Maraton 5/5
Po krótkiej chwili wiedzialam, że coś jest nie tak, ponieważ wszyscy patrzyli na mnie od dołu, a moja głowa była na wysokości największej brzozy. Popatrzyłam na moje łapy, były duże zaopatrzone w ostre szpony. Korzystając z mojej wielkości, chwyciłam wrogiego Alfę za ogon i podniosłam na wysokość moich oczu.
- Nigdy więcej masz się tu nie pojawiać jasne? - powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Tak,oczywiście, jasne jak słońce, więcej mnie tu nie zobaczysz. - przytakną z przerażeniem w oczach. Odstawiłam go na ziemię, a on zebrał swoje wilki i uciekł z przykulonym ogonem. Gdy zniknęli z mojego pola widzenia zmieniłam się w siebie.- To było niezłe, jak ty to zrobiłaś? - zapytał Max od razu gdy się przemienił.
- Sama nie wiem, nawet nie zauważyłam w co dokładnie się przemieniłam.
- W smoka - stwierdził Bruno dołączając się do rozmowy.
- Chodźcie dzieciaki on już nam przeszkadzać nie będzie, Sara nieźle go nastraszyła, swoją drogą wiedziałem ze jesteś wyjątkowa, ale nie wiedziałem, że aż tak - powiedział ojciec Maxa i ruszył w drogę powrotną.
- Łoł Sara to było boskie - rzekła entuzjastycznie Sofia, która dopiero teraz do nas dołączyła. - To skoro umiesz w smoka to dawaj Szczerbatka, to przecież też smok - zaproponowała wspominając postać z bajki.
- Szczerbatka? Co to? - zapytali jednocześnie chłopacy.
- Wy tak serio? Nie wiecie? - zdziwiła się siostra.
- No to żeście się wkopali - skwitowałam.
- Jak to możliwe, że nie wiecie? - spytała, a Bruno i Max tylko wzruszyli ramionami. - No to chodźcie im szybciej będziemy, tym szybciej zrobimy maraton.
- Jaki maraton? Ja tam jestem zmęczony i już nic nie mam zamiaru robić, ewentualnie poleżeć przed TV - skwitował Max.
- Świetnie się składa, bo to maraton przed telewizorem - uśmiechnęła się Sofia.
- Wiecie co? Skoro nic nam już nie zagraża ze strony watahy pioruna, to ja idę się przejść - powiedziałam i szybko zmieniłam kierunek obranej drogi, tylko po to żeby wywinąć się od oglądania kolejny raz tego samego. Zmieniłam się się wilka i podbiegłam kawałek.
- Czekaj Sara idę z tobą - Bruno również się przemienił i podbiegł do mnie.Jeszcze tylko usłyszeliśmy jak Sofia mówi Maksowi, że on się tak łatwo nie wywinie i zaczęliśmy się śmiać.
- Ej, a tak serio to kto to ten cały Szczerbatek? - zapytał brunet gdy tylko przestał się śmiać.
- Taki smok z bajki "Jak wytresować smoka" - wyjaśniłam na szybko.
- Ogólnie to jest wieczór, niedługo będzie się robić ciemno, może to był zły pomysł, żeby iść sobie pospacerować? - zwątpił.
- Chcesz pochodzić sobie ze mną w nocy czy iść z nimi oglądać bajke?
- Haha racja.
- Zresztą nic nam się nie stanie, a z tego co zauważyłam to lepiej widzimy w ciemności. Dwa idziesz ze mną, a jak widziałeś wcześniej to potrafiłabym nas obronić - uśmiechnęłam się pokazując wszystkie ząbki.
- Na pewno widzimy o wiele lepiej niż ludzie - stwierdził Bruno idąc cały czas przed siebie.Tak sie zagadaliśmy, że nawet nie zauważyliśmy gdzie jesteśmy. W głowie usłyszałam tylko głos mojej wilczycy.
- Uważajcie!! - krzyknęła.
Właśnie w tym momencie zdałam sobie sprawę, że weszliśmy na ulicę. Bruno chyba też dopiero teraz to zauważył. Usłyszeliśmy jak auto stara się wyhamować. Mi się udało odskoczyć, niestety Brunowi już nie. Szybko podeszłam do brązowego wilka, sprawdziłam czy żyje, na szczęście usłyszałam jak oddycha, jak i jego bijące serce. Z samochodu dało się słyszeć krzyki. Nie wsłuchiwałam się w nie. Próbowałam zabrać stamtąd Bruna. Łatwiej by było gdybym była człowiekiem, niestety w aucie byli ludzie, a było by to co najmniej podejrzane gdyby w krzaki wszedł wilk, a wyszła dziewczyna, więc z tego nici. Zaczął się chyba robić korek bo słychać było dużo trąbienia. Z aut zaczęli wychodzić ludzie i nam się przyglądać. Stanęłam nad Brunem żeby jakkolwiek go obronić i zaczęłam warczeć na ludzi, żeby się nie zbliżali. Trochę to śmieszne, sama jestem człowiekiem, a warczę na ludzi - pomyślałam. Po pewnym czasie ktoś gdzieś zadzwonił, a auta które stały za tym który wjechał w Bruna, zaczęły nas wymijać i jechać dalej. Jakieś 10 minut później przyjechał leśniczy. To się źle skończy - pomyślałam. I miałam rację bo potem przed oczami zobaczyłam już tylko ciemność.
- Ała, mój łeb - powiedziałam sama do siebie.
Rozejrzałam się, byłam w lesie i w dodatku w nocy. Zauważyłam jeszcze, że dalej byłam wilkiem. To ta sama noc czy tak długo spałam? - pomyślałam.
- Bruno!! - zawołałam i zerwałam się na łapy.
- Sara? - zapytał dla pewności i wyszedł zza krzaka machając ogonem.
- Dobrze, że nic ci się nie stało. To wszystko przeze mnie, mogliśmy iść oglądać bajki razem z nimi - powiedziałam.
- Nic się nie stało przynajmniej jest teraz ciekawie po za tym nie mogło mi się stać nic poważnego pamiętasz? Każdy z nas ma szybką regenerację.
- No tak. A tak w ogóle to śmiesznie wyglądasz machając tym ogonem. - On popatrzył na swój tyłek i zaprzestał czynności - A pomijając to wszystko. Wiesz może gdzie jesteśmy? - zapytałam.
- W lesie.
- Dzięki, tyle to wiem. Ostatnie co pamiętam to, to że przyjechał leśniczy... O nie Bruno, oni nas gdzieś wywieźli - zaczęłam panikować i chodzić w kółko.
- Sara... Sara uspokój się.
- Uspokój się? - powtórzyłam, odwracając się w stronę wilka i dodałam - Nawet nie wiemy gdzie jesteśmy.
- Max wspominał, że gadałaś ze swoim kotem.
- Tak, okazało się że jak się zmienię w jakieś zwierzę to umiem się z nimi porozumiewać, ale co to ma do rzeczy?
- To świetnie, w takim razie wykaż się - powiedział i wskazał łbem w pewne miejsce, również tam spojrzałam. Na gałęzi siedziała wiewiórka i kręcąc łebkiem nam się przyglądała.
CZYTASZ
Himera czy Wilkołak (Zakończone)
WerewolfZdawać by się mogło, zwykła nastolatka jakich wiele, Sara Nightmare. Jej życie zmieni się o 180°po jej osiemnastych urodzinach. Pozna tajemniczego chłopaka, ale nie bójcie się to nie jest historia miłosna. Pewne tajemnice ujrzą światło dzienne. Będą...