1.

353 10 0
                                    

HOLDEN




Miałem dziesięć lat, gdy pijany kierowca spowodował wypadek, w którym uczestniczyła moja mama. Mimo że niewiele wtedy rozumiałem, obiecałem sobie, że nie zostawię tak tego. Mama była sparaliżowana. Uszkodzony kręgosłup to jej wyrok. Wtedy jeszcze było z nią dobrze. Dwa lata trwały poszukiwania sprawcy, dopóki nie namówiłem ojca, żebyśmy znaleźli go sami. Nie chciałem, czekać aż policja to zrobi, albo zamknie sprawę. Udało się nam.

W dniu moich szesnastych urodzin dostałem dwie informacje, które sprawiły, że się załamałem. Sprawcą wypadku był brat mojego najlepszego przyjaciela, z którym wychowywaliśmy się od małego. Nasze mamy bardzo dobrze się znały. Brat Jamiego nigdy nie przyznałby się do winy. Nie wspomniał też o wypadku swoim rodzicom. Był dorosły i policja nie musiała ich o niczym informować. Tym bardziej że, zanim zgłosił się na policję, powiedział rodzicom, że zamierza wyjechać na długo. Nie mieli z tym żadnego problemu. Nawet nie dopytywali, gdzie pojedzie. Do kradzieży ich auta nikt nie wracał. Sprawa załatwiona, bo Chris w końcu przyznał się do winy. Zmusiłem go do tego. Nie chciałem, żeby sprawca wypadku mojej mamy pozostał bezkarny. Nie obchodziło mnie, że dobrze go znałem. Musiał odpowiedzieć za swoje czyny. Chciałem ukryć przed przyjacielem winę jego brata, bo tak ustaliliśmy, gdy dowiedziałem się, że to Chris spowodował wypadek. Odsiedzi swój wyrok. Tylko na tym mi zależało. Winny został ukarany i to było najważniejsze.

Niestety tego samego dnia dowiedziałem się, że moja mama zapadła w śpiączkę. Lekarze nie dawali jej dużych szans, ale nie odebrali nam nadziei. Byli przekonani, że to nie potrwa długo, bo odkąd do nich trafiła, była silna i walczyła o życie. Chciałem w to wierzyć, ale gdy spędziłem z nią swoje kolejne urodziny, obawiałem się, że wkrótce będziemy musieli podjąć decyzję o odłączeniu jej od aparatur podtrzymujących życie. Tyle że nie zamierzałem się poddać. Musiałem mieć pewność, że razem z ojcem wykorzystaliśmy wszystkie możliwe sposoby, żeby ją uratować. Nie mogłem pozwolić mamie odejść z myślą, że być może później ktoś by jej pomógł, a ja pozbawiłem ją tej szansy. Musieliśmy walczyć razem z nią, chociaż w tym przypadku czas nie działał na naszą korzyść.

Jako szesnastolatek wiedziałem już, że moje życie nigdy nie będzie łatwe. Musiałem sam o siebie zadbać. Tata spędzał całe dnie w pracy, żeby zarobić, na leczenie mojej mamy. Oczekiwałem tego, za nasze krzywdy. Mieszkaliśmy razem, ale wolałem, gdy nie było go w domu. Już nie było mi żal Jamiego, który nie znał swoich biologicznych rodziców, bo Państwo Nelson adoptowali go dwa lata po narodzinach. Nie czekał zbyt długo na nowy dom. Niewiele dzieciaków miało tyle szczęścia. Mój przyjaciel nadal miał rodzinę i to taką, która zajęła się nim o wiele lepiej, niż ktokolwiek by mógł to zrobić. Nie mógł na nich narzekać. Obiłbym mu gębę, gdyby to zrobił. Nelsonowie podporządkowali swoje życie obcemu dziecku. Miałem wrażenie, że ich własny syn nie był dla nich aż tak ważny, jak Jamie.

– Ten dom nadal stoi pusty? – spytał, gdy wracaliśmy ze szkoły.

Chodziło o budynek, który mieliśmy za ruderę. Nikt nie chciał tam mieszkać i wcale się nie dziwiłem. Był okropny. Dom był najbrzydszy w okolicy, a ja nienawidziłem go mijać. Zawsze przyspieszałem wtedy kroku. Miałem wrażenie, że którejś nocy wyskoczy z niego banda meneli i nas zaatakuje. Serio. Wmówiłem to sobie kiedyś po alkoholu i nie potrafiłem o tym zapomnieć. W dzień jakoś łatwiej było mi koło niego przejść. Tym bardziej że znajdował się zaledwie cztery domy od mojego. Widziałem go z okna na strychu. Niestety. Ktoś powinien go zburzyć już dawno. Nie rozumiałam, czemu nie został sprzedany, skoro wielu ludzi, chciało mieszkać w tym miejscy.

– Powinni go zburzyć.

– Jest na sprzedaż.

Poważnie? Może nowy właściciel pomyśli, żeby postawić nowy budynek. Nie wyobrażałem sobie, że ktoś zechce zainwestować w ruderę. Nie było warto, niezależnie od tego za ile go kupi. Zastanawiałem się, kto mógłby to kupić. W okolicy były na sprzedaż jeszcze dwa domu i to w dużo lepszym stanie. Lepiej było zainwestować w niej. A może byłem zbyt głupi, żeby zrozumieć tę inwestycję.

PRZEGRANI. Cassie i Holden. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz