Rodział 36 (poprawione)

36 2 0
                                    

- Też nad tym myślałam. Ale wydaje mi się, że gdyby naprawdę szybko pobiec na zachód to i też w te 2 godziny byśmy dostarli do obrzeż Warszawy.
- Też prawda ale jak będziemy tak biec przez bite 2 godziny to później możemy nie mieć sił na przemianę - powiedział.
- To co robimy? - zapytałam.
- Pójdziemy szukać tamtej watahy - oznajmił po czym odezwał się najstarszy wilk:

- Za niedługo przyjdzie leśniczy z jedzeniem, możesz razem ze swoim przyjacielem trzymać sie bardziej z tyłu, zawsze jak jest w naszym gronie nowy wilk to zawsze człowiek trzyma się trochę z daleka bo my to już jesteśmy do niego przyzwyczajeni - kiwnęłam głową, złapałam Bruna za ucho i pociągnęłam go za watahe, musiało to wyglądać komicznie.
- Czemu to zrobiłaś? - zapytał Bruno pocierając ucho łapą.
- A czemu nie? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

Usiadłam na przeciwko niego, niestety też blisko małej kałuży błota która powstała od przepływającego tu obok małego strumyczka. Pech tak chciał, że Bruno to wykorzystał i już po chwili byłam gdzie niegdzie brudna od błota.

- Czy ty do reszty zidiociałeś? Czy ty widzisz jak ja teraz wygladam? - wilk przekrzywił głowę i odpowiedział:
- Wiesz co? Tak częściowo to jak ja.
- Świetnie, dzieki właśnie o tym marzyłam - powiedziałam ironicznie i już miałam coś dodać ale przyszedł leśniczy i zaczął gadać pół do nas pół do siebie.
- Widzę, że już nasza nowa koleżanka znalazła watahe, troszkę się ubrudziła ale wy to mądre jesteście, poradzisz sobie - postawił 2 duże michy z mięsem, do których podeszły tamte wilki, a jedną mniejszą wziął i zaczął iść w moją stronę. Ja siedziałam i tylko na niego patrzyłam. Dosłownie nic nie robiłam, ale gdy postawił krok za blisko cofnęłam się również o krok, a Bruno zawarczał ostrzegawczo.
- No dobra już nie podchodzę, masz - postawił mniejsza miskę i się wycofał. Spojrzałam na wilczura i powiedziałam do niego.
- Chcesz to jedz ja nie jestem głodna, smacznego.
- A co ja pies żeby z miski jeść? - zaśmiał się - Ale ja też nie jestem za bardzo głodny.

Gdy leśniczy już całkowicie zniknął z pola widzenia, to podszedł do nas przywódca.

- Nie zjecie nic? - zapytał spojrzawszy na nietkniętą miskę.
- Nie jesteśmy głodni, bardzo dziękujemy za przenocowanie ale będziemy się już zbierać, idziemy znaleźć tamtą watahe.
- Jasne rozumiem w takim razie powodzenia - powiedział i ruszył w stronę swoich, a my poszliśmy na północ szukać watahy wilkołaków.

Szliśmy już dłuższą chwilę, ale ani jednego wilkołaka widać nie było, chyba dobrze się ukrywają albo do ich watahy jeszcze kawałek drogi. Może ich nie było widać, ale za to zatrzymaliśmy się przy małej rzeczce. Od razu weszłam do strumyku płucząc się z błota.

"- A było ci tak ładnie w brązowym." - usłyszałam glos Bruna.
- Mówiłeś coś? - dopytałam.
- Nie, a co? - zaprzeczył.
- A, nie nic coś mi się przesłyszało - odpowiedziałam i już bielusieńka wyszłam z rzeczki. Już mieliśmy iść dalej gdy drogę zagrodził nam rudy wilk z czarną łapą. Chwilę na nas popatrzył i się odezwał.
- Co robicie na terenie watahy Czarnego Płomienia i kim jesteście.
- Jestem Sara, a to mój przyjaciel Bruno i potrzebujemy pomocy do dostania się do Warszawy.
- Chodźcie za mną zaprowadzę was do Alfy. - powiedział.

Wilk ruszył w tylko sobie znaną stronę, my poszliśmy za nim. Doszliśmy do zamkniętej bramy, po chwili została otwarta, a my przeszliśmy dalej by chwilę później podejść do drzwi. Wilk który nas tu przyprowadził przemienił się.

- Możecie się zmienić. - odezwał sie.

Pierwszy raz od paru dni zmieniliśmy formę na ludzką. Beta otworzyła drzwi i poprowadził nas przez korytarz. Podeszliśmy do drzwi z napisem "biuro Alfy" i wilkołak zapukał w drewniane poszycie.

- Proszę - usłyszeliśmy przytłumiony głos zza drzwi. Weszliśmy do środka.
- Alfo, ta dwójka szuka drogi do Warszawy - Alfa podniósł na nas wzrok. Odłożył papiery i wyprosił Betę, który wyszedł i zamkną za sobą drzwi.
- Melanie? - zapytał ze zdziwieniem.
- Nie proszę pana, mam na imię Sara.
- Aha tak, jesteś bardzo podobna do swojej matki.
- Znał Pan moją mamę? - zapytałam zdziwiona i w tym momencie milion pytań cisnęło mi się do głowy.

Himera czy Wilkołak (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz