29 września 2020
Dzisiaj rano my psiapsi siedziała w autobusie z dziewczynami z mojej byłej klasy. Jednej nienawidzę z całego serca, a drugą nienawidzi moja psiapsi. I to była chyba jedna z najbardziej sztucznych konwersacji, jakie kiedykolwiek będę w stanie przeprowadzić.
Na pierwszej chemii zaczęliśmy nowy dział i na wstępie obejrzeliśmy cztery filmy z doświadczeniami i w jednym z nich była ta typowa muzyczka w doświadczeniach z nowej ery i z my friendem mieliśmy beczunię.
Na przerwie między dwiema chemiami widziałam, że wiele osób powtarza sobie biologię. Na początku myślałam, że robią to dlatego, bo babka coś wspominała o tym, że zacznie nas chyba pytać na kolejnej lekcji. Ale nigdy tak wiele osób się nie uczyło na raz i ja się ich tak pytam, dlaczego tak wszyscy nagle postanowili się uczyć, a oni do mnie, że jest dzisiaj kartkówka. Wait, what. Nie wiem, czy to jest spowodowane tym, że zaczęłam sobie trochę olewać te lekcje, czy może dlatego, że jestem tak tym wszystkim zmęczona, że już nie kontaktuję co kiedy piszemy.
Więc na przerwach i odrobinę na polskim uczyłam się biologii. Żeby nie było, że nie skupiam się na polskim, to czasami się odzywałam, ale ogólnie u nas z tym polskim to tak ciężko idzie. W piątek zaczęliśmy omawiać "Odprawę posłów greckich" a dzisiaj skończyliśmy i w sumie to nie wiem, po co wczoraj wypożyczałam tę lekturę.
Przed biologią pisałam sobie jeszcze szybko na ręce, rzeczy których nie byłam w stanie zapamiętać i chyba tylko dwa razy zerknęłam na rękę podczas całej kartkówki. Była strasznie prosta i babka już ją sprawdziła i dostałam 5, więc jestem bardzo dumna. I mój przyjaciel przed chwilą do mnie napisał z pytaniem co dostałam, a potem napisał, że jest dumny ze mnie, a po chwili się poprawił na to, że jest dumny z moich ściąg. Strasznie mnie to wkurwiło. Bo tak jakby to nie ściągi napisały za mnie kartkówkę i z drugiej strony też nie miałam za wiele rzeczy napisanych. Już to napisałam, że przydały mi się tylko dwa przykłady, a resztę po prostu udało mi się zapamiętać. Czuję się teraz taka niedoceniona, bo nie jestem głupia, a moje wszystkie oceny są moją zasługą, a nie tego, czy mam dobre ściągi, czy nie.
Przed historią z moim kółkiem różańcowym (włącznie ze mną składającym się równo z trzech osób) poszliśmy do sklepiku szkolnego, ale strasznie musiałam do toalety i jeszcze iść po książkę od angielskiego, więc na chwilę się od nich odłączyłam i wchodząc po schodach, mijałam mojego ex krasza. Czułam się zajebiście i mam nadzieję, że on też w końcu zauważy, że właśnie taka jestem. Nie wiem dokładnie co, do niego czuję. Strasznie trudno mi to w ogóle określić. Mówię, że to mój ex krasz, ale unikam go tak, jakby był moim byłym mężem, doceniam jego przystojną twarz i sylwetkę, która mogłaby służyć za przykład w książkach do biologii, ale w sumie to też czuję trochę żal do niego i chciałabym, żeby zwrócił na mnie uwagę tylko po to, żebym mogła go odrzucić. Jeżeli nie rozumiecie, to nie martwcie się. Ja też nie.
Na historii chciałam się trochę pouczyć słówek z angielskiego, bo miałam mieć sprawdzian, ale dostałam opierdziel, za to, że nie skupiam się na lekcji. I ja mówię do babki, że mam podzielność uwagi, a ona kazała mi powtórzyć to co powiedziała. Więc powtórzyłam, ale pominęłam jedną rzecz, więc kolejnym argumentem, było to, że mam lekceważący stosunek do historii i kolejny raz już działam jej na nerwy. I oczywiście, nie mogłam się powstrzymać i mówię jej, że nie rozumiem, jak to kolejny raz. I ona mi mówi, że nie pamięta, co dokładnie zrobiłam, ale znowu ją denerwuję. Postanowiłam już się zamknąć i nie ciągnąć tej dyskusji jeszcze dłużej, bo mogłabym wyrządzić sobie więcej szkód niż pożytku. Tak jakby jestem jedyną osobą, która coś faktycznie robi na tych lekcjach, a jak raz się nie skupiłam to od razu, że jestem ignorantką i nie mam do niej szacunku. Dobra, nie powinnam się uczyć czegoś innego na historii oprócz historii, ale to nie moja wina, że po szkole nie mam prawie czasu i ledwo co kończę robić zadania i już muszę kłaść się spać, żeby rano wstać.
Na angielskim i jescze na długiej przerwie pisaliśmy ten sprawdzian i ta babka nam mówiła, że on jest strasznie trudny, ale kiedy dostałam kartkę, tak bardzo trudne się nie wydawało. Mam nadzieję, że 4 będzie, bo ostatnio mój ojciec zaczął się trochę czepiać, że mój poziom spada. W podstawówce na każdym roku miałam czerwony pasek, a teraz nie i wiem, że byli tym trochę rozczarowani, bo nie tego się spodziewali. Ale ja nie będę zamęczać się nadmiarem wiadomości, tylko po to by świadectwo ładnie wyglądało. Chyba nie na tym polega edukacja.
Na geografii rozmawialiśmy o glebach, a ja przez większą część lekcji skupiłam się na tym, by ładnie narysować obrazek przekroju ziemi z jej strukturami.
~Queenie
CZYTASZ
Przeżyć W Liceum | klasa druga, trzecia i czwarta
De Todociąg dalszy mojego jakże ehem nieciekawego życia aka narzekanie na zajebisty system edukacji oraz na wszystko inne. Nie obejdzie się bez opinii z dupy wziętych na temat wszystkiego. Zapraszam