy barwne chorągiewki i ceglastoczerwone przesmyki na główkach urzekły ją. Niespodziewanie w zasięgu jej wzroku wylądowała mała dymówka. Kobieta wstrzymała oddech bojąc się, że mogłaby niespecjalnie przepędzić piękną istotę. Trzask łamanych gałęzi nieopodal sprawił, że ptak poderwał się do lotu i zniknął jej z oczu. Wypuściła powietrze przygaszona i wstała z wcześniej zajmowanego miejsca. Srebrne włosy skutecznie odznaczały się na tle zielonych drzew i uniformu, który należał do jej niedawno poznanego znajomego.

— Spóźniłeś się — zgromiła go wzrokiem marszcząc brwi. — Do tego przepędziłeś mi ptaka!

— Przepraszam, kage przytrzymała mnie dłużej — westchnął, opierając się o drzewo niedaleko niej. — Nie wiedziałem, że interesujesz się ptakami.

— Jaskółki to nie byle ptaki! Majestatycznie tańczą w powietrzu, a ich śpiew jest nieporównywalny do innych zwierząt — pobudziła się na myśl o dymówkach, iskierki radości tańczyły w jej czach na myśl o drobnych istotach. — Tsubame to moje nazwisko klanowe — mruknęła delikatnie speszona, dostrzegając jego wzrok na sobie.

|One Shoty Naruto| |ほろ苦い愛| [Tymczasowo Zamknięte] [Rework]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz