{20} 💎

57 5 3
                                    

09 listopada 2020

Dzisiaj moja siostra mnie obudziła, bo jej też zaczęły się lekcje na teamsie. Z racji tego, że jest młoda, nie ogarnęła tego, a z racji tego, że mój ojciec to mój ojciec, to te za wiele nie pomógł. Kiedy ja miałam niemiecki, to ona zaczynała już drugą lekcję i nie wiedziała jak wejść na spotkanie, więc mówię mojej babce od niemieckiego, że na moment znikam, bo idę sis pomóc. I mam nadzieję, że już trochę bardziej ogarnia, bo przecież nie będę się zrywać z każdej lekcji. W sumie to robiliśmy tylko zadania do powtórzenia i najlepsze jest to, że całkiem dużo ogarniam kiedy coś zapisuję, ale kiedy mam coś powiedzieć po niemiecku, to zaczyna być trochę trudniej. No ale daję sobie jakoś radę mimo tej rocznej przerwy i jestem z siebie dumna, bo niektórzy nie znają nawet podstawowych wyrazów. 

Na angielskim zaczęliśmy przerabiać już nową książkę. I teraz jest już wyższy poziom, bo B1/B2. I w sumie to jestem trochę zirytowana poziomem angielskiego w Polsce. W sensie uczę się ponad 10 lat. No przecież ja tu już powinnam pisać poezję po angielsku i mieć strasznie rozbudowane słownictwo, albo chociaż oglądać filmy w oryginalne. Tymczasem tak nie jest i nie wiem, czy mam być rozczarowana sobą, czy tym jak uczą.

Na matematyce robiliśmy zadanka i jedno skończyłam wcześniej, więc razem z laptopem poszłam sobie do kuchni i podczas kiedy jedna osoba dyktowała rozwiązanie (szło jej to strasznie wolno), ja wstawiłam sobie wodę na kawunię.

Dzisiejszy polski to był w ogóle hit. Mimo że babka strasznie przedłużyła nam lekcję, bo prawie do godziny, to ja z moimi friędsami mieliśmy cały czas beczunie. Zaczęliśmy sprawdzać sobie opcje teamsa i tam było coś takiego jak "w centrum uwagi". I cały czas był podświetlony mój przyjaciel, mimo że nic nie mówił  i strasznie mnie to śmieszyło. W zeszłym tygodniu na jednej z biologi ktoś mnie wyciszył, kiedy odpowiadałam, a my siebie nawzajem wywalaliśmy ze spotkania i też była beczunia xd. I mamy zamiar wykorzystać to we wtorek na biologi, kiedy taki wkurwiający chłop, zacznie się przemądrzać. Bardzo cieszy mnie ta opcja, lof ju teams za to, bo nie widać kto cię wywala xd

Na chemii mieliśmy robić zadanka, bez konieczności połączenia, a na wosie babka miała odpytywać niektóre osoby, więc jak kulturalnie spierdoliłam, bo musiałam odebrać paczkę z poczty, bo będę szła na urodzinki niedługo, ale jestem trochę skerd, bo ma być tam jakieś trzydzieści osób.

10/12 listopada 2020

Babka od biologii poinformowała nas, że czwartkowy sprawdzian, będzie miał dwadzieścia minut i dwadzieścia zadań. Wszyscy mieliśmy takie: co jest? bo jednak jest całkiem sporo tego materiału, a tu tylko dwadzieścia minut. We wtorek próbowałam się jeszcze targować i pytałam w imieniu całej klasy czy może przedłużyć to, chociaż do 30 minut. Odpowiedziała, że nie i zaczęła mi tłumaczyć, że minuta na każde zadanie będzie wystarczające (spoiler: yes, byt actually no). Pod koniec lekcji spytała, czy są jakieś pytania, więc znowu spytałam o ten czas, ale tym razem czy może nam przedłużyć, chociaż o pięć minut. Po głosie słyszałam, że była tym nieco zirytowana i zdenerwowana i znowu odpowiedziała, że nie. Dodała do tego jeszcze, że na razie nie wymaga od nas tego, żebyśmy mieli włączone mikrofony i kamerki, ale na kolejnym sprawdzianie może tego już zażądać. Po tym jeszcze raz spytała, czy ktoś ma jakieś pytania, ale zastrzegła, że nie odpowie na to, czy może wydłużyć czas. Więc spytałam, czy może chociaż zmniejszyć ilość pytań. Nie zadziałało i pewnie teraz nie lubi mnie bardziej, no ale bywa.

11-ego w środę miałam całkowicie wyjebongo że będzie sprawdzian. Chciałam porobić sobie jakieś ładne notatki, ale zaraz po tym jak o tym pomyślałam, to miałam takie: moment, masz jeden dzień wolny w środku tygodnia i chcesz to poświęcić na naukę? no way. Więc włączyłam Titanica, na którym ryczałam jak bóbr, ale lepiej płakać na filmie niż nad książką do biologii.

W czwartek na przedsiębiorstwie dopiero otworzyłam zeszyt i zaczęłam czytać wszystkie swoje notatki. Tbh gdybym ich nie robiła, to prawdopodobnie gówno bym wiedziała, a czasu na skakanie po podręczniku nie miałam. Kiedy zaczął się sprawdzian, to najpierw chciałam robić to z pamięci, ale niektóre pytania były tak powalone, że nie miałabym czasu, żeby później porównać moją odpowiedź z tą w zeszycie. Stresowałam się przez czas i starałam się mieć dość szybkie tempo, by mi go nie zabrakło. Dodatkowo wszystkie odpowiedzi były wielokrotnego wyboru, co według mnie jest najgorszym chamstwem. Wiadomo, odpowiedzi abc są najlepsze, bo zawsze jest jakaś szansa na trafienie, ale od tych wielokrotnego wyboru już lepsze są nawet otwarte. Tam, chociaż nie ma złych podpowiedzi, które mogą wprowadzić w błąd.

Dostałam 3 i patrząc na moje oceny z biologii i chemii, chyba tylko takie są dla mnie przeznaczone. Nie ważne czy mam na lekcji napisane ściągi, czy w domu mam otwarty zeszyt i tak wychodzi 3.

Chociaż na fizyce dostałam z kartkówki 5, więc byłam zadowolona. 

13 listopada 2020

Z racji tego, że w środku nocy włączyłam sobie serial (Never Have I Ever*) niestety nie obejrzałam go do końca, ale udało się chociaż połowę, więc na biologii to nadrabiałam. Babka akurat omawiała wyniki sprawdzianu, więc nic nie straciłam. Tylko że miałam chwilowy zawał, bo w pewnym momencie spytała mnie, czy ja chce spytać o jakieś pytanie. Tak szybko zatrzymałam odcinek i odpowiedziałam jej, że ja już nie pamiętam tych pytań i bez kitu tak było xd. Tak się tym sprawdzianem zestresowałam, że później musiałam sobie walnąć meliskę na uspokojenie. 

Na chemii robiliśmy zadanka i miałam konfjuzd, bo myślałam, że robię dobrze, ale okazało się, że jednak źle mi się wydaje.

Na geografii też sobie chciałam obejrzeć, chociaż kawałek tego serialu, bo został mi ostatni odcinek, ale facet chyba podświadomie to wiedział, bo co chwila mnie pytał o coś. Na przykład czy mogę przeczytać jakiś fragmencik, co może być jeszcze zapisane w podpunkcie i ja w pewnym momencie spytałam, dlaczego znowu ja xd. Ostatnio jestem trochę bardziej pyskata, ale zrzucam to na to, że już dostaje pierdolca w tym domu. 

Na polskim siedzieliśmy półtora godziny, bo jak zwykle nikt nie chciał z babką współpracować i lekcja się nieco przedłużyła. Liczyłam na to, że może w końcu ktoś się odezwie, bo to ja przeważnie muszę ratować im tyłki na polskim i dzisiaj też czasami musiałam się odzywać co jakiś czas. Ale tak to głównie podpisywałam sobie mapę Europy, bo stwierdziłam, że chce nauczyć się nazw i stolic większości państw na świecie, bo why not.

~Queenie

*ten serial trwa mniej więcej 20-30 minut i ostatnio właśnie w takich się zakochałam, więc tu krótka lista, które obejrzałam/jestem w trakcie i mogę polecić dla zabicia czasu: The Good Place, Disenchantment, Emily in Paris (szału nie ma, ale jest Lily Collins), Julie and The Phantoms (totalny faworyt, wszystkie piosenki znam na pamięć i wielki plus za to, że nastolatków grają naprawdę nastolatki).

Przeżyć W Liceum | klasa druga, trzecia i czwartaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz