Rozdział 21 (poprawione)

53 3 6
                                    

Przecięłam folijke w której była kartka, wyjęłam ją i rozłożyłam. Ukazały nam się napisy, w jakimś dziwnym języku.

- Myślisz, że to z tamtej książki? - zapytał Max

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Myślisz, że to z tamtej książki? - zapytał Max.
- Nie sądzę ona cała była po Polsku i w dodatku drukowana, a ta kartka nie dość, że pisana ręcznie to jeszcze w tym jezyku. - odpowiedziałam przyglądając się bardziej napisom.
- Ale wyglada na starą jak reszta i z jednej strony jest porwana - zauważył słusznie Max.
- Na razie musimy rozszyfrować to co tam jest napisane.
- A nie łatwiej będzie najpierw sprawdzić czy to z tamtej książki? - zapytał uśmiechając się głupkowato.
- Nawet tak nie patrz, nie będę znowu tyle szukać tej zasranej książki. - odpowiedziałam z oburzeniem.
- Ale ja ją odkładałem na stolik obok - odparł znowu się uśmiechając.
- No dobra chodźmy - zeszliśmy na dół z zamiarem ponownego przejścia przez taras.
- Gdzie idziecie? - zagadała moja siostra.
- Do lasu - odpowiedzieliśmy z Maxem w tym samym momencie.
- Mogę iść z wami?
- Ona wie? - zapytał Max w mojej głowie.
- Łoł, to tak można? - również zapytałam.
- Tak, haha - zaśmiał się - to odpowiesz? Ona wie?
- Że jestem wilkołakiem? No tak widziała jak się zmieniam - popatrzał na mnie wymownie - Ona też jest wilkołakiem ale się jeszcze nie zmienia.
- Ej, a co wy się tak zamyśliliście? - spytała Sofia, Max spojrzał na mnie po czym kiwną głową.
- No dobra, choć, ale masz nadążać, a później ani słowa - powiedziałam zwracając się do siostry.
- Uuuu, czyli gdzie idziemy? - zapytała wstając z fotela.
- A nie wystraszysz się? - zadał pytanie Max.
- Pff, ja? No co ty - zapewniła Sofia.
- No dobra, w takim razie idziemy do ciemnej strony lasu gdzie żyją krwiożercze bestie - chłopak powiedział to z śmiertelną powagą wypisaną na twarzy, a Sofia popatrzyła z lekkim zdziwieniem i zdezorientowaniem.
- Eeee, okey - chyba Sofia nie wiedziała co ma więcej powiedzieć.
- Dobra Max koniec tego dobrego, idziemy - przerwałam im tą jakże mądrą konwersację i po chwili już wychodziliśmy na ogród.
- A tak serio to gdzie idziemy? - zapytała Sofia.
- Zobaczysz - odpowiedziałam, po chwili już byliśmy na skraju lasu, gdy wilki nas wyczuły zaczęły wychodzić zza drzew.
- Łał - zachwyciła się siostra.
- Pamiętaj, że masz nadążać - przypomniałam po czym się przemieniłam, a Max zaraz po mnie.
- On też jest wilkołakiem - bardziej stwierdziła niż zapytała.

Kiwnęłam łbem Sofii by biegła za czarnym wilkiem, a ja ruszyłam tuż za nią żeby mieć na nią oko, oczywiście za mną jak i obok mnie były wilki Maxa. Po jakimś czasie zatrzymaliśmy się pod bramą. Nie przemieniając się weszliśmy na teren watahy, tym razem szłam tuż przy Sofii, ona natomiast rozglądała się podziwiając drewniane domki. Podczas drogi do willi, wilki nam towarzyszące rozchodziły się po małej wiosce. Dopiero gdy byliśmy pod drzwiami budynku przemieniliśmy się, Max otworzył drzwi. Od razu obraliśmy kierunek do biblioteki po książkę. Wpadliśmy do pomieszczenia znajdując książkę i otwierając na odpowiedniej stronie, wyjęłam kartkę z kieszeni i porwaną stroną kartki przymierzyłam do pozostałości w książce.

- Wow, pasuje.
- No co ty geniuszu nie widać tego - powiedziałam ironicznie.
- No dobra i co w związku z tym, że pasuje? - odezwała się Sofia, o której obecności już zapomnieliśmy.
- To oznacza, że znaleźliśmy to czego szukaliśmy - odpowiedziałam dalej wpatrując się w kartkę - Ale... - Nie zdążyłam dokończyć bo siostra mi przerwała.
- No tak zawsze jest jakieś ale.
- Nie przerywaj mi, a więc tak niby znaleźliśmy, ale nie znamy tego języka w którym jest to zapisanie
- Dokładnie - poparł mnie Max.
- Więc tak naprawdę nie macie nic.
- Możliwe - zgodziłam się.
- Ale jak to, musi tu być coś więcej, na przykład tłumaczenie na końcu, czy coś - gdybał Max.
- Max, gdyby na końcu było to przetłumaczone to byśmy nie szukali tej kartki - wytłumaczyłam.
- A tak w ogóle to skąd ją macie? - zapytała Sofia.
- Była w butelce urodzinowej od Emily - powiedziałam bez zastanowienia.
- Czyli ona też jest wilkołakiem? - zaciekawiła się.
- Nie, ona i jej cała rodzina są z rodu wiedźm - odparł Max.
- Okej. Czekaj cały czas książka była tutaj? - Max kiwnął głową - to jakim cudem Emily ją miała?
- Dobre pytanie, ale po tym jak widziałam jak się przeteleportowała to chyba odpowiedź nanosi się sama. Tylko po co była jej ta strona skoro u niej w watasze jest identyczna książka? Musimy ją znaleźć.
- W sensie, że dziewczyne? - zapytał czarnowłosy.
- Dokładnie.

- I co fajnie się zwiedzało watahe? - zapytał Max gdy byliśmy już na skraju lasu obok naszego domu.
- To była cała wataha?
- No prawie, ale w większości tak.
- Czadowa... - dalej już ich nie słuchałam poprostu stałam i patrzyłam jak oni sobie rozmawiają i wsumie to dawno nie rozmawiałam z Sunni.
- Oooo no proszę przypomniałaś sobie o mnie - odezwała se wilczyca w mojej głowie.
- No cóż jak sama widziałaś dużo sie ostatnio działo.
- No tak, faktycznie.
- No i też sporo się dowiedziałyśmy.
- To też prawda, ale to i tak mało, zwłaszcza, że ta strona jest zapisana w tym dziwnym języku.
- Ej Sara słuchasz nas? - zapytał Max.
- O, sory gadałam z Sunni.
- Okej, dobra ja muszę już iść, ale jak będę już w domu to wyślę tu dwa wilki na warte w razie co.
- No dobra - pożegnaliśmy się i rozeszliśmy. Gdy byłyśmy z Sofią w domu ona zadała mi dziwne pytanie.
- Sara, a on jest wolny? W sensie czy ma dziewczyne?

Himera czy Wilkołak (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz