Rozdział 98: Niebezpieczeństwo

102 12 0
                                    

Od początku tygodnia nie miałam lekko na zajęciach. Wychowawczynie nadal mściły się za to, że im wtedy groziłam. Powoli zaczynałam mieć tego dość. Miałam nadzieję, że kolejny dzień będzie już lepszy. Tymczasem rano, kiedy miałam mieć lekcje z Arabellą, zamiast niej zjawiła się dyrektor Simone jako madame Aurore. Oznajmiła nam, że Bella nagle zachorowała i to ona poprowadzi zajęcia. To wydało mi się trochę podejrzane, bo zazwyczaj w takiej sytuacji mogliśmy wrócić do swoich pokoi. Jednak dyrektorka kazała nam zostać w klasie. Nikt nie był zadowolony, a ja zaczęłam mieć wrażenie, że stało się coś strasznego. Próbowałam nie panikować, jednak wzrok kobiety na mnie jeszcze bardziej potęgował mój strach.

- Neri, czy wszystko dobrze? - spytał Averon. - Wyglądasz na bardzo spiętą.

- Nie, nic mi nie jest - zapewniłam przyjaciela.

Madame Aurore przeczytała nam jakiś wiersz, ponoć na polecenie Arabelli. Była to poezja patriotyczna. Jedna ze zwrotek mówiła o karaniu osób spiskujących przeciw swoim. Miałam wrażenie, że nie czyta nam tego przypadkiem. Zaczęłam naprawdę martwić się o Belle. Co, jeśli dyrektorka dowiedziała się czegoś? Co, jeśli coś jej zrobiła...? Chciałam płakać ze stresu ale wiedziałam, że nie mogę. Dyrektorka wtedy mogłaby to zobaczyć, a jeśli naprawdę już o wszystkim wie, wtedy mogłaby mi coś zrobić.

Po przeczytaniu wiersza madame Aurore porozmawiała z nami o nim. Była bardzo miła i uśmiechnięta, jak zwykle na swoich lekcjach. Jednak nadal miałam wrażenie, że na mnie spogląda. Chciałam, żeby ta lekcja się już skończyła i żebym mogła jak najszybciej stamtąd uciec. Kiedy tylko doczekałam się dzwonka, wybiegłam z klasy jako pierwsza. Pobiegłam do akademika, na wieżę, gdzie pokój miała Bella. Przeraziłam się, gdy ujrzałam uchylone drzwi. Powoli podeszłam do nich i otworzyłam je. W środku był ogromny bałagan. Krzesła były poprzewracane, wszędzie leżały porozrzucane książki, ubrania i pojedyncze kartki. Pierwsze, co mi przyszło na myśl, to, że dyrektorka musiała się dowiedzieć o naszym spisku. Przeszły mnie ciarki. Czy to znaczy, że dyrektorka ma wszystkie zebrane przez nas dowody...? Gdzie jest Bella...? Czy to koniec...? Nie wiedziałam co robić. Wybiegłam stamtąd i wróciłam do szkoły, żeby nie spóźnić się na kolejną lekcje. Odnalazłam na korytarzu Michelle, Natalie i Averona.

- Nerissa? Na pewno wszystko dobrze? - spytał mnie znów Averon. - Gdzie tak pobiegłaś?

- Słuchajcie... Stało się coś złego. Ja muszę wam o tym w końcu powiedzieć, tylko nie teraz i nie tutaj. Spotkajmy się gdzieś po lekcjach, najlepiej poza szkolą i akademikiem.

Wszyscy byli zaskoczeni moim wyznaniem ale zgodzili się na to.

- Może chcesz pójść w nocy do miasta? - zaproponowała Michelle.

- Tak, możemy. Tylko musimy pójść w takie miejsce, gdzie nikt nas nie podsłucha. To bardzo ważne.

- Może do parku? - powiedziała Natalie.

- Zobaczymy ile będzie tam osób. Boję się, że jestem śledzona, dlatego musi to być takie miejsce, gdzie będzie otwarta przestrzeń, żeby nikt nie schował się w pobliżu nas.

- Kto i po co miałby cię śledzić? - zdziwił się Averon.

- Dowiecie się potem. A, i proszę, nie mówcie o niczym Tatianie. Przez jej ostatnie dziwne zachowanie nie możemy jej na razie ufać.

Moi przyjaciele zdziwili się jeszcze bardziej ale przytaknęli. Rozeszliśmy się wtedy na lekcje. Następne zajęcia miałam z madame Kassidy, żółtowłosą marsjanką. Ona jako jedna z niewielu nie męczyła mnie ciągłym odpytywaniem ani dodatkowymi zadaniami. Zastanawiałam się czy to dlatego, że nie było jej wtedy w pokoju nauczycielskim, czy zwyczajnie jest przeciwna programowi dyrektorki. Kiedy podglądałam naradę wychowawczyń w bibliotece, ona i madame Genesis nie wyglądały, jakby chciały się tam znajdować. Znów zaczęłam się zastanawiać czy nie byłoby warto mieć je po swojej stronie.

Akademia KsiężniczekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz