CHŁOPAKI ZJEBAŁAM XDDD
No więc jest już dawno po wynikach matur.
polski 58
matma 89 a rozszerzona 12
angielski 98 rozszerzony 68
chemia 10 (4 lata się uczyłam, a roz. matmę tylko kilka miesięcy xddd)
biologia 40
Nie najgorzej, mogło być lepiej. Matma boli, a polski to w ogóle do wyjebania. Nigdy nie miałam tak niskiego wyniku. No cóż, nie dostałam się na studia, bo wybrałam psychologię, co jest największą głupotą, jaką zrobiłam, bo to był po prostu strzał w kolano. ALE ŻE CO JA SIĘ NIE DOSTANĘ? PA TERA. i chuj nie dostałam się, życie toczy się dalej.
Od końca czerwca próbuję znaleźć sobie pracę, ale nie dostałam jeszcze żadnego telefonu. Chyba moja dobra passa się skończyła, po tym jak za pierwszym razem stałam teorie i praktykę na prawo jazdy. Teraz cały czas mam pod górkę. Nie ukrywam, że pary razy się poryczałam przez te dwa miesiące, bo miałam trochę panik, że mnie nie przyjęli. Wiele osób z mojej klasy miało jakiś konkretny plan na przyszłość, a ja nie miałam żadnego. Ta psychologia też tak z dupy mi się pojawiła. Rozszerzona matma na maturze też. Ja podejmuję decyzje na bieżąco. Ostatnio zaczęłam oglądać serial, gdzie jeden bohater jest prawnikiem i zaczęłam się zastanawiać czy nie iść na prawo. Na początku lipca randomowo stwierdziłam, że nauczę się koreańskiego, bo czemu nie? See ya za 2 lata na studiach prawniczych w Korei. Nie wiem, czy to żart, czy nie xdd
Aktualnie próbuję się ograniczyć do dwóch opcji. Albo naprawdę zacznę pracować już teraz gdziekolwiek, albo spróbuję się jeszcze dostać na filologię angielską. Dlaczego akurat ten kierunek? Nie wiem. Zobaczyłam, że jest jedną z opcji, która może być całkiem interesująca. Problem jest taki, że nie potrafię się uczyć słówek z angielskiego, ale mój stary twierdzi, że jakiekolwiek studia i tak w przyszłości pomogą mi znaleźć jakąś pracą. Dochodzi do tego fakt, że nie mam zamiaru zostawać w Polsce i najbardziej (jeśli już miałabym gdzieś mieszkać na stałe) to myślę, że to będzie gdzieś w Szkocji. Tylko jeszcze nie wiem, jak to ogarnę, aczkolwiek ostatnio w środku nocy próbowałam namówić mojego friend na kupienie mieszkania w Edynburgu.
Wczoraj wieczorem, kiedy wyszłam z moim doggo na spacer spotkałam moją sąsiadkę, która pytała mnie jak tam z moim dostaniem się na studia. Doradziła mi, żebym lepiej nie robiła sobie przerwy i naprawdę od razu szła na studia, bo gdy zacznę pracować i poczuję pieniądz, to już nigdy na te studia się nie wybiorę. I to dało mi trochę do myślenia. Tylko z drugiej strony nie chcę pasożytować na moich rodzicach. Like utrzymują mnie już 19 lat, a ja nawet nie mogłam znaleźć pracy na wakacje. Jeśli pójdę na studia, to raczej nigdzie nie wyjadę i wciąż będę u nich mieszkać i raczej wciąż nie będę pracować i po prostu jest mi trochę głupio. Wiem, że dużo studentów jednocześnie się uczy i pracuje, ale u mnie raczej to nie zadziała. A mówię, nie chcę aż tak bardzo żerować na rodzicach. Piszę to wszystko głównie dlatego, by mieć od Was jakąś radę? Naprawdę mam problemy z podejmowaniem decyzji, więc może spróbuję rzucić monetą?
Dopiero teraz sobie uświadamiam, ze to jest wybór między wiedzą a pieniędzmi i to dla mnie trochę trudne, bo przez te wszystkie lata, jedyne co mi wychodziło, to nauka. Nie mówię, że zawsze miałam jakieś niesamowite wyniki, ale po prostu mam potrzebę, by uczyć się nowych rzeczy. Teoretycznie w pracy mogłabym się ich uczyć, GDYBY CHOCIAŻ JEDEN SKLEP MNIE ZAPROSIŁ NA ROZMOWĘ. A własne zarabianie dałoby mi też więcej niezależności.
No przejebana ta dorosłość. Cały czas liczę na to, że jakoś uda mi się wydać książkę, osiągnie międzynarodowy sukces i na luzie będę mogła kupić domek w Szkocji. Skoro wydają gówna z Wattpada, to może moje gówno z Wattpada też zostanie wydane.
~Queenie
CZYTASZ
Przeżyć W Liceum | klasa druga, trzecia i czwarta
De Todociąg dalszy mojego jakże ehem nieciekawego życia aka narzekanie na zajebisty system edukacji oraz na wszystko inne. Nie obejdzie się bez opinii z dupy wziętych na temat wszystkiego. Zapraszam