55. nie jest twoja wina

334 15 3
                                    


Weszli na górę i zmierzali w kierunku sypialni całując się już prawie weszli, ale niespodziewanie ktoś zadzwonił do drzwi.

-Teraz? - Wiktor się zażenował

-Dobra to ja pójdę - Anna zeszła na dół i otworzyła drzwi to co tam zobaczyła przeraziło ją. Zaczęła krzyczeć. Gdy Wiktor usłyszał krzyk Anny odrazy zbiegł na dół. To co zobaczył za drzwiami wprawiło go w osłupienie. Przed ich drzwiami leżała zmasakrowana kobieta, miała przybite gwoździem do ręki karteczkę z napiskiem "DO PANI DOKTOR". Wiktor zaczął sprawdzać czy kobieta żyje, żyła ale trzeba ją było zawieść do szpitala, więc Wiktor zadzwonił po karetkę. Anna stała i nie mogła się ruszyć. Zaczęła płakać i nadal była bardzo przestraszona. Wiktor wstał od dziewczyny i przytulił Annę żeby się przestała bać. Kobieta gdy poczuła, że Wiktor ją przytula wtuliła się w niego, następnie podeszła do dziewczyny i ukucnęła przy niej. Zaczęła czytać tekst który był napisany na karteczce. Po przeczytaniu go Anna jeszcze bardziej zbladła i wystraszona wstała i wtuliła się w Wiktora.

-Aniu? Co tam jest napisane?

-Prze... przeczytaj

-"Pamiętasz mnie szlicznotko? Nieźle się z tobą bawiłem. To coś jest dla ciebie prezentem, żebyś o mnie nie zapomniała. Całuski postrzelony". O cholera! - Wiktor wstał i znów przytulił Annę

Po dwudziestu minutach pod dom małżeństwa podjechała karetka z której wyszedł Beniamin, Martyna i Piotrek.

-Co tu się stało? - zapytała Martyna

-Wiktor co tu się stało?

-Byliśmy w domu no i nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Anka poszła otworzyć i zaczęła krzyczeć. Jak przyszłem ta dziewczyna już tu tak leżała - oznajmił nadal tuląc do siebie Anne

-Dobra. Benio mam przynieść noszę? - zapytał Piotr

-No przynoś

Piotr przywiózł noszę i zapakowali tą kobietę do karetki. Pojechali do szpitala. Natomiast Anna i Wiktor wrucili do domu, usiedli na kanapie przytuleni. Anna była jeszcze trochę wystraszona, ale się uspakajała w objęciach męża.

-Kochanie już spokojnie. Nie bój się jestem tutaj

-Wiktor? O co może mu chodzić? - powiedziała bardziej się wtulając

-Komu?

-Temu co mnie...

-Nie wiem kochanie nie wiem - przytulił mocno ukochaną i pocałował w czoło

-Idziemy spać - wstała z kanapy
No chodź zmęczona jestem

-No to idź ja przyjdę później

-No nie idziesz ze mną. Jak tu zostaniesz sam to uciekniesz, a jak ja będę w tym samym pomieszczeniu to nie dam ci uciec

-Kochanie czemu miał bym przed tobą uciekać?

-No bo przecież ja cię zdradziłam. Jak ty możesz być ze mną po tym jak ten facet mnie wykorzystał? Przecież ja jestem teraz okropna i brzydka. Zasługujesz na kogoś lepszego niż ja - rozpłakała się

-Aniu kochanie to ty nie zasługujesz na mnie. Kiedy mnie potrzebujesz nie ma mnie przy tobie. Co ze mnie za mąż?

-Najlepszy na świecie - pocałowała go w usta

-Jak to?

-Za każdym razem jak byłam w szpitalu byłeś przy mnie. Jak się nie kłuciliśmy to mnie bardzo wspierałeś, teraz też mnie bardzo wspierasz - znów go pocałowała

-Aniu ty jesteś poprostu niesamowita, po tym pocałunku, po tych wszystkich razach jak cię zraniłem ty nadal chcesz ze mną być. Dlaczego?

-Bo cię bardzo, ale to bardzo kocham - znów go pocałowała

-Ja ciebie też i to bardzo. To nie jest twoja wina, że ten facet cię wykorzystał. Wiesz? - przytulił ją

-Moja bo gdybym go nie prowokowała to by nic się nie stało - wtuliła się w męża

-Kochanie gdybyś nie spróbowała z nim negocjować to by zrobił krzywdę Martynie i Lidzia została by bez mamy. Kochanie ty naprawdę jesteś superbohaterką tyle razy już kogoś uratowałaś. Ja tyle razy bazy nie uratowałem i osób z niej co ty - pocałował żonę

-Kocham cię - pocałowała go

-Ślicznie wyglądasz jak się uśmiechasz

Anna już nic nie odpowiedziała tylko przytuliła się do niego. Chwilę później poszli do sypialni się położyć. Gdy leżeli już w łóżku Anna zapytała:

-Wiktor czemu przez ten miesiąc się do mnie nie odzywałeś?

-Wiesz no bo... jak wtedy się pokłóciliśmy bo ja się wkurzyłem nawet nie wiem czemu, to powiedziałem ci tyle złych rzeczy. Nie mogłem ci spojrzeć w oczy. Przepraszam

-Już nic się nie stało - pocałowała go

-Aniu powiesz mi czemu to ty jechałaś z tym postrzelonym?

-No dobrze - usiadła
Jak Monika przyjechała to zaczęła mnie obwiniać za to, że ciebie postrzelili. Kazała mi jechać z tym postrzelonym, a sama chciała jechać z tobą. Ty i tak już za wiele czasu nie miałeś więc kazałam jej jechać z tobą. Gdybym się nie zgodziła to byśmy się tak kłuciły i ty byś nie przeżył. Ja... ja poprostu... poprostu nie chciałam cię stracić, nie mogła bym. Jakbym cię straciła tak na zawsze to ja bym nie dała rady - rozpłakała się

-Kochanie nie płacz ja tu jestem, nie straciłaś mnie - przytulił ją

-Wiem - odpowiedziała cicho
Idziemy spać?

-Dobrze

Położyli się. Annę zdziwił fakt, że Wiktor ani jej nie przytulił jak się położyli, ani nie przysunął jej do siebie. Tylko się położył nawet nie dotykał jej ręki.

-Wiktor? - zapytała cicho

-Tak? - zapytał

-Czemu... no bo kiedyś zawsze jak się kładliśmy spać to mnie przytulałeś, przysuwałeś mnie bliżej, a teraz nic. Dlaczego?

-No nie wiem czy nie będziesz się przypadkiem czuć nieswojo po tym co się stało

-Kochanie no co ty przy tobie nigdy się nie czuję nieswojo - pocałowała go

-Na pewno? No bo ja nie wiem czy to nie będzie dla ciebie za dużo

-Nie będzie

-No to chodzi tu - przysunął ją szybko do siebie i zaczął całować

-Koch... anie... trze...ba... iść... spać... - mówiła pomiędzy pocałunkami

-Nie trzeba - przestał na chwilę ją całować

-A ty nie masz jutro dyżuru?

-Nie mam jutro, ale po jutrze już tak. Będziesz musiała zostać sama w domu. Zośka i Martyna do ciebie przyjdą. Dobrze?

-No dobrze - pocałowała go

Małżeństwo zasnęło po kilkunastu minutach

**********************
Kolejny rozdział 🙂🙂🙂

Co będzie dalej?

Dajcie propozycje w komentarzach

Anna i Wiktor na sygnaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz