Rozdział 86: Dziewczyna?

108 14 0
                                    

Rano obudziłam się w ramionach Efsun. Jeszcze spała przytulając mnie do siebie. Spojrzałam na jej twarz i nie umiałam się powstrzymać, żeby jej nie pocałować. Oblizałam usta brunetki raz, drugi, trzeci... Po którymś z kolei zauważyłam u niej lekki uśmiech, więc przerwałam.

- Ładnie to tak całować śpiącą osobę? Czy to nie podchodzi już pod molestowanie? - powiedziała nie otwierając oczu.

- Przepraszam, ja... eee...

Zrobiło mi się trochę głupio.

- Spokojnie, niunia. Nie powiedziałam, że mi się nie podobało. To była bardzo przyjemna pobudka. Chcę jeszcze.

Poczułam, że się zarumieniłam. Znów zaczęłam całować kochankę. Tym razem odwzajemniła.

- Leżymy jeszcze? - spytała potem. - Bo ja nie wstanę teraz.

Przytaknęłam. Efsun przytuliła mnie znów do siebie. Leżałyśmy tak prawie godzinę. Później zjadłyśmy razem śniadanie w jej pokoju. Przez ten cały czas próbowałam ułożyć sobie w głowie co dokładnie przy niej czuję. Wciąż nie mogłam w to uwierzyć, że łączą mnie z nią bliższe emocje niż myślałam. To w sumie zabawne, że tak długo tego nie widziałam. Ale teraz już wiem, że nie chcę innej, tylko ją.

Po śniadaniu rozmawiałyśmy jeszcze chwilę i przyszedł czas na pożegnanie.

- Odprowadzisz mnie, Efsun? - poprosiłam.

- No dobrze, ale musiałabym się ubrać.

Rozejrzała się po pokoju i zauważyła leżącą na fotelu satynową, czarną podomkę. Założyła ją na swoje nagie ciało.

- W tym mogę odprowadzić cię tylko na dół wieży. Wystarczy?

- Tak, dziękuję - uśmiechnęłam się do niej.

Zeszłyśmy po schodach. Efsun pożegnała mnie pocałunkiem tuż przed ostatnim zakrętem schodów, żeby przypadkiem żadna uczennica jej nie zobaczyła w nieodpowiednim stroju. Już sama zeszłam po schodach na swoje piętro

- Ej, to Nerissa - usłyszałam szept.

Odwróciłam się. Zobaczyłam, że ktoś ukrywa się na schodach na niższe piętro. Słychać było śmiechy. Podeszłam tam. Siedziały tam trzy dziewczyny, które już ostatnio widziałam pod wieżą Efsun. Chichotały.

- Co wy wyprawiacie? - spytałam z zażenowaniem.

- To ona! Ona jest z madame Riley! - śmiały się do siebie.

- Obrzydliwe, ona jej dotyka.

- Masakra...

- Ona sypia z tą szmatą.

- Zachowujecie się jak pięciolatki... - powiedziałam i przewróciłam oczami.

- A ty co taka mądra, Neriska? No przyznaj się. Widziałyśmy, jak wieczorem ktoś wchodził na górę ale nie spodziewałyśmy się ciebie. Naprawdę to z nią robisz?

- Radzę wam zająć się swoim życiem seksualnym, a nie madame Riley - odpowiedziałam.

- Bo co?

- Myślę, że wy, w przeciwieństwie do Riley, w ogóle go nie macie.

- Czyli się przyznajesz?

- Chyba lepiej nie mieć niż chodzić do łóżka z wychowawczynią. W dodatku z taką jak madame Riley. To takie obrzydliwe.

- Riley to brzydka, stara zołza. Ja bym jej nie dotknęła nawet patykiem.

- Jest paskudna pod każdym względem. Fuj.

- Zamknijcie się już, bo inaczej powiem Riley kogo ma przepytywać przez następny rok z życia dworskiego. Nie zdacie Akademii i nikt was nie zechce, nawet rodzina - zdenerwowałam się trochę.

Chyba coś do nich dotarło, bo przestały chichotać.

- Spieprzać do siebie - wskazałam na korytarz.

- Powiedz nam, jak jest z taką starą babcią w łóżku? Nie zasypia ci?

Ponownie wszystkie zaczęły się śmiać.

- Riley? Wy nawet nie macie pojęcia o połowie rzeczy, które ona potrafi. I niektórych raczej nigdy nie doświadczycie. Możecie tylko żałować.

- Schlebiasz mi, schlebiasz... - usłyszałam głos kochanki.

Schodziła po schodach nadal ubrana w swoją satynową, bardzo krótką podomkę. Ubranie delikatnie zsuwało się z jej lewego ramienia, odsłaniając je i fragment dekoltu po tej samej stronie. Brunetka podeszła do nas.

- Młode damy, czy chcecie mi coś powiedzieć? - popatrzyła na nie poważnie, unosząc brodę do góry.

Wszystkie zrobiły się czerwone na twarzach.

- Czy nikt nie nauczył was podstawowych zasad!? Chociażby szacunku! Jestem waszą wychowawczynią! Co jest z wami!? Rzucać takimi tekstami pod adresem wychowawczyni!? Już nie mówię o tym, że mnie szpiegowałyście! Powinnyście się wstydzić!

Dziewczyny spuściły głowy.

- Zapraszam na górę!

Dziewczyny wstały ze schodów i podeszły do nas.

- Ponawiam pytanie! Chcecie mi coś powiedzieć?

- Przepraszamy...

- Żeby mi to było ostatni raz! Jak się dowiem, że znowu mnie śledziłyście albo, że powiedziałyście komukolwiek o mnie i mojej dziewczynie, to przysięgam, popamiętacie mnie sobie na zawsze. I ja nie żartuję! Dopiero was nauczę jak postępuje dama! Do trzydziestki nie wyjdziecie z tej szkoły!

- Do siebie, małolaty - dodałam.

Dziewczyny popatrzyły na nas. Jedna z nich kilkukrotnie spojrzała Efsun w dekolt zanim wszystkie grzecznie poszły w milczeniu.

Brunetka rzuciła w moim kierunku swoim typowym spojrzeniem.

- Podobało się? - spytała.

- Lubię jak taka jesteś, moja damo...

- Dlatego pokrzyczałam. Nie musiałam, ale skoro już stałaś obok...

Uśmiechnęłam się.

- A poza tym, to... "O tobie i twojej dziewczynie", tak?

- No, bo wiesz... - spuściła wzrok z lekkim uśmiechem.

- Efsun...?

Położyłam dłoń na jej policzku i uniosłam jej twarz z powrotem, by spojrzała na mnie. Przez kilka chwil patrzyłyśmy na siebie.

- Ah, no wiesz... Widziałaś przecież, że są mało inteligentne. Nie ma sensu opisywać im, że jesteś moją niunią, która mi się słodko oddaje, prawda?

- I to tyle?

Objęłam ją w talii i przyciągnęłam blisko siebie.

- Hej, bo jeszcze ktoś nas zobaczy - odepchnęła mnie.

- Efsun, proszę, porozmawiaj ze mną, jeśli...

- Nie, nie mamy o czym. Wiem, co masz teraz w głowie i nie, nie możemy tak o sobie myśleć. Tylko byśmy się krzywdziły...

- Ale, Efsun...

- Powiedziałam. Nie i koniec. Muszę już iść.

Minęła mnie i szybkim krokiem zaczęła wchodzić po schodach. Moje serce biło jak szalone. Co, jeśli ona już zakochała się we mnie...?

Akademia KsiężniczekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz