28 września 2020
Nie umarłam. W każdym razie jeszcze nie, a patrząc na ten tydzień, nie wiem, czy dotrwam do następnego.
Zacznijmy od mojego narzekanie z zeszłego tygodnia. W czwartek byłam już wystarczająco zmęczona wf, na którym graliśmy w kosza i wyjątkowo biegałam po boisku za piłką. Chociaż biegałam to za lekkie słowo, ja miałam normalnie włączony jakiś agresywny tryb, bo po lekcji ledwo co mogłam złapać oddech. Dziewczyny z przeciwnej drużyny mówiły, że nawet nie próbowały się do mnie zbliżać kiedy miałam piłkę xd. W każdym razie byłam już tym cholernie zmęczona, apotem miałam jeszcze wychowawczą i angielski. Więc lekcje do 15:20 a o 15:30 miałam najwcześniej autobus do mojej miejscowości. I najlepsze jest to, że zdążyłabym na niego. Wystarczyło, żebym przejechała miejskim dwa przystanki. I tu jest problem. Mimo że starałam się iść szybko na autobus, zostało mi jeszcze kawałek drogi, kiedy zauważyłam, że nadjeżdża. Miałam takie fast myślenie, aż w końcu zdecydowałam, że pobiegnę i zobaczę czy zdążę, bo na późniejszy nie chciało mi się za bardzo czekać. Więc rzuciłam się biegiem po schodach i przez pasy (tak na marginesie nie róbcie tak, tylko cudem akurat nic nie jechało) i dobiegłam na przystanek akurat kiedy zamykały się drzwi. I ten skurwysyn kierowca już mi ich nie otworzył, tylko odjechał. No przepraszam bardzo, nigdy chyba nie miałam ochoty komuś tak zajebać.
Przejdźmy do dzisiaj. Pierwszy był niemiecki. Jestem bardzo dumna, że zmieniłam język, bo o wiele więcej rozumiem i nawet potrafię ułożyć jakieś zdanie z pamięci. Co innego to, że muszę nadrabiać cały rok, ale poradzę sobie. W końcu nie może być aż tak źle.
Na angielskim dostaliśmy opierdziel za to, że nie uczymy się słówek, bo w zeszłym tygodniu mieliśmy kartkówkę, z której dostałam 2-. Ale to nie moja wina, że bardziej ogarniam gramatykę niż pojedyncze słówka. I jutro mamy sprawdzian i przed chwilą (21:00) skończyłam uczyć się strony biernej. Strasznie skomplikowane mi się to wydało, ale mam nadzieję, że sobie poradzę na sprawdzianie, rozumiejąc tylko stronę bierną.
Na matematyce oczywiście zadanka z funkcji i babka powiedziała nam, że rocznik po gimnazjum ma w rozszerzeniu to, co my mamy normalnie na lekcjach. Zajebista reforma nie powiem.
Przed polskim z moim friend i taką jedną dziołchą, z którą też spędzamy teraz dużo czasu, poszliśmy do biblioteki wypożyczyć "Odprawę posłów greckich", bo zaczęliśmy to omawiać w piątek, więc w sumie książka chyba by się przydała. Pod koniec wakacji zrobiłam sobie o tym notatki i obejrzałam streszczenie, więc co nieco wiedziałam, albo udawałam, że wiem.
Na chemii pisaliśmy sprawdzian i mimo że zapisałam sobie wszystkie wzory na ręce, to te zadania były tak powalone, że nawet gdybym miała otwarty podręcznik, to nie wiem, czy bym coś ogarnęła. Niby były tam same obliczenia, ale chujowo sformułowane.
Na wosie modliłam się, żeby babka nie wybrała mnie do odpowiedzi i udało się, ale za to prosiła cztery osoby do odpowiedzi i każda z nich wzięła nieprzygotowanie xd. Według mnie powinien być zakaz pytania na forum klasy, bo to jest zbyt stresujące i nieważne jak wiele się wie, nie ma to znaczenia jeżeli się zestresujemy i nic nie będziemy w stanie wykrztusić. Rozmawialiśmy... nie to zbyt duże słowo - babka mówiła o ustawach i o tym jak to z nimi wygląda. I jak dotarła do tego, że prezydent je podpisuje, to przypomniały mi się wszystkie memeszki o naszym prezydencie, który podpisuje wszystko, jak leci i miałam z tego beczunie do końca lekcji.
Nie wiedzieć czemu z tego najbardziej cisnęłam xd
~Queenie
CZYTASZ
Przeżyć W Liceum | klasa druga, trzecia i czwarta
Losoweciąg dalszy mojego jakże ehem nieciekawego życia aka narzekanie na zajebisty system edukacji oraz na wszystko inne. Nie obejdzie się bez opinii z dupy wziętych na temat wszystkiego. Zapraszam