— Karton, karton, karton i... karton — dźwięk rozwijanej taśmy rozszedł się echem po pomieszczeniu. — Jak tak dalej pójdzie to zgubię się we własnym domu... Byłym domu —westchnęła, podpisując pudło i odkładając w grupę pozostałych.
Trzepot skrzydeł sprawił, że przyspieszyło bicie jej serca, a oczom ukazał się posłaniec. Koliber wielkości owocu zgrabnie wylądował na parapecie, przyglądając się kobiecie. Powoli ruszyła ku zwierzęciu, pragnąc bliżej się mu przyjrzeć. Widząc zbliżające się zagrożenie, pozostał z niego jedynie obłok dymu — w miejscu, w którym przed chwilą się znajdował pozostała zapieczętowania wiadomość. Rozczarowana dziewczyna żwawszym krokiem podeszła do miejsca, w którym pozostałe piórko kolibra mieniło się w świetle słońca. Pieczęć bez oporu zniknęła, ukazując zawartość listu:
Znajdujemy się na misji w Kraju Wiatru,
Wszystkiego Najlepszego!
Kochający rodzice ♥
Ciche westchnięcie opuściło jej usta, tłumiąc grymas rozczarowania. Wykonując pieczęcie poczuła się bezsilna, tak jak minionych nocy spędzonych w samotności. Widok przywołanego zwierzęcia sprawił, że ciężar na ramionach był jeszcze bardziej przytłaczający. Próbowała skonstruować w myślach odpowiednią wiadomość zwrotną, marnym skutkiem było trzymanie się kurczowo nadziei, że kiedykolwiek zwróci tym na siebie uwagę — w dalszym ciągu próbowała.
— Mamo, tato chciałabym podziękować... — zgniotła zwitek papieru w kulkę i rzuciła w głąb pomieszczenia. — Weź się w garść, to tylko list — zagryzła wargę wpatrując się w hipnotyzujące oczy psa.
Mieszkanie nie wynagrodzi mi waszej nieobecności,
Wasza kochana córka ♥
Powstrzymując łzy zapieczętowała list, który wręczyła czarno-białemu towarzyszowi. Rześkie powietrze wtargnęło do domu, rozwiewając obłoki mgły pozostawione przez husky. Odgłos pukania rozchodzący się echem po pustym pomieszczeniu przyprawił ją o dreszcze. Wierzchem dłoni otarła łzy, których nie udało jej się stłumić.
— Wdech i... wydech — powtarzała, siląc się na beztroski uśmiech. Powolnym krokiem dotarła do drzwi, przygotowując się do odegrania swojej roli. — Kakashi, Iruka! — przywitała ich uśmiechając się szeroko.
— Cześć Mazoko, przepraszamy za spóźnienie — powiedział na jednym wdechu Iruka, kłaniając się zawstydzony.
— Zgubiłem się na drodze życia — wypowiedzieli w tym samym czasie gospodyni i siwowłosy.
— Skąd wiedziałaś? — udał zaskoczonego, wpatrując się w roześmiane oczy.
— Kobieca intuicja — puściła mu oczko i odsunęła się w progu, wpuszczając gości do wnętrza domu. — Kartonów nie jest dużo, ale nie uda mi się ich wszystkich przetransportować.
— Weźmiemy się za te cięższe, a tobie zostawimy resztę — nie zastanawiając się brązowowłosy podszedł w kierunku cięższych pakunków.
— W takim razie powodzenia.
•
Kobieta pożegnała się z przyjaciółmi po skończonej pracy. Wszystkie pudła znalazły się na swoich miejscach. Część z nich krótko po transporcie została rozpakowana, gdyż zawarte w nich przedmioty były niezbędne do codziennego użytku. Gdy słońce schowało się z dala od ludzkiego wzroku, świadczyło to o nadchodzącej porze posiłku. Goszcząc się w nowym miejscu, Mazoko w między czasie przygotowała ryż i pokroiła w plasterki ulubione rodzaje ryb. Czekając aż główny składnik się ugotuje, spacerując po mieszkaniu wdychała nowy zapach, którym wypełnione były pomieszczenia.
CZYTASZ
|One Shoty Naruto| |ほろ苦い愛| [Tymczasowo Zamknięte] [Rework]
FanfictionNaruto, Naruto: Shippūden, Boruto: Naruto next Generation. • Masashi Kishimoto • Ukyō Kodachi | https://pl.pinterest.com/pin/726698089890289174/ |