Rozdział 31 (poprawione)

33 2 0
                                    

Maraton 2/5

Tym razem ja weszłam przed siostrę popychając lekko drzwi, po chwili usłyszałyśmy dochodzący z kuchni hałas. Po cichu przeszłam przez korytarz zaglądając do pomieszczenia w którym chwilę wcześniej było coś słychać. W środku zobaczyłam krzątająca się po kuchni mamę.

- Mama? - zdziwiłam się, bo przecież mieli wróci dopiero za 3/4 dni. Po chwili obok mnie stanela Sofia - Co ty tu robisz?
- Sara skarbie, nie strasz bo jeszcze na zawał zejdę. - powiedziała na chwilę się odwracając, wróciła do tego co robiła wcześniej odpowiadając jednocześnie na moje pytanie - A wróciliśmy wcześniej bo ciotka poczuła się lepiej więc nie było sensu, żebyśmy byli tam dłużej niż to konieczne.
- Jasne - odpowiedziałam.

Napiłam się wody i z racji tego, że za oknem było już trochę ciemno skierowałam się do pokoju po drodze mówiąc wszystkim "dobranoc". Pod drzwiami do mojego pokoju siedział i czekał Rademenes. Otworzyłam pokój i puściłam kota przodem. Natychmiast wskoczył na moje łóżko, po upewnieniu się czy dobrze zamknęłam drzwi również usiadłam na łóżko i przemieniłam się w kota, by pogadać trochę z kocim przyjacielem.

- Cieszę się, że możemy pogadać bo mam ważne wieści. - zaczął rozmowę kocurek.
- Jakie? - dopytałam bardziej się przysłuchując.
- Byłem dzisiaj w lesie i podsłuchałem dwa wilkołaki, podobno chcą zacząć wojnę, byle by cię mieć po swojej stronie i nie obchodzi ich czy przejdziesz na ich stronę siłą czy po dobroci. Chociaż ciekaw jestem jak na siłę mieli by cię zmusić?
- Dzięki za wieści przekażę je jutro Maxowi, żeby w razie co byli przygotowani. To teraz choć, idziemy spać. - podziękowałam, przemieniłam się, przebrałam i położyłam pod koudre. Chwilę później poczułam jak Radi układa się obok mnie.

Otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam to niebo. Podniosłam się do pozycji siedzącej, przedemną stały 2 wilki, obydwa szare, różniły się tylko kolorem oczu, jeden miał błękitne jak niebo, a drugi czarne jak smoła. Wilki odwróciły się do mnie tyłem i poszły przed siebie, wstałam z ziemi i ruszyłam za nimi. Po chwili byliśmy pod tym spalonym domem, jednak teraz tak nie wyglądał. Był jak nowy, piękne kwiaty i ozdobne krzaczki były przed domem, posesja ogrodzona z żwirową drużką do wejścia budynku. W oknie zobaczyłam dwóch ludzi, ale zanim zdążyłam się im przyjrzeć byliśmy już na tyłach domu. Wilczury usiadły na werandzie i spojrzały w niebo, również to zrobiłam i zobaczyłam małego smoka?

W tym momencie się obudziłam, spojrzałam na zegarek, jest 7 rano, świetnie, a mogłam sobie dłużej pospać. Dziwny był ten sen, wyglądał jak jakieś wspomnienie, i jeszcze ten smok. No nic, wstałam, pogłaskałam kota, ubrałam się i zeszłam na dół. Zrobiłam sobie kawę i już wyciągałam składniki na naleśniki gdy na zewnątrz usłyszałam hałas, wyjrzałam przez okno w kuchni, ale nic nie zobaczyłam. Podeszłam do drzwi frontowych i znowu coś usłyszałam, otworzyłam drzwi z klucza i wyszłam na schodki, nie zobaczyłam nic poza wywróconą doniczką, z jakimś krzaczkiem mamy. Szybko ją poprawiłam i wróciłam do środka, żeby dokończyć naleśniki. Gdy przewracałam ostatniego naleśnika do kuchni, z uśmiechem na ustach weszła moja siostra.

- Kurde, mogłabym przywyknąć - powiedziała zwijając placka.
- Nie ma takiej opcji, następnym razem ty robisz śniadanie. - stwierdziłam, ściągnęłam ostatniego naleśnika z patelni i usiadłam koło siostry również zawijając jednego - No to smacznego.

W między czasie przyszli też rodzice. Po zjedzonym śniadaniu poszłam do swojego pokoju. Gdy weszłam do pomieszczenia zauważyłam jak Rademenes się przygląda czemuś za oknem. Podeszłam do okna ale jedyne co zobaczyłam to znikającego za krzakami brązowego wilka. Wzruszyłam ramionami myślą że to Bruno, ale widząc go przypomniało mi się, że miałam iść do Maxa. Tak więc z powrotem wyszłam z pokoju. Bez pukania weszłam do pokoju Sofii i sie zapytałam.

- Idziesz ze mną?
- Gdzie? - odpowiedziała pytaniem.
- Do Maxa, wczoraj się dowiedziałam czegoś ciekawego i muszę mu to przekazać.
- No dobra - zamknęła laptopa i zeszłyśmy na dół.
- Mamo, wychodzimy!! - krzyknęłam i gdy już chciałam otwierać drzwi, to tata zawołał nas do dużego pokoju.
- Sara, Sofia chodźcie na chwile jeszcze.
- Co tam - powiedziałam opierając się o framugę.
- Chcieliśmy wam powiedzieć już wcześniej, ale przekładaliśmy to w nieskończoność, aż w końcu obejrzeliśmy wiadomości - zaczęła mama niepewnie.
- Możecie mówić nic nas już raczej nie zdziwi. - tym razem odpowiedziala siostra.
- Czyli że wy już wiecie? - zapytał tata.
- Jak to już wiemy? - zapytałam.
- Zaczynam myśleć, że obydwie strony nie mówią o tym samym. - wtrąciła się Sofia. - Bo mówimy o tym samym co nie?
- Mówimy o tym, że jesteście wilkołakami - odezwała się mama.
- A to spoko - machnęłam ręką i już się odwracałam z ponownym zamiarem wyjścia z domu, gdy coś sobie uświadomiłam. - Chwila jak to wiedzieliście?
- Jak was znaleźliśmy to w liście z informacjami o was były nie tylko wiadomości, o waszych imionach ale też, że jesteście tym kim jesteście. Na poczatku nie chcieliśmy w to wierzyć, bo wydawało się to tak bardzo nieprawdopodobne, jednak gdy miałaś 4 lata, Saro, to któregoś dnia bardzo się zdenerwowałaś i twoje oczy błysnęły srebrnym światełkiem i wtedy zrozumieliśmy, że to wszystko prawda. Ostatnio jak zobaczyliśmy wiadomości to wiedzieliśmy, że mówią o tobie i to, że już wszystko wiesz. Więc prosimy cię uważaj jak będziesz w lesie i bardzo was przepraszamy, że nie dowiedziałyście się tego od nas. - wszystko wytłumaczył tata.

Himera czy Wilkołak (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz