- Więc teraz zachowują się lepiej?
Po czterech dniach wróciłem do pracy. Co prawda Sebastian dalej pokasływał, przez co dostał kolejne trzy dni na doleczenie się, jednak ja nie skorzystałem z podobnej propozycji. Jasne, fajnie było z nim siedzieć, wysypiać się i nie stresować pracą, jednak nie chciałem nadużywać dobroci Madame Red. Poza tym miała ona w stosunku do nas ogromne serce, jednak nie na tyle duże, aby nasz urlop był płatny. Cały czas miałem z tyłu głowy odrabianie strat, przede wszystkim one zmotywowały mnie do szybszego powrotu.
- Mhm. Dużo lepiej. Kiedy ostatnio byli w domu, pograliśmy nawet w planszówkę, taką którą Luca dostał na święta sześć lat temu i wciąż leżała nierozpakowana.
Dopiero po moim urlopie dorwałem się do telefonu, co za tym idzie dopiero wtedy pogadałem z przyjacielem o tamtej kolacji, na którą tak pieczołowicie się szykował w trakcie naszej ostatniej rozmowy. Jak się okazało rodzice faktycznie chcieli pogadać o przyszłości blondyna, jednak nie było to tak nachalne, jak się spodziewał. Chyba po raz pierwszy była to rozmowa o jego przyszłości z uwzględnieniem jego opinii. Przyznał, że aż do teraz nie wierzy w kilka ostatnich dni, a w szczególności w tamten wieczór, który miał się okazać tragiczny.
- Jesteś pewien, że są zdrowi? Może na coś chorują i to naprawianie błędów na chwilę przed śmiercią?
- Nie no, chyba nie... - szepnął, chyba mimo wszystko zastanawiając się nad taką ewentualnością. - Raczej nie chcę w to wnikać. Faktem jest, że się poprawili, i to się liczy. No wiesz, nie umieją z nami rozmawiać, i praktycznie nic o nas nie wiedzą, ale zrobiło mi się tak jakoś lżej na duszy, kiedy matka spytała wczoraj, jaką książkę ostatnio przeczytałem. To takie głupie, że mam osiemnaście lat i dalej zabiegam o ich uwagę, co?
- Chyba w pełni naturalne. - przyznałem, czując zazdrość, którą starałem się tłumić.
Nie mam pojęcia, co tak odmieniło podejście jego rodziców, jednak faktem było, że oddałbym wiele, aby moi przeszli podobną metamorfozę, najlepiej zanim uciekłem. Jak twierdził sam Alois, nawet jeśli jego wciąż byli w swoim rodzicielstwie nieporadni, starali się powolutku wdrażać, rozumieć i dotrzeć do prawdy o człowieku, który przez kilkanaście ostatnich lat mieszkał pod ich dachem. Może to podyktowane jakimś nieznanym mi ani Aloisowi powodem, lub jedynie krótkotrwała zmiana, ale, mój Boże, zazdroszczę jak cholera.
- Nawet jeśli naturalne, to cholernie głupie. - w jego cichym westchnięciu odnalazłem uśmiech, zadowolenie. Takiemu to dobrze. - A ty jak się trzymasz? W pracy wszystko w porządku? Sebastian już zdrowy?
- Trochę mu brakuje do pełni zdrowia, ale przechodzi mu. W pracy wszystko dobrze, właśnie dziś wróciłem. Zresztą jak już mówiłem, właśnie dlatego zadzwoniłem po tak długim czasie. Jestem dobrej myśli, zapowiada się spokojna zmiana. Myślę, że więcej opowiem ci jutro, albo pojutrze. Zobaczę, kiedy wydarzy się w pracy coś ciekawego. Póki co muszę już zmykać, zaraz zacznie się moja zmiana.
Skłamałem, tak naprawdę czas wcale mnie nie gonił. W rzeczywistości opowiadanie o tym, jak cztery dni siedziałem z Sebastianem w pokoju nie było zbyt fascynujące. Poza tym potrzebowałem chwili na przetrawienie informacji od blondyna. Chciałem poużalać się troszkę nad swoim losem i niesprawiedliwością świata, w którym się urodziłem. Zapewne nie zrobi mi się po tym lepiej, ale chyba nie umiałem pozostawić tego bez żalu.
- Tylko koniecznie zadzwoń, proszę, Stęskniłem się za tobą przez kilka ostatnich dni. Do usłyszenia następnym razem.
- Na pewno zadzwonię. - obiecałem, odwieszając następnie słuchawkę.
![](https://img.wattpad.com/cover/309977756-288-k35260.jpg)
CZYTASZ
BUNT || SEBACIEL
FanfictionCiel jest synem bogatego małżeństwa. Od małego wychowywał się w luksusie i świadomości losu jaki go czeka - gdy dorośnie, ma być kolejną głową Funtomu. Nie protestuje, uczy się pilnie i ponad normę. Gdy kończy dziesięć lat, w jego życiu pojawia się...