{12} 🌨️

42 3 0
                                    

03 lutego 2022

Nawet jeżeli matematyczka była pierwszą lekcją to i tak szło mi lepiej niż na innych, gdzie już bardziej kontaktuje. Na biologii przykładowo nie kontaktuje wcale i tylko leżałam sobie, bo znowu robiliśmy powtórzenie. Babka zadała mi jedno zadanie do rozwiązania i okazało się, że odpowiedziałam źle i już później mnie nie pytała. A ja naprawdę myślałam, że mam dobrą odpowiedź. W każdym razie nie była do końca zła tylko nie taka, jaka powinna być.

Potem miałam 2 godziny wf, więc zrobiłam sobie drzemkę. Przeważnie nie lubię środy, ale na zdalnych jest git, bo w końcu mogłam trochę odespać. I potem tak wstaje na niemiecki i Nowy nie wiem, co się dzieje. Kompletnie nie mam pamięci do słówek, dlatego kiedy mamy stworzyć jakieś zdanie, to przeważnie nie znam tych wszystkich słów. W sensie jak są napisane po niemiecku, to mniej więcej wiem, co znaczą.

Potem mieliśmy 2 polskie. NO. ❤️ Przez 1,5 godziny babka czytała nam plotkę o weselu, która naprawdę nikogo nie interesowała. I właśnie taki jest problem z tą kobietą. Że daje nam za dużo dodatkowych materiałów, które in fakt nic nie wnoszą. Albo właśnie rozwodzi się nad jedną rzeczą pół lekcji, a potem to nasza wina, że nie wyrabiamy się z materiałem. To ona prowadzi lekcje, więc to ona nadaje tempo. Ja rozumiem, że zadaje nam pytania i zadania, które powinniśmy umieć zrobić... ALE MY NIE POTRAFIMY. Niektóre pytania są tak z dupy, że ja często na tym polskim zastanawiam się, czy ja przypadkiem czegoś nie opuściłam, bo po prostu nie wiem, co się dzieje.

Przez ten czas nawet nie próbowałam słuchać, bo i tak by nic do mnie nie dotarło. Więc zamiast tego zastanawiałam się nad fabułą jednego opowiadanka. Na początku planowałam, że może będzie miało jakieś max. 10 stron, ale co chwila mam jakiś kolejny pomysł i pewnie wyjdzie więcej. Jeżeli w końcu zacznę pisać. Jak kończyliśmy omawiać pozytywizm, to tam było właśnie jakieś opowiadanie, a jedyne co pamiętam, to to, że główny bohater miał syna i dawał mu hajs, a ten sobie jeździł po świecie i wydawał, a potem zmarł. I stwierdziłam, że zrobię podobnego bohatera, który w końcu pozna pewnego aktora i w końcu ogarnie dupę. No wiadomo klimacik końca 19 wieku + jeszcze trochę zakazany romans, bo będzie bxb. I po prostu mam pomysł. Mam prawie cały zarys historii. Tylko rzadko kiedy mam, żeby to napisać.

Potem prawie całe popołudnie byłam sama w domu i na początku planowałam trochę się pouczyć, bo w czwartek miałam mieć 2 kartkówki, a w piątek sprawdzian z 3 działów. Tylko najpierw obejrzałam sobie ukrytą prawdę, a potem szukałam jakąś playlistę. I skończyło się na tym, że tańczyłam i sobie śpiewałam i tylko czasami coś zapisywałam.

04 lutego 2022

Najpierw obudziłam się o 5 rano, bo dostałam okres i myślałam, że już nie zasnę. Udało się, ale i tak przed 8 musiałam wstać i czułam się ledwo żywa. Na pierwszych 2 lekcjach był rozszerzony angielski. Okazało się, że mieliśmy czytać jakieś rozprawki. Ostatnio na rozszerzonym angielskim byłam na spacerze w lesie, więc ofc nie wiedziałam, że coś trzeba zrobić. Więc próbowałam to tak na szybko napisać, gdy pytała innych i prawie mi się udało! Zapytała mnie kiedy pisałam już argumenty przeciw i powiedziała, mam to napisać w wolnym czasie i na jakiejś lekcji jej to przeczytam.

Wypuściła nas wcześniej, żebyśmy robili jakieś zadanka, a ja robiłam pieczoną owsiankę. Na pintereście pojawił mi się przepis na takie małe wyglądające trochę jak babeczki, no ale tamte wymagały bananów, a akurat nie miałam, więc wzięłam jakiś inny randomowy przepis. I dlatego spóźniłam się na geografię. Ogólnie to odłożyłam tę owsiankę, żeby wystygła i tak całą lekcję nad nią myślałam i nie pamiętam, co się działo na lekcji.

Przed niemieckim sobie w końcu zjadłam i tak mi smakowało, że byłam w szoku. Ogólnie na samym niemieckim mieliśmy mieć kartkówkę, ale pół lekcji było normalnie. I ta babka do nas, że ona nie chce nam robić sprawdzianu i jeżeli my też nie chcemy, to nam nie zrobi. No i nie mamy, i super. Potem kartkówkę to ofc ze ściągami.

Potem była chemia i też kartkówka. I babka dała nam 15 minut. No i teraz mamy alkany, alkeny i alkiny i akurat ja pisałam każdy wodór osobno i trochę czasu mi to zajęło. No ale też miałam ściągi i do tego zrobiłam sobie dopiski, dzięki którym bardziej ogarniałam. Tylko trochę sus, bo prawie cały czas wychodziły takie same wzory. Gdyby każdy był jakiś pojebany to dobra, ale żeby wszystkie były tak podobne? Pewnie jest źle. No ale nawet jeżeli się do tego jakoś przygotowywałam, to ofc pojawiło się coś, czego nam nie mówiła i na  internecie też nie mogłam znaleźć. No proszę Was, pierdolca idzie dostać. Nawet jeżeli się tak wzbraniam przed tymi korkami, to chyba w końcu na nie pójdę, bo ta baba po prostu nie potrafi nas przygotować. Robimy jedno, ona nie pokazuje, że można jeszcze inaczej, a potem to daje na kartkówce/sprawdzianie.

Po chemii jest jeszcze wf, no ale to w sumie tak jakby nie było, więc miałabym 5 lekcji, ale zmienili nam plan i na 7 godzinie była jeszcze matematyka. No i miałam ponad godzinę przerwy i co ja niby przez ten czas miałam zrobić? Przecież nic nie zacznę, bo potem jeszcze jedna lekcja. I w końcu poszłam do biedronki. W teorii tylko po podpaski, a w praktyce wróciłam ze słodkimi pierogami.

No i w sumie to na matmie wszystko fajnie spokojnie tylko byłoby lepiej, gdyby nie ta godzinna przerwa.

~Queenie

Przeżyć W Liceum | klasa druga, trzecia i czwartaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz