Rozdział 46

101 13 6
                                    


Czternasty grudnia nastąpił szybciej, niż przypuszczałem. Niby kontrolowałem czas, zerkając na wiszący przy recepcji kalendarz, w którym właściciel regularnie przesuwał czerwone okienko wskazujące dzisiejszą datę, lecz mimo to byłem zaskoczony, kiedy faktycznie nastał dzień moich urodzin. Ciężko powiedzieć, czy zaskoczony pozytywnie, czy negatywnie. Po prostu zaskoczony, zdziwiony tym, że przygoda która zaczęła się przed wakacjami, właśnie dobiega końca. 
Złapała mnie za nogi dorosłość, której obawiałem się niemalże równie mocno, co porażek na ścieżce mojej edukacji. W świetle prawa stałem się oficjalnie jednostką odrębną i niezależną. 

- Wszystkiego najlepszego, Ciel. - te słodko-gorzkie słowa zbudziły mnie w piątkowy poranek. 

Otworzyłem oczy i przez kilkanaście sekund wpatrywałem się w sufit, czekając, aż w mojej głowie rzeczywistość odpowiednio się rozjaśni. Kiedy wreszcie doszło do mnie, co się dzieje, podniosłem się i przetarłem twarz dłońmi, po czym spojrzałem wciąż zaspany na Sebastiana. 
Mężczyzna z talerzem ciastek siedział na wspólnym łóżku, zaraz obok mnie.

- Nie miałem jak zorganizować tortu. - wyjaśnił, widząc, że wpatruję się w łakocie. - Ani świeczek. 

- Więc to już?

- Już?

- Moje urodziny. 

- To dzisiaj, gówniarzu. - uśmiechnął się do mnie ciepło. - Zleciało szybciej niż myślałem, wiesz? 

Skinąłem jedynie głową, chociaż chciałem go gorąco poprzeć. Dla mnie też wydarzyło się to strasznie szybko, ale co zrobić? Nie zatrzymam czasu, nie cofnę go ani nie przyśpieszę. Nie wrócę do żadnego z momentów, w których znów chciałbym się znaleźć, ale mogę cieszyć się tym, co jest teraz. Spokojem, ciszą i swobodą, którą w urodziny miałem po raz pierwszy. Wiedziałem, że chcę zapamiętać tą chwilę, ale wpierw muszę ją przeżyć bez niepotrzebnego smutku. Po prostu się starzeję, dorastam. To straszne i jednocześnie piękne. 

- Nie zdmuchniesz świeczek, ale weź ciastko. - podał mi jeden z oblanych czekoladą krążków, który przyjąłem. - Pomyśl życzenie zanim ugryziesz, może ktoś w zaświatach się zlituje i uzna takie naciągnięcie zasad. 

Zamknąłem oczy i pomyślałem, że życzę sobie dobrej, spokojnej i przede wszystkim szczęśliwej przyszłości. Może to za dużo zachcianek jak na jedno życzenie i jedno ciastko, ale nikt nie mówił, że tak nie można. Co najwyżej będę musiał zawalczyć o to całkowicie sam, bez pomocy szczęścia. 
Po wypowiedzeniu w myślach moich pragnień, ugryzłem kawałek ciastka. Następnie podsunąłem je pod usta mojego towarzysza. 

- Ty też zjedz. Mam wrażenie, że przyda ci się odrobina mojego życzenia. 

- Zadziała, jeśli nie wiem jakie było? I czy życzenia można dzielić? Myślisz, że wtedy moc będzie wystarczająco silna, aby chociaż u ciebie się spełniło?

- Całe to składanie życzeń z użyciem ciastek jest eksperymentalne, prawda? Chyba jestem w stanie jeszcze trochę zaryzykować. - podsunąłem słodycz bliżej. - No, szamaj. 

Posłusznie ułamał kawałek ciastka, a kiedy ja dojadałem resztę, sięgnął po coś, co postawił na ziemi. Widząc ozdobny karton, przewróciłem oczami. 

- Co roku mówię ci, żebyś mi nic nie kupował.  

- A ja co roku kupuję. Okropny jetem, co? 

- Paskudny. 

- Schlebia mi to. - uśmiechnął się półgłębkiem, po czym odłożył talerz z ciastkami na szafkę nocną, a na moich kolanach postawił podarunek.

BUNT || SEBACIELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz