Rozdział 43 (poprawiony)

31 2 0
                                    

- No dobrze, to zacznijmy od smoka - zwrócił na siebie uwagę Alfa watahy - Sara... - nie dokończył bo przerwała mu rozentuzjowana siostra, a starszy Maxa tylko westchnął.
- Dawaj smoka wielkości małego kucyka - zaklaskała siorka.
- No dobra - powiedziałam, skupiłam się i chwilę później stałam na 4 łapach i byłam jakieś pół metra niższa od Maxa. Muszę przyznać, że idzie mi już to lepiej.
- Dobra, to teraz podpal tamten stosik patyków - wzięłam głęboki wdech i zionęłam.

Zamiast poczuć przyjemne ciepełko jak ostatnio, tym razem poczułam, również przyjemny, chłodek, chwilę później patyki które miałam podpalić, teraz były w grubej bryle lodu.

- Co jest? - powiedziałam ze zdziwieniem i podeszłam do lodu. Spojrzałam na moich towarzyszy, byli równie zdziwieni co ja, znowu odwróciłam się w strone lodu, chwilę później odezwał się Max.
- Ej, a ze smokiem masz tak zawsze?
- W sensie, że jak? - dopytałam.
- No taki pasek na grzbiecie - podszedł do mnie i przeciągnął palcem od głowy, po kręgosłupie do końca ogona, przyprawiając mnie jednocześnie o ciarki.
- Hmm, nie zauważyłam tego wcześniej - powiedziałam zerkając do tyłu.
- Teraz zmień się w tego smoka co przy łowcach - powiedział Bruno, więc zmieniłam się w większego gada.
- Tu też masz taką linie ale tym razem czerwoną - stwierdził Alfa przyglądając mi się.
- Zrób może coś teraz z tym lodem - zaproponowała Ambar. Znowu wzięłam spory wdech i tym razem czując ciepełko, zionęłam ogniem rozpuszczając lód.
- A może, to pokazuje jakiego żywiołu używasz będąc innym smokiem? - dała pomysł Sofia. - Dawaj w jeszcze mniejszego.
- Ej ale z tymi żywiołami to może być prawda - powiedział Bruno w czasie gdy ja się przemieniałam.
- Bardzo możliwe - kiedy Lucy wypowiadała to zdanie, przemieniałam się w smoka wielkości wilka, kasztanowłosa spojrzała na mnie i dodała - teraz masz szary pasek.
- Powietrze? - zapytałam.
- Bardzo możliwe, ale czekaj jak to będzie działać? Będziesz z paszczy wiatrem wiać? - głupie pytanie zadała Lucy.
- Raczej nie - odpowiedziałam i chwilę później dodałam - Może coś związanego z lataniem?
- Może dzięki temu szybciej latasz? Wiesz mniejszy smok, bardziej opływowy kształt ciała i.... mogę? - zapytał Max przerywając wyliczanie.
- Nie wiem co, ale możesz - czarnowłosy podszedł do mnie i podniósł mnie tak, że byłam ponad mert nad ziemią.
- I jesteś też dużo lżejsza od wilka, możliwe że po prostu szybciej latasz? Lub masz lepszy refleks czy większą zwinność.
- Hmmm sprawdźmy to - powiedział Bruno i zmienił się w wilka by chwilę później stanąć obok mnie - kto pierwszy do tamtego drzewa i z powrotem wygrywa, Max odliczaj - ustawiliśmy się, a wyznaczony chłopak zaczął odliczać.
- 3... 2... 1... START - na końcu krzyknął, a my wystartowaliśmy.

Biegliśmy łeb w łeb, jednak po pewnym momencie zaczęłam wyprzedzać Bruna. Minęłam drzewo i wracałam na linie mety, gdy przekraczałam metę Bruno był jakieś 3 metry za mną. Gwałtownie się zatrzymałam robiąc niewielkie ślady na ziemi, brązowy wilk niestety nie wyhamował i wbiegł na mnie przez co poturlaliśmy się kawałek dalej. Skończyło się na tym, że ja leżałam na ziemi, a on na mnie. Chwilę później wilczur wstał i staną obok mnie.

- Fajnie by było gdybyś zszedł mi ze skrzydła - gdy to powiedziałam, on odsunął się kawałek jednocześnie uwalniając skrzydło.
- Sory - wstałam z ziemi, a Bruno zmienił się z powrotem w siebie.
- No dobra to jesteś dużo szybsza na ziemi, zobaczmy jak w powietrzu - skomentowała Lucy.

Zauważyłam że rodzice Maxa sobie poszli, Samuel przyglądał sie wszystkiemu z daleka. Rozprostowałam skrzydła i wystartowałam. Chwilę latałam w te i z powrotem, gdy przyspieszyłam to takiej prędkości się nie spodziewałam. W parę sekund przeleciałam, wzdłuż, od jednej strony watahy do przeciwnej. Wylądowałam koło nich i się przemieniłam w siebie.

- To było szybkie - stwierdziłam.
- Bardzo, no dobra to jesteś szybsza na lądzie i w powietrzu - oznajmiła Sofia coś co było już oczywiste.
- Spróbuj teraz moze wodnego? - powiedział Bruno, a ja spojrzałam na niego jak na idiote - No co, skoro jest ogień, lód, powietrze, to czemu nie woda lub ziemia?
- Niech ci będzie - zgodziłam się.

Tym razem musiałam się skupić ponieważ, wcześniej myślałam o tym jak duży ma być ten smok, teraz wole się skupić na żywiole, więc myślałam o różnych zbiornikach wodnych, o wodospadach, a nawet o wodzie w szklance. Po chwili poczułam, że się zmieniam, jak wyrastają mi skrzydła i ogon. Gdy przemiana doszła końca spojrzałam na swoje łapy. Między palcami miałam błonę która pewnie umożliwiała szybsze pływanie. Odwróciłam się do towarzyszy, a oni obserwowali mnie chcąc wyłapać wszystkie szczegóły. Byłam trochę wyższa od Samuela, który sam był głowę wyższy od Maxa. Zerknęłam na mój ogon i był zakończony błękitną płetwą.

- No, no, muszę przyznać, że... - zaczął Max, ale przerwała mu Lucy.
- Stara, ty masz skrzela, sztos możesz oddychać pod wodą - przemieniłam się w siebie.
- To akurat jest spoko, zawsze się zastanawiałam jak to jest oddychać pod wodą - stwierdziłam.
- Skoro wszystko opanowane to może teraz lekki trening? - zaproponował Samuel, który do tej pory trzymał się trochę z daleka.
- Ej, a ziemny smok? - oburzyl się Bruno.
- Nie, Sam ma rację, czas na lekki trening dość smoków na dziś.
- Ehh, no dobra - westchnął i zmienił się się wilka. Cała reszta, łącznie ze mną, również to uczyniła i przystąpiliśmy do treningu.

Himera czy Wilkołak (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz