{21} 💎

40 5 0
                                    

Cóż nie było mnie tutaj jakieś dwa tygodnie, dlatego, że w wolnym czasie staram się robić rzeczy, które mnie uspokajają (ehem oglądanie seriali lub czytanie książek przez cały dzień), ale również staram się nie dostać pierdolca, siedząc cały czas na dupie w domu przy lekcjach. W zeszłym tygodniu na jednej biologi rozpłakałam się bez powodu, a następnie na informatyce stwierdziłam, że mam dość i poszłam na spacer po lesie. A po nocach słucham piosenek Kayah lub Maryli Rodowicz, albo jeszcze innych, które przypominają mi polskie wesele. Ale i tak najbardziej rozwalają mnie nauczyciele, którzy mówią, że doczytamy sobie temat w domu, albo że mamy zadanie domowe. KURWA WSZYSTKO CO ROBIMY JEST DOMOWE. Ja naprawdę się dziwie, że ja daje sobie radę bez psychologa. Jedyną rzeczą, która pozwoliła mi się oderwać od tego wszystkiego był maraton 3 sezonów Once Upon a Time (nawet na lekcjach oglądałam i czułam się zajebiście) i kiedy ostatnio pojechałam z ojcem do lasu, żeby nauczyć się nieco prowadzić samochód. Tbh podczas tej jednej jazdy nauczyłam się więcej przydatnych rzeczy niż podczas tych trzech miesięcy szkoły. Kuźwa to dopiero trzy miesiące. Ale nie zrozumcie mnie źle, ja cenię sobie inteligencję, ale jest między nią różnica a znaniem formułek, które nigdy się nie przydadzą na pamięć.

30 listopada 2020

Jako że ostatni dzień, to stwierdziłam, że wypada napisać. Żyje. Chociaż jutro mam dwie chemie pod rząd i biologię, więc się jeszcze okaże jak długo.

Na niemieckim nie idzie mi źle. Zaczęliśmy już nową książkę i w końcu mam wszystkie teksty przed sobą i od razu łatwiej mi się pracuje. Pociesza mnie fakt, że babka jest zajebista i nie oczekuje od za wiele. Umiem ułożyć zdanie, więc jest dobrze.

Na angielskim mieliśmy zrobić opis obrazka i ja się tak starałam, apotem babka mnie spytała tylko o jakieś mało znaczące pytanie i chyba wystawiała za to ocenę. No ale już się nie odzywałam, bo naprawdę nie mam już na to wszystko siły.

Na matematyce robiliśmy zadania z działań z funkcji wymiernych. I to był pierwszy temat od bardzo dawna, który nie ogarniałam na matmie. Po lekcji robiłam sobie jeszcze jakieś zadanka i w końcu udało mi się to zrozumieć, ale naprawdę ciężko mi to poszło.

Na polskim zaczęliśmy romantyzm i okazało się, że mamy się mieć nowe książki, no a ja jestem jedną z tych osób, która jej nie ma. Babka pytała nas, z czym nam się kojarzy romantyzm, a ja się tak uśmiechnęłam do siebie i byłam o krok od tego, żeby powiedzieć, że Słowackiewicz. Sori not sori, szip życia. W ogóle romantyzm jest kjut. I love it. Taka Świtezianka albo Dziady. Wiele osób na to narzeka, ale Dziady to jedna z nielicznych lektur, która naprawdę mi się podobała. (szybka autoreklama; w zeszłym miesiącu napisałam krótkie opowiadanko inspirowane dziadami, ale jako świętem i byłoby mi miło gdybyście tam wpadli ♥).

Na chemii mieliśmy robić zadania ze zbioru zadań, tymczasem ja stwierdziłam, że poćwiczę, bo mam jutro do dietetyczki i może coś to da. Przy okazji zadzwonił do mnie mój przyjaciel i edukował mnie z wosu, bo mieliśmy mieć sprawdzian. I tbh nie wiem, czy bardziej zmęczyłam się robiąc te ćwiczenia, czy przez słuchanie tych wszystkich rzeczy. A i tak powiem tylko tyle, że sprawdzian był powalony, internet nie był zbytnio pomocny, a na początku jeszcze test nie chciał się otworzyć. Plus był tylko taki, że zdążyłam zjeść sobie zupkę dyniową, bo test zaczynał się o 14.

~Queenie

Przeżyć W Liceum | klasa druga, trzecia i czwartaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz