{27} 🐚

45 5 0
                                    

still marzec, i guees

Znowu mnie długo nie było. Cóż to nie moja wina, tylko tego że mam tyle do roboty, że kiedy mam w końcu wolną chwilę to nic mi się nie chce.

Przez 2 tygodnie sporo się wydarzyło. Na przykład wpadłam w gówno po kolana, bo chciałam zrobić ładne zdjęcie. Potem matka nie chciała mnie wpuścić do domu i ściągałam te buty na dworze i w kapciach szłam wyrzucić je do kosza.

Stslo się też to, że wysłałam notatkę bebie od wosu, a ona powiedziała że mi tego nie sprawdzi, bo nie kazała tego wysyłać. Strasznie mnie to wkurwiło, bo kurde poświęciłam swój czas, a ona sory, mam to gdzieś. W sumie nie musiała tego nawet sprawdzać, 5 z aktywności wagi 1 wystarczyłoby.

Na biologię do doświadczenia, którego nie zrobiłam, rysowałam fasolki. Dostałam też 6 z aktywności, 2 z jednej kartkówki i 4 z drugiej. W sumie stonks.

Na polskim czytałam Słowackiewicza, ale po tym jak babka miała załamanie, to wszyscy zaczęli lepiej pracować.

I teraz magicznie przenosimy się do połowy kwietnia, bo oczywiście znowu miałam pisać regularnie, a wyszło tak jak zwykle. No ale nikt inny mnie nie słucha, więc jestem.

Normal people: idą do psychiatry jak mają problem albo rozmawiają z bliskimi
Me: zaczyna marudzić na wszystko i wszystkich na stronie przeznaczonej do pisania opowiadań, podczas gdy w tle leci Barbie z Jeziora Łabędziego

Just a regular day from my life

Mamy 13 kwietnia 2021 (jeżeli dzisiaj w końcu to napiszę lol)

Mój mood to jest taka karuzela, że nigdy nic nie wiadomo. Zacznę może ogólnie od lekcji. Oczywiście po świętach kartkówek jest od zajebania (btw, wesołych świąt), więc oczywiste, że będę robiła wszystko, żeby się do nich nie uczyć. Tak w sumie to i tak zależy mi na 6? 7? przedmiotach. Z reszty nie mam nawet podręczników. I kuźwa żyję.

Dzisiaj np. pisalismy sprawdzian z Dziadów. Pamiętam, że kiedyś się zastanawiałam dlaczego wszyscy nienawidzą Dziadów, kiedy ja przeczytałam tylko 2 część i uważam, że 2 część faktycznie jest git (ta z duchami), ale reszta to jest tak pojebana, że I'm szur, że Mickiewicz coś brał. Dlatego team Słowacki i unpopular opinion: Słowacki miał większy talent i był taką słodką kluską.

Robiłam też z moimi friends różne testy i quizy, oczywiście na lekcjach. Na przykład na osobowość. Wyszło mi 100% dramatyczna co później tylko udowodnię. Na to jaką postacią ze Shreka jesteśmy. Jakim chlebem jesteś. Na orientację seksualną.

Wyszła mi aseksualność i actually, I'm not suprised. Pamiętacie może jeszcze mojego krasza z pierwszej klasy? Po tym jak do niego podbiłam, cały czar prysł i w sumie to już o nim zapomniałam, chyba, że ktoś nagle postanawia mi to wypomnieć. Już wcześniej mówiłam matce, że mogę być aseksualna, ale chyba jakoś to do niej nie dotarło albo uznała, że nie mówię na poważnie. Ojcu też o tym wspomniałam, ale on też miał w sumie trochę wyjebongo na to. Nie uważam tego za jakąś wielką sprawę, ale po prostu fajnie sobie coś takiego uświadomić. W sensie zawsze jak czytałam książki i/lub coś oglądałam to wątki romantyczne były w sumie maj fejwret, ALE kiedy pojawiały się sceny szreksu to czułam potężne zażenowanie i przeważnie pomijałam te fragmenty. Dla mnie to jest disgasting i kropka. Dla Ciebie może nie I TO TEŻ DOBRZE. Like róbta se co chceta, tylko nikogo nie zabijajcie. Ja wiem, że czasem korci, ale nie.

W ogóle ostatnio podczas lekcji sadziłam sobie nasiona pomarańczy. Innym razem oglądałam Eurowizję i RuPaul's Drag Race - tylko to teraz trzyma mnie w dobrym humorze.

FRIENDLY REMINDER {zanim przejdziemy do mojej gorszej sytuacji) jeżeli nikt Ci tego nie mówił to:

• jesteś piękn*

• jesteś ważn*

• Twoje życie się liczy

• zabrzmi to tandetnie, ale będzie dobrze

• Twoje zdrowie jest ważniejsze od ambicji

• PŁACZ JEST OKEJ. OKAZYWANIE UCZUĆ/SŁABOŚCI JEST OKEJ

Ja sama muszę sobie to powtarzać kilka razy dziennie, bo nikt mi tego nie mówi, dlatego macie mnie.

Tymczasem moje nieprzyjemności:

Mam wiele załamań, z których żartuje, żeby nie załamać się jeszcze bardziej. Ostatnio byłam na spacerze i zobaczyłam moją psiapsi z inną koleżanką i przetrzymałam płacz aż wróciłam do domu, a potem jak pożądnie się wypłakałam, to zrobiłam w cholere mocny trening, żeby pozbyć się negatywnych emocji.

Też matka powiedziała, że mi nie kupi pewnej rzeźby i najpierw miałam focha, a potem jak wróciłam do chaty to też ryczałam.

Siedziałam nad zadaniem, które baba chujowo wytłumaczyła. Też ryczałam.

Ojciec krzyknął, że wychlałam mu całe mleko. Znowu. 

Ojciec powiedział, że nie ma bagietki czosnkowej w biedrze. Again.

JA NIE WIEM CZY TO JA JESTEM TAKA DRAMATYCZNA, CZY O CHUJ MI CHODZI.

O też pamiętam, że po tym płaczu za tą rzeźbą, byłam wkurwiona na matkę, ale oglądałyśmy razem serial na HBO. I zrozumcie to: w jednej chwili wkurwienie, w kolejne śmianie się jak opętana, bo zobaczyłam w serialu jelenia i zaczęłam się śmiać, bo wyglądał jak bambi. To nawet nie było śmieszne.

Po tym też jak ryczałam jak widziałam moją psiapsi, to matka mi wbiła do pokoju i się mnie spytała co się dzieje. W sensie przy innych staram się kryć swoje emocje (taka trochę hipokryzja, kiedy sama Wam mówię, żebyście nie bali się okazywać uczuć), no ale czasem nie wychodzi. No i ja jej mówię, że w sumie to nie wiem. I zaczęłam się trochę śmiać przez łzy, żeby pokazać, że jest git. No i mnie przytuliła, ale to nie zmieniło faktu, że moja rodzina nie potrafi ze sobą rozmawiać w takich sytuacjach. I ja też nie jestem wtedy gadatliwa, bo nie lubię się użalać nad sobą przy ludziach, których znam i na przykład nie powiem mojej matce, że czuję się odrzucona, bo spędza więcej czasu z my sis bo jest młodsza.

Zastanawiam się czy nie usunąć tych moich żalów i smutków, ale może szybciej to opublikuję niż usunę. Przepraszam za takie depresso, lof ju al.

~Queenie

Przeżyć W Liceum | klasa druga, trzecia i czwartaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz