Rozdział 108: Odzyskać dowody

85 9 1
                                    


***

W środku nocy, gdy większość uczennic spała lub była poza szkołą, pod Akademię Księżniczek podjechał czarny samochód. Wtedy z budynku wyszła dyrektor Simone, w postaci madame Aurore. Szła pewnym krokiem w stronę samochodu. Gdy była już blisko, kierowca wysiadł, by otworzyć jej tylne drzwi. Dyrektorka z uniesioną głową przeszła obok niego i wsiadła do samochodu. Mężczyzna zamknął za nią drzwi, a następnie wsiadł za kierownicę. Ruszył. Przewiózł kobietę na drugi koniec miasta, do Akademii Książąt. Pod bramą czekał na ną wysoki, lekko umięśniony mężczyzna. Jego obie ręce pokrywały liczne tatuaże. Miał krótko ścięte, ciemne włosy i kilkudniowy zarost. Ubrany był w dżins i czarną koszulę. Dyrektor Simone wysiadła z samochodu, który zaraz po tym szybko odjechał. Ona i mężczyzna przy bramie złapali kontakt wzrokowy. Oboje powoli ruszyli w swoją stronę, aż stanęli ze sobą twarzą w twarz.

- Obrzydliwie wyglądasz w tej postaci - stwierdził.

Dyrektor Simone przeszła przed nim transformacje w swój normalny wygląd.

- Teraz lepiej ci się na mnie patrzy?

Oboje posłali sobie złowrogie, porozumiewawcze uśmiechy. Razem weszli na teren męskiej szkoły. Akademie zostały zbudowane według tego samego planu, więc analogicznie, w męskiej szkole również istniało tajne laboratorium. Tam się udali.

- Jak idą prace nad naszym najnowszym projektem? - spytała go, gdy tylko przekroczyli próg laboratorium.

- Wszystko zgodnie z twoim planem.

- Świetnie, właśnie na to liczyłam.

- A tobie jak idzie? Słyszałem jakieś plotki, że twoja asystentka chciała cię zdradzić.

- To prawda. Nie wiem za kogo ona się uważała. Myślałam, że jest bardziej kompetentna. Jak widać się myliłam. Ale teraz jest już niegroźna. Urządziłam jej najgorszy tydzień w jej życiu. Jestem pewna, że teraz żałuje, że chciała iść ze mną na wojnę. I na pewno będzie długo tego żałować.

- Torturowałaś ją?

- Może trochę...

- Trochę? - spytał unosząc jedną brew.

- No, może rzeczywiście znowu mnie poniosło. Ale nie zabiłam jej przecież.

- Szkoda, że nie mogłem tego oglądać.

- Za bardzo byś się podniecił.

- Może? Właśnie to podoba mi się w tobie najbardziej. Jesteś bardziej brutalna i bezwzględna niż nie jeden szef mafii, z jakim miałem do czynienia. Gdybym sam nie wciągnął cię w ten świat i gdybyś nie była moją żoną, pewnie sam bałbym się z tobą pracować.

- To dobrze. Strach przede mną dodaje mi autorytetu. To ja jestem tutaj szefem, a ty mi tylko pomagasz.

Dotarli do centrum dowodzenia laboratorium. Wyprosili wszystkich z sali i zostali tam tylko we dwoje. Dyrektorka Akademii Księżniczek podeszła do wielkiego ekranu. Zalogowała się do systemu, a potem wyświetliła mapę okolicznych terenów.

- No proszę, jest tutaj.

- W lesie? Myślałem, że nadal trzymasz ją w swoim laboratorium.

- Zgadnij, kto ją uwolił.

- Ta... Jak ona miała...?

- Nerissa Monroe, córka króla i królowej Kanady. Zaczynam mieć jej dosyć.

- Nie próbowałaś jej powstrzymać?

- Nie. Chciałam, by ją uwolniła. Zależało mi na tym, żeby jak najbardziej rozsypać psychikę Lucille. Prawda, łatwiej byłoby ją zabić ale dużo bardziej cieszy mnie jej długotrwałe cierpienie niż szybka śmierć. Poza tym, cierpienie Lucille zajmuje też uwagę Nerissy jednocześnie odwracając ją od nas.

Akademia KsiężniczekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz