Rozdział 95: Pomoc Ammie

87 9 0
                                    

Razem z Efsun pomogłyśmy Ammie wstać z podłogi.

- Ile ważysz? - spytała ją brunetka.

- Jakieś 52 kilo - odpowiedziała dziewczyna.

- Jeśli chcesz, raczej dam radę cię zanieść. Będziesz musiała tylko sama zejść po schodach.

- Nie, madame, dziękuję... Nie chcę, żeby mnie nikt dotykał...

- W porządku, wszystko rozumiem.

- Pójdę sama, tylko podtrzymajcie mnie trochę...

Razem złapałyśmy dziewczynę pod ramiona i zaczęłyśmy ją prowadzić w kierunku wyjścia z akademika. Kiedy byłyśmy już na patrerze Efsun kazała mi na chwilę przypilnować Amme sama, a ona podeszła do jakiś drzwi i zaczęła w nie pukać. Drzwi otworzyła jedna ze sprzataczek szkolnych. Była to kobieta trochę młodsza od Efsun. Miała jasne włosy i ubrana była w piżamę.

- Dzień dobry. Przepraszam, że musiałam panią obudzić ale mamy nagły wypadek. Poproszę panią, żeby posprzątała pani korytarz na drugim piętrze, zanim księżniczki to zobaczą, dobrze?

- Tak, oczywiście... Przebiorę się tylko - powiedziała zaspanym głosem i zniknęła za drzwiami.

Efsun wróciła do nas.

- Wejdziemy teraz w jedno miejsce, o którym oficjalnie nie możecie wiedzieć. Proszę, żebyście tam nigdy więcej nie chodziły, dobrze dziewczynki?

- Tak, madame - powiedziała Amma. - A daleko jeszcze? Boli mnie...

- Musimy przedostać się poza teren szkoły. Stamtąd pojedziemy z moją koleżanką do miasta.

Amma pokiwała głową na "tak". Efsun zaprowadziła nas dalej korytarzem akademika. W odpowiednim miejscu na ścianie wcisnęła ukryty przycisk, a wtedy ściana się rozsunęła ukazując schody w dół. Zeszłyśmy nimi do tunelu.

- Riley, co to za miejsce? - spytałam.

- To przejście służy wychowawczyniom jako nieoficjalne wyjście poza teren szkoły. Tunel kończy się tuż za murami, przy parkingu. Dzięki niemu pani pilnująca bramy Akademii nie zawsze wie, że któraś z nas wyszła lub właśnie wróciła do szkoły. Czasami to się przydaje.

- Nie wiedziałam, że w Akademii są takie tajne przejścia - powiedziała Amma.

- Jest tylko to jedno - powiedziała Efsun z lekkim uśmiechem.

Ona i ja wiedziałyśmy, że to nie prawda. Jednak Amma nie mogła tego wiedzieć.

Kiedy dotarłyśmy do wyjścia i potem znalazłyśmy się na parkingu przy Akademii, podjechał do nas jakiś samochód. Efsun kazała mi i Ammie wsiąść na tylne siedzenia a sama zajęła miejsce obok kierującego. Samochód od razu ruszył. Zapięłam pasy i spojrzałam na kierowcę. Była nim kobieta w dużym kapeluszu. Nie widziałam zbyt wiele, bo było ciemno. Zdawało mi się, że mogła być ubrana w sukienkę.

- Cześć, dzięki, że przyjechałaś - powiedziała do niej Efsun.

- W końcu mam u ciebie dług. Kim są te dziewczynki?

- Niestety, nie mogę ci zbyt wiele powiedzieć. To księżniczki. Jedna z nich potrzebuje natychmiastowej pomocy, dlatego po ciebie zadzwoniłam.

- Spoko. Zawieść was do tego centrum medycznego?

- Tak. Mam nadzieję, że doktorek znajdzie dla nas czas.

- Jeśli nie, ty na pewno znajdziesz sposób by go przekonać. Masz do tego dar.

Efsun się zaśmiała.

- Nie tym razem. Jest ze mną moja dziewczyna.

- Co ty...!? - kierująca zdziwiła się i spojrzała w lusterko na mnie i Amme.

Akademia KsiężniczekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz