Trzynastego listopada udało nam się dostać paszporty. Wujek Sullivan nareszcie zdobył dla nas w pełni akceptowane prawnie dokumenty. Kiedy tylko dostaliśmy je do rąk, wzięliśmy się za kupowanie biletów w kierunku kolejnego przystanku, a dwa dni później nadszedł czas pożegnania z gospodarzem i jego uroczą krewną, która okazała się świetna w grze w karty. Cieszyłem się z czasu, który dane było mi tu spędzić, lecz przy tym niezwykle się napaliłem na kolejne miejsce, które sam wybrałem. Czułem, że znajdę tam odpowiedź na przynajmniej część moich rozterek, choć najlepiej będzie, jeśli na wszystkie. Chciałem już wrócić, wziąć życie w swoje ręce i korzystać z pełnoletności, która zbliżała się wielkimi krokami. Nim się obejrzałem, do mojej osiemnastki został miesiąc.
- Uważajcie na siebie, proszę, i odezwijcie się po dotarciu na miejsce, jeśli będziecie mieć taką możliwość. - poprosiła Sieglinde, wręczając mi karteczkę z numerem swojego telefonu.
Kiedy tylko wsiedliśmy do taksówki i zaczęliśmy oddalać się od rezydencji, zostawiając naszych nowych znajomych z gorącymi podziękowaniami za gościnę, schowałem numer do najmniejszej i najlepiej zapinanej kieszeni w mojej torbie. Rząd cyfr spoczął obok tego, który wręczył mi Michael. Obiecałem sobie, że do Sieglinde również się odezwę, kiedy moje życie stanie się nieco spokojniejsze.
***
Na lotnisku znaleźliśmy się sporo przed czasem. Tym razem odprawa przeszła bardzo spokojnie i szybko, przez co nim się obejrzeliśmy, siedzieliśmy na wyznaczonych wcześniej miejscach. Mnie przypadło to przy oknie, co wykorzystałem, podziwiając budynki tym bardziej oddalające się, im wyżej się wznosiliśmy. Niedługo później widziałem już tylko płynące po niebie chmury, a może to jedynie my płynęliśmy na puszystych, białych obłokach, niczym kolorowe ryby w niespokojnych wodach oceanu.
- Kiedy jeszcze pracowaliśmy w klubie, odbyłem z księdzem pewną rozmowę. - zacząłem, chcąc z nim trochę pogadać. Potem zapewne się prześpię, ponieważ czekał nas długi, kilkugodzinny lot, lecz póki co nie czułem się senny.
- O czym? - zapytał, porzucając chwilowo czytanie książki, którą zakupił w jednym z antykwariatów z angielską literaturą.
- Powiedział mi, że dużo rzeczy można robić po swojemu. No wiesz, że są normy społeczne i inne takie, ale w gruncie rzeczy to, jak będziemy żyć, zależy tylko od nas.
- Myślę, że miał rację.
- Serio?
- Mhm. Jasne, nie wszystko można zrobić po swojemu, ale najczęściej ramy, w które ludzie starają się nas wcisnąć, są niepotrzebne. Społeczeństwo chciałoby, abyśmy niczym pionki w szachach poruszali się jedynie po wyznaczonych polach, lecz w gruncie rzeczy najczęściej nic się nie dzieje, jeśli nieco zboczymy z kursu. Nie tyczy się to wszystkich aspektów życia, ponieważ wiele reguł istniejących w społeczeństwie powstrzymuje nas przed czynieniem zła i krzywdy innym ludziom, jednak jest też wiele rzeczy, które można odrzucić.
- Ciekawe. - przyznałem, zastanawiając się czy to mądrość, którą zdobywa się z wiekiem. A może jedynie brak przejmowania się opinią innych, który według wielu źródeł również pojawia się z upływem lat? Może po prostu odwaga? - To daje dużą nadzieję.
Z drugiej strony znam wielu dorosłych i dojrzałych (a czasem wręcz przejrzałych) ludzi, którzy nigdy nie zdobyli odwagi do życia po swojemu. Aż do śmierci przejmowali się nieskazitelnością ich zastawy stołowej, wyglądem ogródka czy karierą, którą miały pójść ich dzieci. Wielu za największą porażkę uznawało syna pracującego na kasie w sklepie, a za przeogromną i nieraz jedyną dumę córkę, która stała się lekarzem. Wielu mimo wieku lękało się odsunąć i spojrzeć na swoje życie z szerszej perspektywy. Czy zmieniliby swoje postępowanie, gdyby z dystansu zauważyli bezsens starań, które w nim podejmują? Czy nawet na łożu śmierci wyzionęli ducha w pełnej nieświadomości?

CZYTASZ
BUNT || SEBACIEL
ФанфикCiel jest synem bogatego małżeństwa. Od małego wychowywał się w luksusie i świadomości losu jaki go czeka - gdy dorośnie, ma być kolejną głową Funtomu. Nie protestuje, uczy się pilnie i ponad normę. Gdy kończy dziesięć lat, w jego życiu pojawia się...