Rozdział 32 (poprawione)

38 2 0
                                    

Maraton 3/5

- Świetnie, kolejna rzecz którą przed nami ukrywaliście, tylko że tym razem same się o tym dowiedziałyśmy. Wiecie co? - zadałam retoryczne pytanie - Ja mam dość tego, że ukrywacie przed nami prawdę o nas samych. Jest coś jeszcze co powinnyśmy wiedzieć? - wyrzuciłam z siebie.
- Już nic to wszystko co i my wiedzieliśmy o was, obiecujemy że już nic przed wami nie zataimy - odezwała się mama po dłuższym milczeniu.
- Świetnie, to pozwólcie, że już pójdziemy, bo się trochę spieszymy - wyszłyśmy z domu i ruszyłyśmy w stronę lasu.

- Mogli nam powiedzieć wcześniej
- zaczęła Sofia.
- Racja, przedewszystkim nie powinni zatajać informacji o nas przed nami.
- Tak, ale czekaj powiedzieli, że jesteśmy wilkołakami... - przerwałam jej.
- Czyli nie wiedzą, że jestem himerą.
- Możliwe, chyba że dalej nie mówią wszystkiego.
- Nie, mówili prawdę, słyszałam ich spokojne bicie serc, gdy twierdzili, że nic więcej nie wiedzą.
- Nie myślmy już o tym.
- Masz rację co się stało to się już się nie odstanie.

Reszta drogi minęła nam w ciszy, po jakimś czasie na naszej drodze spotkaliśmy 3 wilki, które najpierw na nas spojrzały a następnie poszły dalej. Uświadomiły nas w tym, że jesteśmy już na terenie watahy śnieżnego kła. Dosłownie 2 minuty później stałyśmy już pod bramą. Gdy byłyśmy na miejscu, zapukałam w drzwi willi. Otworzył nam Max.

- Jak dobrze, że cię widzimy mam dwie sprawy, pierwsza jest taka czy widziałeś dzisiaj Bruna bo wydawało mi się, że był dzisiaj pod moim oknem - zaczęłam nawet się nie witając i idąc za Maxem do dużego pokoju.
- Tak cały dzień był ze mną dopiero przed chwilą poszedł coś zjeść.
- To skoro Bruno był cały czas z tobą to który z wilków był pod moim oknem?
- Za chwilę nad tym pomyślimy, jaka jest ta druga sprawa?
- Rozmawiałam wczoraj wieczorem z Rademenesem.
- W sensie, że z twoim kotem? - dopytał.
- Tak z moim kotem i dowiedziałam się czegoś ciekawego - Max nagle się ożywił.
- Co takiego?
- On podsłuchał dwa wilkołaki które mówiły o jakieś wojnie tylko po to żeby mieć mnie w swoich szeregach.
- To nie dobrze, musimy... - nie dokończył ponieważ do salonu wpadł jego ojciec.
- Max musimy podwoić treningi i przygotować się na wojnę, dostałem pismo z watahy pioruna, z informacją że jak nie oddamy Sary po dobroci to czeka nas wojna. Zbierz dowódców armii i powiedz im że treningi, i patrole na granicy mają być podwojone, Sara ty i siostra lepiej tu zostańcie - już miał wychodzić gdy coś mu się przypomniało. - Jeszcze jedno Max, znajdź mi jeszcze Samuela, od rana go nie widzę, a jego taktyka by się przydała. - powiedział i wyszedł.
- Więc pierwsza sprawę mamy załatwioną, najpewniej pod twoim oknem był mój brat. - stwierdził i gdy wychodził zatrzymał się we framudze i dopowiedział - Za nie długo powinien przyjść Bruno to możecie mu wytłumaczyć co się dzieje i gdzie jestem w razie by pytał - i wyszedł.

Tak jak powiedział, po jakimś czasie przeszedł Bruno. Wszystko mu opowiedziałyśmy z najmniejszymi szczegółami, zwłaszcza co do wojny.

- Coś jest nie tak - powiedziała Sunni.
- Co masz na myśli? - zapytałam.
- Sama jeszcze dokładnie nie wiem, ale to nie jest nic dobrego. Po prostu miej się na baczności, tak w razie co.
- Jasne.

- Sara jesteś jeszcze z nami? - Sofia pomachała mi ręką przed oczami. Masakra, czemu podczas rozmawiania z Sunni muszę się tak wyłączać.
- Eee, czekaj - obejrzałam się - No chyba jestem, siedzę, oddycham, to myślę że tak. - wzruszyłam ramionami. - To o czym mówiliście?
- Już nie ważne. - Sofia machnęła na to ręką - Lepiej powiedz nam o czym ty myślałaś.
- Nie myślałam, gadałam z Sunni. - wyjaśniłam.
- No tak ty nie myślisz. - oznajmił Bruno, Sofia się zaśmiała, a ja zgromiłam Bruna wzrokiem.
- No wiesz co? Czasami mi się zdarzy. - udałam obrażoną.
- No dobra, a pomijając to że czasem udaje ci się pomyśleć, to o czym ciekawym rozmawiałyście? - zmieniła temat Sofia.
- Że coś jest nie tak i lepiej mieć się w gotowości.
- To skoro tak, to będziemy się mieć w gotowości. - powiedział Bruno i chwilę później przyszedł Max.
- Wszystko mamy pozałatwiane i chwilę spokoju, więc kto głodny? - I jak na zawołanie odezwał się brzuch Sofii. Wszyscy sie zaśmiali, a ja tylko skwitowałam.
- Masakra ty to wiecznie głodna.
- Ja muszę odmówić, niedawno jadłem - odezwał się Bruno.
- Ja też, po dzisiejszym śniadaniu jeszcze nie jestem głodna, także pas - również odmówiłam.
- To choć Sofia pójdziemy zrobic sobie kanapki - dziewczyna wstała i ruszyła do kuchni.
- Tylko uważajcie na mąkę!!! - krzyknęłam za nimi.
- O co chodzi z mąką? - zapytał Bruno gdy tylko Max z moją siostrą wyszli.
- Pamiętasz to kiedy z Sofią zostałyśmy tu na noc? - chłopak przytakną - To następnego dnia jak zeszłam do kuchni, to obydwoje plus calutka kuchnia była w mące.
- Jak oni to zrobili?
- Uwierz mi, że sama się zastanawiam.

Himera czy Wilkołak (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz