Rozdział 49 (poprawione)

27 1 2
                                    

- Jakim prawem ty jeszcze żyjesz - niemal od razu rozpoznałam ten głos, Samuel.
- Czemu miałabym nie żyć? - zapytałam odpychając go.
- Bo dosypałem ci mordownika do jedzenia, już dawno powinnaś leżeć martwa. Kim ty do diabła jesteś? - zapytał i zaczął się lekko cofać, kątem oka zauważyłam w lusterku, że moje oczy, aż się jarzą na srebrno. Przez okno zaczęło zaglądać światło księżyca, a ja poczułam nagły przypływ energi.
- Ja? Ja jestem chimerą - zrobiłam krok w jego stronę, oczy miałam wbite w niego i świdrowałam go wzrokiem, a ten cofnął się jeszcze bardziej - A teraz grzecznie tu poczekasz, aż oni wrócą i im powtórzysz wszystko o mordowniku.
- Nie ma opcji - powiedział.

Zanim się obejrzałam, szybko mnie wyminął, otworzył drzwi i uciekł na korytarz. Tym razem nie uciekniesz. Pomyślałam i wybiegłam za nim. Chwilę później byliśmy już poza willą i gdy tylko Samuel zszedł ze schodów przemienił się w wilka i zaczął biec w stronę bramy. Przystanęłam na górze schodów chwilę myśląc co zrobić, jednak nie minęło nawet pół minuty, a zmieniłam się w lodowego smoka. Szybko wystartowałam i dogoniłam wilka, by następnie złapać go i wznieść się z nim na wysokość wyższą niż sama willa. Na poczatku trochę się wiercił i próbował się wyrwać, jednak z każdym mertem pokonanym w górę zaprzestawał bo wiedział, że jak spadnie to nie będzie z nim za dobrze. Zawisłam w powietrzu dobre 20 metrów nad ziemią.

- Czemu chcesz mnie zabić? - zapytałam go. Milczał.
- Dlaczego? - powtórzyłam, ale tym razem mój głos zabrzmiał jakoś mocniej.
- Nie ja chce cie zabić - odpowiedział w końcu.
- To jak nie ty, to kto?
- Nie wiem, to było zlecenie z góry - odpowiedział, a ja zauważyłam, że Max i cała reszta właśnie wracają z jakąś upolowaną zwierzyną - no to teraz porozmawiasz z nimi.

Podleciałam do nich, wszyscy dalej byli wilkami, zatrzymałam się przed Alfą i odstawiłam Samuela na ziemie, ale dalej go przytrzymywałam, żeby nie zwiał. Wszyscy popatrzyli na mnie ze zdziwieniem, jednak chwilę później przenieśli wzrok na Sama.

- Skąd on się tu wziął - zapytał ojciec Maxa.
- Przyznał się, że chciał mnie zabić - odpowiedziałam.
- Sam to prawda? - tym razem odezwała się Ambar.
- Tak, to prawda - przyznał i wbił wzrok w ziemię.
- Zaprowadźcie go do lochów, za dużo już nawywijał, później go przesłucham, tym razem porządnie - rozkazał Alfa i parę wilków wystąpiło do przodu i podeszli w naszą stronę, puściłam Samuela.

Otoczyli Sama i grzecznie z nimi poszedł. Chwilę jeszcze patrzyłam w stronę aktualnego więźnia, jednak chwilę później odwróciłam łeb w stronę reszty i sie zmieniłam w siebie. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, więc po prostu stałam i patrzyłam jak wszyscy się powoli przemieniają.

- To co teraz będzie? - zapytałam w końcu nie mogąc wytrzymać wszechogarniającej ciszy.
- Teraz się zobaczy - stwierdził Max i razem z Brunem ruszyli w stronę willi.
- Sara czy będziesz chciała brać udział w przesłuchaniu Samuela? - zapytał Alfa podchodząc do mnie.
- Nie chciałabym przeszkadzać - odpowiedziałam.
- Nie będziesz przeszkadzać, poza tym gdyby nie ty pewnie nie udało by nam się go znaleźć, więc zapraszam na przesłuchanie, jutro po śniadaniu - zapewniła Ambar jednocześnie proponując żebym przyszła.
- No dobrze w takim razie przyjdę - oznajmiłam i razem z nimi ruszyłam do willi.

Po drodze milczeliśmy, chociaż miałam natłok myśli. Gdy weszliśmy do budynku na parterze stały rozbudzone Sofia, Lucy i Melody, pewnie nawet nie zdążyły się położyć przed tym małym pościgiem, a muszę przyznać, że nie staraliśmy się zachować cicho. Po krótce im wszystko wyjaśniłam jednocześnie żegnając się z przywódcami watahy, którzy poszli do siebie. Po krótkim wyjaśnieniu my również poszłyśmy do siebie. Gdy tylko położyłam się do łóżka zasnęłam natychmiastowo. Chyba jednak byłam zmeczona dzisiejszym dniem.

Znowu sen z tą polanka i domem, ale tym razem był inny, gdy podeszłam z tymi szarymi wilkami do domu tym razem się palił. Chciałam podejść bliżej, jednak dalej stałam w miejscu, nic nie mogąc zrobić. Chwilę później zauważyłam jak z domu wybiegają 2 szare wilki, identyczne do tych które zawsze są ze mną przy śnie z tym domem. Biegną dalej w las, a ja nadal nie mogę nic zrobić tylko patrzyłam jak się oddalają.

Obudziłam się wstając do siadu i przetarłam oczy. Nie rozumiem o co chodzi z tymi snami ostatnie były identyczne, a ten był w tym samym miejscu ale z taką różnicą, że kompletnie inne wydarzenie. No cóż może kiedyś się dowiem. Wygramoliłam się z pod kołdry i zeszłam na dół. Przywitałam się ze wszystkimi i zrobiłam sobie śniadanie. Po śniadaniu razem z Maxem poszliśmy na przesłuchanie Samuela. Gdy weszliśmy do pomieszczenia, on siedział już na krzesełku, a naprzeciwko niego stał Alfa.

Himera czy Wilkołak (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz