Nigdy bym się nie spodziewała, że prawda tak bardzo różni się od tego, czego doświadczałam na co dzień przez lata. Gdyby ktoś rok temu powiedział mi o tym, co wiem dzisiaj, z pewnością bym go wyśmiała. Okazuje się jednak, że moje idealne życie było w pełni kontrolowane przez nią. Dyrektorkę, dla której liczyły się tylko jej własne interesy. Gdyby nie to, że jedna z osób z jej bliskiego otoczenia przejrzała na oczy, prawdopodobnie zostałabym kolejną ofiarą ambitnej i bezwzględnej pani Dyrektor. Jednak z pomocą tamtej kobiety zrobiłam coś, czego ona nigdy by nie przewidziała. Przy okazji nauczyłam się więcej o sobie, niż przez pozostałe lata spędzone w Akademii.
Wszystko zaczęło się, gdy byłam jeszcze małą księżniczką. Biegałam szczęśliwa po pałacu bawiąc się ze służącymi i swoją opiekunką. Miałam wspaniałe i beztroskie dzieciństwo. Jako jedyna córka władcy Królestwa Kanady miałam wszystko, czego tylko zapragnęłam. Zabawki, sukienki, na pozór niczego mi nie brakowało. Dopiero gdy podrosłam poczułam, że w tym wszystkim brak mi jednego. Uwagi moich rodziców. Wprawdzie tata uczył mnie jazdy konnej, a mama co noc kładła mnie do snu, jednak czas ze mną był ściśle określony w ich dziennym planie. Nigdy nie bawili się ze mną, nie pytali czy dobrze się czuję, czy nie trzeba mnie przytulić. Wciąż chodzili na różne spotkania z ważnymi ludźmi lub gdzieś wyjeżdżali. A ja całe dnie spędzałam z opiekunką. To ona zawsze ze mną była, bawiłyśmy się razem, chodziłyśmy na spacery. Była to bardzo młoda i drobna dziewczyna. Miała jasne włosy, choć nie tak bardzo, jak moje. Odkąd pamiętam była najbliższą mi osobą. Jednak mimo tego, że mnie wychowywała, nigdy nie czułam, że jest dla mnie jak druga matka. Wręcz przeciwnie. Od najmłodszych lat wołałam ją po imieniu. Nadia i ja byłyśmy przyjaciółkami.
Kiedy byłam już starsza mówiła mi często, że gdy dorosnę przyjedzie po mnie książę z bajki. Jakoś nigdy ta wizja mi się nie podobała. Nie chciałam by ktokolwiek zabierał mnie od niej. Miałam absolutnego bzika na jej punkcie. Aż w wieku dwunastu lat dotarło do mnie, że jestem w niej zakochana. To była szaleńcza i bezgraniczna miłość. Po roku zdecydowałam się wyznać jej swoje uczucia. Ogłosiłam rodzicom i Nadii, że ją kocham.... i tym sposobem zepsułam wszystko. Nadia się przestraszyła, a rodzice natychmiast przenieśli ją do pracy w inne miejsce. Szukałam jej przez jakiś czas po pałacu, ale nie znalazłam. Matka zaczęła spędzać ze mną więcej czasu, co na swój sposób było plusem, ale nie robiła tego dla mnie, tylko po to, by przyjrzeć się mojemu zachowaniu. Potem zatrudniła nową opiekunkę. Nie była już tak wspaniała, jak Nadia, ani taka ładna. Moja ukochana miała wyjątkową, delikatną urodę a nowa opiekunka była już po sześćdziesiątce. Zajmowała się mną parę miesięcy. Byłam zła, że zabrali mi Nadię, więc nie chciałam słuchać tej nowej. Wciąż robiłam jej na złość.
Pewnego dnia rodzice oznajmili mi, że wyjeżdżam do Akademii Księżniczek. Jeszcze wtedy nie wiedziałam co to za miejsce. Opiekunka spakowała mi ubrania oraz zabawki i kolejnego dnia rano razem z rodzicami opuściłam rodzinny pałac. Jechaliśmy aż dwa dni, a ja nadal nie wiedziałam co mnie czeka. "Akademia Księżniczek to miejsce w którym staniesz się prawdziwą damą" - tak mi mówili. Po dotarciu na miejsce zobaczyłam ogromny pałac otoczony hektarami ogrodów i lasów. Zawsze myślałam, że ten, w którym mieszkam jest największy na świecie ale Akademia okazała się być o wiele większa. Przy wejściu czekała na nas sama dyrektor tego ośrodka. Była to starsza kobieta. Miała siwe włosy, upięte w eleganckiego koka. Nosiła okulary, oraz fioletowo-wiśniową suknię. Na głowie miała złotą koronę z trzema rubinami. Spojrzała na mnie poważnym wzrokiem i wprowadziła nas na teren szkoły.
CZYTASZ
Akademia Księżniczek
General FictionTu nic nie jest takie, jak myślisz. Akademia Księżniczek to elitarna szkoła z internatem dla szlachetnie urodzonych dziewcząt. Księżniczka Nerissa czuła się tam szczęśliwa. Swój czas poświęcała na naukę, na rozmowy z przyjaciółmi a nawet na niewinne...