Rozdział 23

161 20 5
                                        


Wsłuchiwałem się w cichy płacz, dziecięcy szloch rozdzierający serce. Tuliłem przy tym do siebie drżące ciało przyjaciela, zastanawiając się... Dlaczego? Jakim cudem znaleźliśmy się w tym miejscu? Kiedy podjęliśmy decyzje, które sprawiły, że wylądowaliśmy w obecnej sytuacji? Nie umiałem stwierdzić, bo sam chyba nigdy żadnej nie podjąłem. Gdyby ktoś kilka lat temu pokazał mi, jak obecnie będzie wyglądało moje życie i zapytał, czy chcę iść tą drogą, wybrałbym przeciwległą trasę, choćby miała być ciemna, trudna i niebezpieczna. Gdybym nią poszedł, być może nie musiałbym obecnie tkwić na tyłach szkoły, uspokajając przyjaciela.
Zbliżała się jesień, było coraz chłodniej. Zakaszlałem, czując zimny wiatr wdzierający się za poły kurtki, która była zdecydowanie zbyt droga jak na kurtkę ucznia drugiej klasy podstawówki. Wiedziałem, że mogę zachorować, jednak traciło to dla mnie znaczenie w obliczu żalu blondyna. Chciałem po prostu być, uspokoić go i zapewnić, że wszystko będzie dobrze, mimo że tak jak on czułem ogromną niesprawiedliwość.

- Już dobrze. - wyszeptałem, kładąc dłoń na jego włosach. - To się nie powtórzy, jeśli następnym razem będziesz uważał.

Czerwone ślady na jego rękach stanowiły przypomnienie o bezlitosnych uderzeniach linijką, które wymierzył nauczyciel za zwykłe, zdarzające się czasem dzieciakom gadulstwo. Upomniał zaledwie raz, potem doszło do rękoczynów. Nikt nie zareagował, nie powiedział, że to nie w porządku, że przecież wszyscy jesteśmy tylko dziećmi. Nikt nie podważył nauczycielskiego autorytetu. Być może już zawsze mieliśmy pozostać stłamszeni i niepewni, już zawsze być czystą kartką, na której ktoś inny nakreśli swoje plany. Mieliśmy być posłuszni i grzeczni, mieliśmy być gliną do urobienia według oczekiwań rodziców, nauczycieli i firm, które wezmą nas w swoje żelazne objęcia. Czasem sami założymy firmy lub je przejmiemy, wtedy mieliśmy zostać ułożonymi szefami o mocnej ręce i chłodnym spojrzeniu. Mieliśmy się nauczyć wspinaczki po trupach na szczyt.

- Już dobrze. - powtórzyłem i przytuliłem go tak mocno, jak potrafiłem, choć czułem, że to wciąż za mało.


Złapałem go następnie za jedną z rąk i delikatnie pogłaskałem po śladach. Czułem je pod palcami i miałem wrażenie, że przez to ja również się popłaczę, co jednak powstrzymywałem z czystego przyzwyczajenia. Wiedziałem, że chłopak roni łzy nie tyle z bólu, ile z upokorzenia, poczucia zniewagi i świadomości, że coś się skończyło. Jakby dopiero teraz doszło do nas, jak okrutny jest świat, w którym żyjemy i ile będzie nas kosztowało utrzymanie się na jego powierzchni.

***

Noc była mroźna. Otulałem się kołdrą, jednak nie pomogło mi to w odegnaniu chłodu. Być może było to zimno płynące nie tylko z otoczenia, ale również z mojego wnętrza. Marzłem od środka, potrzebując kogoś, kto przegoniłby ten chłód.
Pełen obaw wyszedłem z łóżka i przemknąłem na dolne piętro, starając się zapalać tyle świateł, ile to koniecznie, mimo że bałem się ciemności. Nie chciałem obudzić zajmującej się mną kobiety, która miała dość kruchy sen. Denerwowanie jej byłoby niewskazane, bywała surowa i raczej nie lubiła szwędania się po nocach. Do tego kategorycznie zabraniała mi przeszkadzania rodzicom w pracy, a właśnie to chciałem teraz zrobić. Chciałem zadzwonić, usłyszeć ich głos, poczuć, że są, mimo że znajdowali się daleko stąd.

Zszedłem na sam dół i rozejrzałem się, nasłuchując kroków z górnego piętra. Nie odnotowując żadnych hałasów, dorwałem się do telefonu i szybko wykręciłem numer ojca, bo tylko ten znałem na pamięć. Miałem już swój telefon, jednak nosiłem go tylko do szkoły. Po południu, a szczególnie na noc, był on konfiskowany przez tę wiedźmę. Ten fakt mi jednak mimo wszystko nie wadził, ponieważ miałem wystarczająco nauki, abym nie miał już czasu na korzystanie z elektroniki, chociaż teraz naprawdę by mi się przydał. Nie musiałbym nerwowo oglądać się na schody, pilnując, czy kobieta nie schodzi na parter, jednak po chwili zrezygnowałem z tej czujności.

BUNT || SEBACIELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz