Moja drzemka skończyła się pod wieczór. Z początku nie wiedziałem gdzie się znajduję, jak tu trafiłem, a nawet jaki mamy rok. Przez pierwsze sekundy wydawało mi się, że cała moja ucieczka była jedynie snem, a ja leżę w swoim łóżku, zakopany w ciepłej, granatowej pościeli. Prawda jednak, stety, a może i niestety, bo wszystko byłoby łatwiejsze gdyby dotychczasowe przeżycia były snem, uderzyła we mnie po krótkiej chwili ze zdwojoną siłą. Z początku poczułem się strasznie skołowany, lecz potem uczucie niepokoju zniknęło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Wciąż byłem w bardzo niestabilnej sytuacji i uciąłem sobie właśnie drzemkę w łóżku obcego mi człowieka, jednak większa panika ogarnęłaby mnie po obudzeniu się we własnym pokoju - zapewne od razu zacząłbym się stresować szkołą i tym, że za chwilę wybije mi osiemnastka, w związku z czym będę musiał w podskokach gnać na Oksford.
- Nawet pościel pachnie jak w domu. - szepnąłem do pustego pokoju, czując przyjemny zapach płynu do zmiękczania tkanin.
Po chwili z żalem podniosłem się z łóżka. Chętnie bym jeszcze poleżał, jednak potwornie chciało mi się pić. Gospodarz kazał nam czuć się jak u siebie, więc naturalnie skierowałem swoje kroki do kuchni, którą też nam zresztą wcześniej pokazał - mi i Sebastianowi. Ciekawe, czy brunet już się obudził. Może w ogóle nie spał? Nie widziałem się z nim już kilka godzin, może do niego zajść?
- Pewnie śpi. - mruknąłem nieprzytomnie, pocierając ramiona, ponieważ temperatura otoczenia była znacznie niższa niż ta panująca pod kołdrą.
Z początku byłem rozespany, jednak z każdym krokiem coraz bardziej się rozbudzałem i dostrzegałem więcej elementów, które mnie ciekawiły. Na przykład na ścianach wisiały bardzo interesujące obrazy, błyszczące klamki od drzwi były natomiast nieskazitelnie czyste - znak, że działało tu na co dzień dużo służby.
Oprócz zaskakującego porządku i ogólnych elementów wystroju dostrzegłem również kilka bardziej osobistych drobiazgów, chociażby porcelanową figurkę kobiety odzianej w balową suknię rodem z XIX wieku. W delikatnej dłoni trzymała chroniącą przed słońcem parasolkę, patrząc jednocześnie na swojego obserwatora oczami, które odwzorowano za pomocą dwóch koślawych, czarnych kropek. Czy tego typu gadżetów nie określano już od dawna jako passe?
Ciekaw byłem, czy ta odświętna dama znalazła się tu przypadkiem, czy może była inwencją projektanta wnętrz, w co jednak szczerze wątpiłem. Niezmiernie zajęła mnie ta kwestia, nie mogłem przestać myśleć jak się tu znalazła, tak piękna i jednocześnie niepasująca do reszty wystroju. Może to własność ludzi, którzy tu wcześniej mieszkali? Może to coś należącego do osoby, która razem z gospodarzem dzieliła przestrzeń tego ogromnego domu?Zbliżyłem się i ostrożnie obróciłem figurkę, aby obejrzeć każdy fragment. Była stara, lecz zachowana w idealnym stanie. Zajmowała sporą część stolika, który stał bezsensownie pośrodku korytarza. To był częsty zabieg, takie meble niespełniające żadnej funkcji. Stanowiły utrapienie służby, która musiała zajmować się zarówno niesfornymi elementami wyposażenia, jak i bibelotami, które na nich poustawiano. Myśląc o tych wszystkich pierdołach, które stały również u mnie w domu, postanowiłem zobaczyć jakie ta dama ma towarzystwo. Szybko odszukałem wzrokiem już nieco bardziej współgrające z całością złote jabłko spełniające funkcję dekoracyjną. Resztę stanowiły ramki ze zdjęciami, których, z tego co zauważyłem, było w domu znacznie mniej niż obrazów. Na jednej z fotografii widniał goszczący nas człowiek, tyle że pewnie młodszy o dobrą dekadę. Obok stała ubrana odświętnie kobieta, która uśmiechała się szeroko i serdecznie. Nieco dalej zdjęcie jakiegoś chłopca, który na oko miał nie więcej niż piętnaście wiosen.
Przyglądałem się tym wszystkim zastygłym momentom do czasu, aż mój wzrok nie padł na tą jedną, szczególną fotografię. Nie różniła się jakoś bardzo od reszty, jednak sprawiła, że moje serce zabiło szybciej. Bardzo ostrożnie, jakby mogła się zepsuć od mojego dotyku, wziąłem ją do rąk i zacząłem przyglądać się mężczyźnie, który wpatrywał się w obiektyw. Dobrze znałem tą twarz i oczy, mimo że obraz został uchwycony w czerni i bieli. Niby nie widziałem nie wiadomo jak wielu zdjęć tego człowieka z młodzieńczego okresu, ale czy mógłbym nie rozpoznać własnego ojca, nawet jeśli z czasów, kiedy nie było mnie jeszcze w planach?
Im dłużej wpatrywałem się w fotografię, tym bardziej moja dłoń drżała. Dlaczego to zdjęcie się tu znalazło? Czemu mężczyzna ma podobiznę Vincenta Phantomhive'a z jego młodzieńczych lat?

CZYTASZ
BUNT || SEBACIEL
FanfictionCiel jest synem bogatego małżeństwa. Od małego wychowywał się w luksusie i świadomości losu jaki go czeka - gdy dorośnie, ma być kolejną głową Funtomu. Nie protestuje, uczy się pilnie i ponad normę. Gdy kończy dziesięć lat, w jego życiu pojawia się...