26 października 2021
Nie było mnie tu prawie cały miesiąc, ale to dlatego że te 3 tygodnie są pojebane bardzo.
Najpierw przez 2 tygodnie stresowałam się tym, że dwa dni pod rząd będę miała sprawdzian i kartkówkę że słówek z angielskiego. Problem taki, że jedno z podstawy, drugie z rozszerzenia, więc kompletnie różne słówka do nauczenia. Dwa tygodnie udało nam się przekładać, bo co chwila coś wyskakiwało. Podobnie było z niemieckim, w sensie też 2 kartkówki że słówek, ale z tygodniowym odstępem.
W zeszłym czwartek, kiedy tak strasznie wiało, postanowiłam pojechać na dalszy przystanek, z którego miałam blisko na taką inną stację, przez którą mój pociąg przejeżdża. Ponad godzinę czekałam na pociąg, jakieś robaki mnie oblazły, a ten pociąg miał opóźnienie. Ostatnio często się to działo i przeważnie najmniejsze opóźnienie trwało godzinę, więc już lekko wkurwiona postanowiłam, że albo przejdę się 5 kilometrów do mojej wiochy, albo pojadę autobusem jeżeli dotrę do przystanku. I teraz się zaczyna. Poszłam kawałek przez las, już minęłam te tory, a po chwili one się zamykają i jedzie ten mój opóźniony pociąg. Byłam na tyle daleko, że nawet gdybym pobiegła to bym nie zdążyła. I chuj szłam dalej, wiatr i deszcz zaczął nawalać mi w ryj, a ja byłam już tak zmęczona tym dniem, że trochę się rozryczałam. No ale zaraz wzięłam się w garść i zaczęłam łapać stopa, bo kuźwa jakoś do domu trzeba wrócić. Akurat wtedy moja rodzinka sobie pojechała na 3 dni do Krakowa, więc nawet nie miał kto po mnie podjechać.
AND LET ME TELL SOMETHING. Ludzie to bicze. W sensie wiadomo, trochę cykałam się jechać stopem, ale bardziej bałam się, że jakiś facet się zatrzyma. Ale w każdym razie przez jakieś 15 minut ludzie mnie mijali prawie nie zwracając uwagi, a mi normalnie już tam psychika siadała. W końcu jakaś babka się zatrzymała i mnie podwiozła, bo jechała po syna do szkoły. I matko kochana jak ja jej dziękowałam. NIGDY w życiu nie byłam nikomu tak wdzięczna. Ach, dodam jeszcze, że miałam nowe buty na koturnach, które mnie obtarły i prawie nie mogłam ustać.
Wniosek: zbytnio nie kombinujcie, a jak już kombinujecie, to ubierzcie wygodniejsze buty.
Dobra szybki powrót do wczoraj: czy było coś ciekawego? Meh. Dostałam 5 z fizyki ze sprawdzianu, a potem baba nie chciała mnie puścić do kibla. Po lekcjach poszłam z psiapsi na lumpy, bo niedługo mamy połowinki i potrzebowałam jakiejś taniej sukienki. Tematem przewodnim ma być halloween, żeby każdy mógł się ubrać jak mu wygodnie. Ja po długich rozmyślaniach, postawiłam na czarownice, matka powiedziała, że przebrania wcale nie potrzebuje xddd
No ale dobra mam czarną sukienkę, kapelusz ukradłam siostrze, problem solved.
Chciałam wrócić z psiapsi busem, ale chciałam jechać na gapę tylko, że nie pykło. A potem w domu siedziałam 2h nad chemią i miałam załamanie, bo mamy mieć sprawdzian, a ja chuja rozumiałam. Teraz jest trochę lepiej.
I teraz gładko przechodzimy do dzisiaj czyli do wtorku. Na pierwszej lekcji była chemia i czułam się smart, bo ryczałam te 2h nad chemią, no ale w końcu ogarnęłam zadania z obliczaniem.
Przed historią 6 osób planowało spierdolić, bo miała być kartkówka i rzucaliśmy monetą. Wyszło, że zostajemy, poza tym jedna laska powiedziała, że ma dobre przeczucie co do tej lekcji. Powiem jedno: mogliśmy spierdolić. Baba zrobiła kartkówkę, a ja wszystko odpowiedzi miałam w zeszycie na jej pytania, ale nic sobie nie powtórzyłam, bo mieliśmy uciec. Niby pisaliśmy w parach i łatwiej ściągać z neta, ale i tak czuję, że chujowo wyszło.
Na informatyce energia mnie wewnętrznie roznosiła, ale z drugiej strony chciało mi się spać, bo strasznie nudna lekcja. Mój friend robił quiz na same quizy jak powinien nazwać swoje dziecko, ale babka mu zwróciła uwagę i nie skończył.
Na polskim po raz pierwszy dostałam opierdziel za to, że pije z filiżanki, bo nie można pić z takich 'otwartych' rzeczy.
Na przerwie poszliśmy do piekarni i jedna laska jakoś ogarnęła, że słucham BTS i się mnie pyta czemu nic nie mówiłam, że jestem kpopiarą, a ja takie że nie jestem. Like znam całkiem sporo piosenek, ale po prostu nie czuję, że jeszcze tak na poważnie siedzę w tym fandomie. I ona nagle się mnie pyta jaki jest mój ulubiony album. And I was like: właśnie dlatego nie mówiłam. Coś tam jeszcze powiedziałam, że nie jestem jeszcze into to wszystko i jeszcze nie orientuję się w albumach. I zobaczyłam u niej taką judmental twarz, więc szybko wbiłam do piekarni.
Na rozszerzonym angielskim babka nam mówiła jakie zadania mamy robić, a potem sama sobie robiła coś innego i po kilku minutach sprawdzała odpowiedzi. I tak właśnie u nas wygląda podstawa je rozszerzenie.
Potem jak wróciłam do domu panowałam pouczyć się z chemii, ale musiałam zrobić notatki z biologii. W ogóle ostatnio na biologii wyjątkowo słuchałam i nawet zadałam kilka pytań. I jestem dumna, bo coś zaczynam ogarnąć.SZYBKIE ZAŻALENIA DO WSZECHŚWIATA: od kiedy zdecydowałam, że podbiję do krasza, nie ma go na przystanku. Eskjuzmi. Za radą mojej koleżanki, próbowałam manifestować spotkanie z nim na przystanku i chuja wyszło.
Dlatego dwa szybkie pytanka: jakieś sposoby na manifestacje?
Drugie pytanko: sposoby na shifting? Bo I'm so done with this reality.
Jeżeli któreś zadziała i promise, że poinformuje i nawet złoże ofiarę z czekolady jakiejś bogini.
Moje zdesperowane i znudzone aß pozdrawia
~Queenie
CZYTASZ
Przeżyć W Liceum | klasa druga, trzecia i czwarta
Ngẫu nhiênciąg dalszy mojego jakże ehem nieciekawego życia aka narzekanie na zajebisty system edukacji oraz na wszystko inne. Nie obejdzie się bez opinii z dupy wziętych na temat wszystkiego. Zapraszam