Rozdział 20 (poprawione)

60 5 0
                                    

- Od samego początku wiedziałaś o tym?!! Jak mogłaś mi tego nie powiedzieć?!! - co ja ostatnio mam z tym krzyczeniem na ludzi?
- Nie mogłam!! - Emily też zaczęła krzyczeć.
- Ta pewnie, nie mogłaś, prędzej nie chciałaś...
- Nie mogłam, on mi nie pozwolił - zasłoniła usta ręka bojąc się, że powie coś więcej. Wstała z łóżka i zaczęła iść do wyjścia.
- Jaki on - powiedziałam doganiając ją na schodach prowadzących do domu - Jaki on! - powtórzyłam widząc, że dziewczyna się nie zatrzymuje i kieruję się w stronę lasu.
- On, mój Alfa, moja rodzina przyłączyła się do jego watahy już x lat temu, nie znam jego imienia. - w końcu wyrzuciła to z siebie.
- Co to za wataha? - zapytałam zastanawiając się czy to przypadkiem nie, ta która zaatakowała mnie i Maxa.
- Co?
- Jak się nazywa ta twoja wataha?
- Jest to wataha pioruna. - muszę stąd iść jeżeli tamta wataha tu jest to lepiej będzie jak pójdę. Odwróciłam się tyłem do Emily.
- Muszę już iść - powiedziałam cicho i już zaczęłam się kierować w przeciwną stronę, gdy drogę zagrodził mi szary wilk z czarną łatą na pysku, Alfa.
- A gdzie się wybierasz piękna? - zapytał stawiając kolejne kroki w moją stronę.
- Teraz, to jak najdalej od ciebie. - powiedziałam i ruszyłam biegiem w las, w kierunku łączki po drodze zmieniając się w wilka. Po chwili biegu byłam na polance. Odwróciłam się w strone lasu, żeby zobaczyć czy mnie gonią, ale gdy z powrotem wróciłam wzrokiem na polanke przedemną stała Emily wraz z Alfą. - Jak.
- Istnieje coś takiego jak teleportacja skarbie - odezwał się Alfa - a teraz grzecznie pójdziesz z nami. - zaryzykowałam, wzięłam głęboki wdech i zawyłam tak jak powiedział mi Max.
- Cholera, wezwała posiłki. Emily, rzuć na nią jakiś czar, bierzemy ją i spadamy.
- Ale Alfo, żadna magia na nią nie działa.
- Czemu zawsze ja muszę sam wszystko robić? - zadał pytanie retoryczne i rzucił się na mnie z zębami. Jednak zanim on dotarł do mnie, rzucił się na niego czarny wilk, Max.

Po chwili zorientowałam się, że Emily uciekła. Trudno. Z lasu ze strony z której przybiegł Max jak i ze strony od której stał wcześniej Alfa zaczęły się pojawiać wilki. Po stronie szarego wilka było z 15 tych co wtedy otoczyły mnie i Maxa, a po stronie czarnego były wilki które widzę pierwszy raz pewnie są z watahy chłopaka. 2 wilki zacięcie walczyły, ale było widać, że szary już powoli się poddaje. Zauważyłam, że wilki Alfy zaczely się powoli zbliżać w stronę wilków Maxa jak i moją, więc zaczęłam się cofać. Z szeregu za mną wyszedł brązowy wilk, stanął przedemną i zaczął warczeć na wrogie wilki. Dosłownie po chwili do warczącego wilka przyłączył się Max, a Alfa tamtych schował się za swoimi wilkami. Gdy już myślałam, że przeciwna wataha się na nas rzuci, Alfa warknął do wilków i odeszli w swoją stronę.

- No i dobrze zrobiłaś wzywając nas. - powiedział Max trącając mnie w bok.
- Na początku nawet nie miałam pojęcia jak, ale później samo przyszło. Nie wiedziałam, że tak szybko przybiegniesz - odpowiedziałam po chwili zastanowienia.
- Aha, czyli to jest ta twoja wilczyca z legendy? - odezwał się brązowy wilk - jestem Bruno, prawa ręka tego ciołka.
- Hahahahahaha. Sara - przedstawiłam się parskając i kuląc się ze śmiechu, ciołka... Dobre sobie. Muszę zapamiętać na przyszłość gdybym chciała Maxowi trochę podokuczać.
- Słuchajcie - odezwał się Max odwracając się do swoich wilków - taka akcja może się powtórzyć więc będzie trzeba zorganizować warty przy domu Sary.
- To konieczne? - zapytałam.
- No wiesz, to może się powtórzyć, więc lepiej żebyś nie była wtedy sama, bo ja i reszta tak szybko już możemy nie przybiec, ale nie musisz o tym myśleć, chodź odprowadzimy cię - powiedział i ruszył w stronę mojego domu.
- Ej Max - zaczęłam doganiając go - wtedy na łączce zanim przybiegliście, Alfa kazał Emily rzucić na mnie czar, ale ona powiedziała, że na mnie się nie da, wiesz o co może chodzić? - powiedziałam przypominając sobie co było wcześniej.
- Nie mam zielonego pojęcia ale wiem, że trzeba znaleźć tamtą wyrwaną kartkę z książki, może tam jest coś o tym napisane - odpowiedział mi gdy już byliśmy na skraju lasu koło mojego domu.
- No i już jesteśmy, reszta zostaje, my idziemy - przemieniliśmy się w ludzi i przeszliśmy przez furtke w ogrodzeniu by następnie wejść do domu przez okno tarasowe.
- Czemu wchodzisz przez taras? I kim on jest? - zapytała Sofia, zaskoczona zdałam sobie sprawę, że siedzi w dużym pokoju oglądając telewizję.
- O, hej nie spodziewałam się, że tu bedziesz - uśmiechnęłam się do niej niewinnie mając nadzieję, że odpuści.
- Ok, co nie zmienia faktu, że nie odpowiedziałaś na pytanie.
- Ehhh, to jest Max, a wchodzimy przez taras bo byliśmy w lesie na spacerze - Sofia popatrzyła się na mnie wzrokiem mówiącym "później i tak się wszystkiego dowiem" i wróciła do oglądanego wcześniej filmu. Natomiast ja i Max poszliśmy do mnie.
- Pijesz? - zapytał chłopak biorąc z półki butelkę whisky.
- A w życiu, nie lubię alkoholu, dostałam ją na urodziny od Emily - powiedziałam z rezygnacja i usiadłam na łóżku.
- Po co ci dawała coś czego nie lubisz?
- Właśnie... Daj tą butelkę - nagle wstałam i odebrałam ją od Maxa, a następnie odkręciłam.
- Co ty teraz chcesz pić?
- Przecież ja nie piję ciołku - powiedziałam podkreślając ostatnie słowo.
- Ha ha ha bardzo śmieszne - z biurka zgarnęłam flakonik ze sztucznymi kwiatami, które automatycznie wyjęłam i zaczęłam przelewać tam alkohol - i co teraz wylejesz to do zlewu?
- Chcesz to pij - uśmiechnęłam się i zaczęłam przyglądać się już pustej butelce. Wewnątrz niej pod etykietą znajdowała się zafoliowana kartka, odwróciłam się do Maxa idealnie w momencie gdy upijał łyk trunku - Ale wiesz, że ja żartowałam? Odstaw to nie mam zamiaru ci później pomagać w dotarciu do domu.
- Wilkołaki nie są w stanie się upić, za szybko się regenerujemy - powiedział upijając kolejny łyk.
- Dobra mniejsza o większość, w tej butelce coś jest - rozbiłam butelkę o biurko i wyciągnęłam kartkę.

Himera czy Wilkołak (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz