Cały tydzień miałam kompletny brak motywacji but I'm back.
17 października 2022
Już parę razy wspomniałam, że staram się napisać książkę i nawet w zeszłym roku w październiku skończyłam pisać 1 część. Teraz już jestem przy końcówce 2 części i poprzedniego wieczora pisałam trochę dłużej przez co rano byłam nieco nieprzytomna. Cóż są rzeczy ważne i ważniejsze.
Jadąc do szkoły cały czas powtarzałam sobie słówka, bo przecież muszę teraz nadrobić cały tydzień, kiedy byłam we Włoszech. Nawet usiadłam w pociągu obok jakiegoś faceta, a to już dużo znaczy, bo raczej staram się tego unikać. Potem były jeszcze jakieś opóźnienia z autobusami i spóźniłam się bardziej niż zazwyczaj. Akurat na angielskim robili słuchanie. Przesłuchaliśmy nagranie kilka razy, ale nikt nie był w stanie zrobić tych zadań. Mnie oczy zaczęły się trochę przymykać, ale nie siedziałam pod ścianą, więc trochę ciężko było przysnąć. Na przerwie ja i kilka innych osób pisaliśmy kartkówkę ze słówek i znów się powtórzę, ale to naprawdę jest najbardziej chujowe sprawdzanie wiedzy. To nawet w sumie nie jest wiedza, tylko wykucie na pamięć. Potem na wf z 2 laskami doszłyśmy do wniosku, że na takim etapie angielskiego, lepiej by było gdybyśmy czytali jakieś opowiadania/nowele albo oglądali filmy/seriale i potem jakoś się na ten temat wypowiadali, a co drugą lekcje jakaś gramatyka i zadania. Tylko to trzeba chcieć, a tej babce się nie chce, dlatego zadaje nam zadania z podręcznika i mamy robić przez całą lekcję.
Anyway, dostałam 3.
Potem był niemiecki, gdzie robiliśmy powtórzenie. Wspomnę, że w zeszły czwartek na niemieckim uczyliśmy się do kartkówki z biologii, bo babka postanowiła zrobić kartkówkę z komórki z tematów z pierwszej klasy. Czy jakoś do tego wróciła i opracowała to z nami? Nie. Sami musieliśmy się do tego przygotować i w dupie ma w jaki sposób.
Potem była matematyka i przeważnie wtedy popijam sobie kawunię, bo przynoszę w termosie, a kubek chilluje w szafce. Dowiedziałam się, że jutro mamy sprawdzian z trygonometrii, a akurat to mi tak średnio wychodzi. Czy zrobiłam jakiekolwiek zadanie po powrocie do domu? Hell no.
Na wf poszliśmy na spacer i dzisiaj było tak gorąco, że wszystkie byłyśmy tak spocone jakbyśmy biegały. Ja jeszcze miałam ubrany golf, więc już w ogóle sauna.
Na polskim pierwsze co to otworzyłam okno, bo naprawdę nie dało się oddychać. Babka powoli zaczęła lekcję od tego, że te matury co pisaliśmy to dramat, ale jedna laska jej przerwała i się spytała, kiedy można napisać kartkówkę z treści lektury. Dała nam ją pisać na lekcji i odpowiedziałam tylko na połowę pytań, bo nie byłam na to w żaden sposób przygotowana. I logiczne, że skoro laska, która spytała czy można pisać kartkówkę, to wszystko potrafiła... OPRÓCZ TEGO, ŻE ONA TEŻ NIE POTRAFIŁA. Jakby po chuj przypominać o kartkówce skoro i tak nie umiesz. I jeszcze tak perfidnie pytała resztę piszących o odpowiedzi. Sir xdddddd strzał w kolano to mało powiedziane. Oddałam kartkę po kilku minutach, a potem całą klasą zgarnęliśmy opierdziel za te matury. Cóż z tej pierwszej części miałam 50%. Zdane? No tak.
~Queenie
CZYTASZ
Przeżyć W Liceum | klasa druga, trzecia i czwarta
De Todociąg dalszy mojego jakże ehem nieciekawego życia aka narzekanie na zajebisty system edukacji oraz na wszystko inne. Nie obejdzie się bez opinii z dupy wziętych na temat wszystkiego. Zapraszam