Rozdział 2 (poprawione)

428 20 0
                                    

Obudziłam się, bo budzik zadzwonił, na kolanach miałam laptopa po wczorajszej nocy filmowej. Rozejrzałam się po pokoju i zauważyłam dwie miski po popcornie, chyba pięć pustych paczek po chipsach i butelkę po oranżadzie. Obok mnie dalej spała Emily. Szturnelam ją raz, drugi, piąty, a ona dalej śpi. Przestałam. Podniosłam się do pozycji siedzącej i szepnęłam blond włosej w ucho, że kradną jej żelki. Natychmiast wstała na równe nogi i zaczęła się rozglądać. Ja, jak to ja, zaczęłam się śmiać. Spojrzała na mnie wzrokiem, którym mógłby zabić. Przestałam się śmiać. Po chwili Emily zorientowała się gdzie jest.
Powiedziałam jej, że za 30 min musimy być w szkole. Dziewczyna wyszła przez okno. Zgarnęłam szybko ubrania i pobiegłam do łazienki szybko się ogarnąć. Wychodząc z łazienki chwyciłam torbę, po czym zbiegłam po schodach zabierając  jabłko z kuchni i wyszłam z domu.

Szłam do szkoły, gdy usłyszałam moje imię, zatrzymałam się i rozejrzałam ale nic nie zobaczyłam, więc szłam dalej. Po paru metrach usłyszałam szept mówiący "odwróć się", wystraszyłam się.... Czułam, że zaczynam panikować.. Z zawrotną prędkością zaczęłam iść do szkoły, nie odwracając się za siebie. Tym razem doszłam do szkoły w mniej więcej 10 min, gdzie droga często zajmuje mi koło 20 min.

Przy drzwiach do szkoły stał chłopak, miał czarne włosy i brązowe oczy. Ubrany był w skórzaną czarną kurtkę i ciemne spodnie. Czułam na sobie jego natarczywy wzrok, w czasie kiedy mrugnęłam nieznajomy zniknął. Po prostu był i go nie ma, tak jakby wyparował, magicznie, ale magia nie istnieje. Ten dzień zaczyna być coraz dziwniejszy, najpierw te głosy, a teraz ten chłopak. Weszłam do szkoły 5 min przed dzwonkiem, od razu skierowałam się do szafek. Pierwszą lekcję mamy na końcu szkoły, a ja muszę zajść po książki do szafki. Kiedy szłam po korytarzu, znowu zobaczyłam tego samego chłopaka, co przy wejściu do szkoły. Czułam ten sam wzrok, co na dziedzińcu. Znowu na mnie patrzył, ale dlaczego? Przeszedł obok mnie tłum pierwszoklasistów, a on znów się rozpłynął. Serio ten dzień staje się dziwniejszy... Podeszłam do mojej szafki, wpisałam kod i wyjęłam potrzebne rzeczy. Szybko pobiegłam na drugi koniec szkoły. Spojrzałam na plan lekcji, jakie przedmioty miałam we wtorek :
1. Polski
2. Polski
3. Historia
4. Angielski
5. Matematyka
6. W-F chłopaków
Fajnie kończę dziś po 5 lekcjach, ruszyłam w stronę sali 81 do sali od polskiego. Przed klasą spotkałam Emily i razem z dzwonkiem weszłyśmy do klasy.

- Podobno ma być nowy nauczyciel od polaka - szepnęła Emily
- Serio? - Dopytałam się
- Nie, na niby. - odpowiedziała z ironią - Patrz na drzwi.

W tym czasie, jak na zawołanie przez drzwi wszedł dyrektor, a za nim mężczyzna. Ma na oko 40 lat, włosy ścięte na "jeżyka" i z niewyobrażalnie wielkim brzuchem. Na twarzy miał średnio ściętą brodę. Dyrektor powiedział, że od dziś jest to nasz nowy nauczyciel od języka polskiego i wyszedł.

- Dzień dobry, mam na imię Bogumił Marszczykoński-Paszczywół. -
- powiedział wyniosłym głosem.

Wszyscy zaczęli się śmiać z jego nazwiska. Krzyknął na całą klasę, że mają byś cicho, bo jak nie to wszyscy dostaną uwagi za nabijanie się z nauczyciela. Wszyscy momentalnie zamilkli. Niektórzy jeszcze coś szeptali między sobą, na przykład ja i Emily. Pan Paszczywół nagle się odezwał "To może nam odpowie pani w białych włosach". Zamurowało mnie, nie znam odpowiedzi na pytanie.... Tylko na jakie pytanie? Kiedy miałam powiedzieć, że nie znam odpowiedzi na pytanie, którego nie słyszałam, zadzwonił dzwonek oznaczający koniec lekcji. Na moje nieszczęście mieliśmy jeszcze jedną lekcje polskiego, więc zaczęłam się pytać ludzi z klasy o to przeklęte pytanie.

Jak na złość nikt nie wiedział jakie było pytanie, a tym bardziej nie znali odpowiedzi. Przerwa skończyła się oznaczając kolejne tortury.

Himera czy Wilkołak (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz