ciąg dalszy mojego jakże ehem nieciekawego życia aka narzekanie na zajebisty system edukacji oraz na wszystko inne. Nie obejdzie się bez opinii z dupy wziętych na temat wszystkiego. Zapraszam
Może i napisałam rozdział tydzień temu, a w międzyczasie nic, ale jest to spowodowane tym, że naprawdę nie mam czasu. Dzień z tygodnia wygląda mniej więcej tak, że wstaje o 6, bo o 7 pociąg i potem jestem dopiero przed 15 w domu nawet gdy mam lekcje do 12:30. Ostatnio mnie wzięło na robienie obiadów, więc jest już 16. Potem gdzieś do 18 30 robię powtórki, ale oczywiście nie potrafię się skupić, więc robię 5 rzeczy na raz. O 19 ćwiczę, o 20 się kąpię, gdzieś o 21 miałam pisać ten dziennik, ale czasami muszę nadrobić coś do szkoły i przeważnie o 22 30 do północy próbuję pisać moją książkę. Potem jeszcze problemy z zaśnięciem, a ledwo mi się przyśnie i znowu budzik o 6.
W zeszły piątek byłam tak zmęczona, że po powrocie zrobiłam sobie 2h drzemki, a potem i tak od razu zasnęłam o 21.
To co ciekawsze z zeszłego tygodnia: we wtorek lało jak z cebra, a akurat wtedy odkupiłam od jednej laski książki do biolki z zadaniami. Cudem prawie wcale nie były mokre. Natomiast w czwartek musiałam jechać godzinę wcześniej na lekcje (zamiast na 9, jechałam na 8), żeby napisać zaległą kartkówkę z chemii. Uczyłam się dzień wcześniej, a i tak dostałam 3. Jeszcze dodatkowo dodam, że mniej więcej zrobiłam taki gorset jaki chcę na studniówkę.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Dół nie jest wykończony, bo to i tak tylko jedna z prób, ale jak na razie najbardziej udana.
24 października 2022
Przez poprzednie 2 tygodnie, poniedziałki były jedną wielką odklejką. NIE DZISIAJ.
Spóźniłam się jakieś 10 minut na angielski i oczywiście robiliśmy zadania z podręcznika. W parach, bo mówienie.
Potem był niemiecki i chyba naprawdę zacznę się do tego bardziej przykładać, bo tu jeszcze coś mogę się nauczyć.
Potem była matma i przed lekcją z moim friend zrobiliśmy bufet na ławce, bo w niedzielę zrobiłam gruzińskie chaczapuri. Nie tak dobre jak wcześnie próbowałam, ale też nie było złe. Na matmie robiliśmy zadania o graniastosłupach, z który będzie sprawdzian w piątek. Za to jutro mamy powtórzeniowe sprawdzian z równań liniowych i kwadratowych.
Na wf uczyłyśmy się do sprawdzianu z polskiego. Dostałyśmy też informacje, że poloneza na studniówce mogą tańczyć te osoby, które chcą i z kim chcą. Tylko, żeby ta osoba była podczas prób. I ja tak do mojego friend potem mówię, że jeżeli będzie chciał zatańczyć z tym chłopem, co próbowałam ich zeswatać na wycieczce z wf, to you go bestie.
Na polskim pisaliśmy sprawdzian z wojny i okupacji. Dostaliśmy jakieś 5 stron zadań. Wszystkie opisowe oprócz 2 zadań. Pierwszą stronę prawie zostawiłam całą pustą xd Tylko się podpisałam i wyjaśniłam, co znaczy pewne słowo na H, ale pewnie mi nie zaliczy, bo za mało wyczerpująca odpowiedź. Najlepiej gdybym przepisała definicję z encyklopedii.
Jak wróciłam do domu, to razem z mader zrobiłyśmy carbonare. Normalnie flashbacki z Włoch, tylko tutaj nie wyszło to tak drogo.