Po południu, podczas drogi na obiad, usłyszałam jak dwójka policjantów rozmawiała o tym, że niedługo skończą przesłuchiwać uczniów. Wkrótce wszyscy, którzy jeszcze zostali w Akademii, zostaną odesłani do swoich krajów. Czułam, że to już ten moment, kiedy wszystko się zmieni. Nie byłam pewna czy powinnam się cieszyć, czy martwić. Brakowało mi w tym momencie Arabelli. Na pewno doradziłaby mi jak przystosować się do nowego życia, jakie mnie czeka.
Szybko dowiedziałam się też, że madame Genesis i Kassidy zostały namierzone i następnego dnia znajdą się z powrotem w Akademii. Trochę mnie to zmartwiło. Miałam cichą nadzieję, że uda im się uciec. Teraz pozostało mi trzymać kciuki, by ich związek przetrwał. Bardzo je polubiłam. Bez nich nie wyciągnęłabym Belli z laboratorium. Ostatni czas był dla mnie ciągiem skomplikowanych i trudnych wydarzeń, z dużą dawką stresu. W takich momentach każdy, kto wyciąga do mnie pomocną dłoń staje się mi bliski. Tak było z wychowawczyniami z Marsa. Oczywiście, następnego dnia poszłam na ich przesłuchania. Jako pierwszą wezwano madame Genesis.
- Przed sprawiedliwością nie da się uciec - powiedział śledczy siadając przy stole. - Proszę o podanie imienia i nazwiska lub numeru urodzeniowego, w celu weryfikacji tożsamości.
- Astraal 0053... - odpowiedziała mu obojętnym głosem.
- Wasz statek kosmiczny jest w tej chwili przeszukiwany.
- Niczego tam nie znajdziecie. Nie mamy nic do ukrycia. Nie uciekałyśmy, żeby coś zataić. Chciałyśmy tylko pozostać razem...
- Z informacji zebranych do tej pory wiemy, że pomagała pani przy obsłudze i naprawach laboratoryjnych urządzeń.
- To prawda... Nie wie pan nawet, jak bardzo było mi z tego powodu źle. Jednak dyrektor Simone szantażowała mnie, że jeśli nie będę wykonywać jej poleceń, zgłosi mojej rodzinie, że wzięłam na Ziemii ślub z Kasandrą. Groziła mi, że skrzywdzi moją żonę albo mnie i zmuszała do ciągłego przepowiadania jej przyszłości. Ja się bałam, więc... Wykonywałam wszystkie jej polecenia...
- Ma pani jakiś dowód na to, co pani mówi?
- Nie wiem... - powiedziała niepewnie. - Simone nie trzymała długo nagrań z monitoringu, więc na kamerach na pewno nic nie znajdziecie. Ale uwierzcie mi, Simone groziła mi na każdym kroku. Czułam i czuję na sobie ogromny ciężar związany z tym, w co jestem zamieszana...
- Ktoś może potwierdzić to, że Simone Moreira pani groziła?
- Na pewno moja żona. Ona też była zastraszana tak samo, jak ja. Poza nią... taka uczennica, Nerissa. Ta, która zgłosiła sprawę Radzie Światów. Ona może potwierdzić, że i ja, i Kasandra, jesteśmy niewinne. I może też znaleźliby się jacyś świadkowie wśród naukowców z laboratorium.
- Sprawdzimy to. Czy może nam pani opowiedzieć o pracy w laboratorium?
- Simone wzywała mnie i moją żonę gdy psuły się jakieś urządzenia. Używała marsjańskiej technologii a my znamy się na niej trochę. Po kilku groźbach i szantażu, musiałyśmy wykonywać wszystkie jej polecenia, inaczej zrobiłaby nam coś.
- Czy potrafiłaby pani wymienić prawidłowe zastosowania urządzeń, jakie pani Moreira posiadała i w jakich celach ona je wykorzystywała?
- Tak. Najwięcej było urządzeń, służących do czytania w myślach i wprowadzania zmian w pamięci. Są to urządzenia stosowane w medycynie, w neurologii lub psychologii. Simone wykorzystywała je do kontrolowania uczniów szkoły. Najpierw czytała ich myśli, żeby poznać ich wewnetrzną osobowość, emocje, przemyślenia i wiedzę. Potem zmieniała im pamięć bez ich wiedzy w ramach różnych eksperymentów. Prowadziliśmy obszerne dokumentacje na temat każdego ucznia a ich typy osobowości klasyfikowały ich na dalsze, szczegółowe badania. Na przykład osoby ze skłonnościami do leków, strachliwe, szczególnie wrażliwe, szły do badań nad strachem lub traumą. Osoby wyjątkowo radosne próbowano w laboratorium złamać, wprowadzić w prawie że depresje, a potem na nowo wywołać ich wcześniejszą radość życia. Simone stale powtarzała, że chce odkryć coś, co będzie przełomowe, więc eksperymentowała z emocjami, ze świadomością. Wiem, że jej najnowszym pomysłem było jakby "pobranie" całej pamięci z czyjegoś mózgu na komputer i próba "wgrania" tego do mózgu innej osoby. Chciała jakby zamienić dwie osoby ciałami przez zamianę danych z ich mózgów. Nie wiem w jakim celu. Wiem tylko, że to się nie udało i żadna z badanych księżniczek nie przeżyła tego eksperymentu. Simone miała też urządzenia do przenoszenia czyjejś świadomości do wirtualnego świata. Wykorzystywała je do kolejnych eksperymentów, wysyłając osoby w ekstremalne warunki. Nie stosowała tych maszyn przepisowo. Nie wolno dłużej niż parę godzin, a ona zamykała tam czasmi na stałe. Nie wchodziłam zbyt często do tej sali ale słyszałam, że ponoć jest tam ktoś, kto nie był odłączany od dwudziestu pięciu lat. Bardzo mnie to martwi. Nie jestem pewna, czy ktoś taki będzie jeszcze w stanie wrócić do rzeczywistości.
CZYTASZ
Akademia Księżniczek
General FictionTu nic nie jest takie, jak myślisz. Akademia Księżniczek to elitarna szkoła z internatem dla szlachetnie urodzonych dziewcząt. Księżniczka Nerissa czuła się tam szczęśliwa. Swój czas poświęcała na naukę, na rozmowy z przyjaciółmi a nawet na niewinne...