List 6

79 17 0
                                    


14 grudnia 2017

Sto lat, Ciel!

Jesteś na tym świecie już siedemnaście lat. Nie wierzę w to, że czas płynie tak szybko. Dopiero co byłeś małym chłopcem, a zaraz staniesz się dorosły i będziesz mógł wybrać życie, jakie chcesz prowadzić. Strasznie mnie ciekawi, co wybierzesz. Z jednej strony wybór wydaje się oczywisty, ponieważ byłeś wychowywany na dziedzica rodzinnej fortuny, a z drugiej odnoszę wrażenie, że nie tego chcesz. Czuję twoją niepewność i lęk, niemalże od momentu, kiedy zdmuchnąłeś świeczki i doszło do ciebie, że zaczyna się odliczanie do twoich następnych urodzin. Wydaje mi się przy tym, że jesteś zbyt zmęczony, aby się nad tym na dobre zastanowić. Za niedługo egzaminy, więc stres i ciężka praca są coraz istotniejsze. Podczas gdy wiele nastolatków marzy i śni na jawie o swojej przyszłości, twoje spojrzenie jest wąskie i skoncentrowane na drodze, którą wybrali twoi rodzice, która pochłania cały twój czas i energię. Żałuję, że nie możesz w pełni rozwinąć skrzydeł i wydaje mi się, że nie zrobisz tego, dopóki będziesz tkwił w swoim obecnym życiu. Może pomoże ci zakończenie szkoły? Czy wtedy świat odkryje przed tobą właściwą ścieżkę? Będziesz miał odwagę nią pójść, gdyby tak się stało?

Skoro to ostatni rok mojej pracy, opowiem ci trochę o pierwszym. Niedużo, ponieważ byłaby to opowieść w dużej mierze o lęku i niepewności. Jako ktoś, kto za niedługo również będzie miał osiemnaście lat, powinieneś dobrze zrozumieć uczucia, które mną wtedy targały. To taki wiek, że człowiek potrzebuje wciąż potwierdzać swój status, miejsce na świecie i poprawność swoich działań. Chcąc nie chcąc podejmuje się wiele różnych wyborów i nikt nie wie, czy będą one właściwe. Na barkach młodego człowieka spoczywa duża presja, ponieważ wtedy prowadzi nas silny lęk, że możemy bardzo łatwo zmarnować swoją przyszłość. Uwierz, że to po czasie mija, Ciel. Im starszy jesteś, tym bardziej dochodzi do ciebie, że życie jest długie i nieobliczalne, i że nie kończy się na kilku decyzjach, nawet tych najważniejszych. Póki jednak wciąż się kształtujemy, wszystko ma ogromną wagę, jest emocjonalne i trudne. Tak też było z pierwszym rokiem mojej pracy. Mimo to zapamiętałem dużo fajnych momentów, które razem spędziliśmy. Naprawdę lubiłem, kiedy uczyłeś mnie czegoś nowego, niekoniecznie w aspekcie szkolnym, ale też ze swojego codziennego życia. Na zawsze zostaną ze mną noce, w których robiłem ci mleko z miodem. Pamiętam, że stałem wtedy w kuchni nad garnkiem i pilnowałem, aby się nie przypaliło, słysząc w tle jedynie cykanie świerszczy za oknem i łyżeczkę obijającą się o ścianki naczynia. Nie wierzyłem wtedy, że noce mogą być tak spokojne i nie przywoływać samych złych myśli. Innym razem siedzieliśmy latem w ogródku i graliśmy w szachy, w które zawsze mnie ogrywałeś, chociaż byłem w nie wtedy tak słaby, że czasem mimo twoich późniejszych tłumaczeń nie wiedziałem nawet, jak to zrobiłeś.

Utkwiły mi w głowie wizyty u moich przyjaciół, które razem odbywaliśmy. Kiedy byłeś młodszy, często zasypiałeś już na początku, ale z czasem stałeś się dla wszystkich dobrym towarzyszem i członkiem grupy, o którego wszyscy najbardziej się troszczyli. Nigdy ci tego nie mówiłem, ale poznałem ich od razu po przyjeździe do Londynu, w pierwszej kolejności Knoxa szwędającego się w okolicy jednego z klubów. Pierwszą noc spędziłem właśnie u niego, niedługo później odnowiliśmy kontakt, a potem poznałem jego przyjaciół. Było to dla mnie ważne, ponieważ żyli w realiach przypominających te, które dopiero co opuściłem, jednak wciąż mieli ambicje i marzenia. Starali się o lepsze życie i korzystali z tego, co posiadali. Dało mi to dużo nadziei i pokazało, że sytuacja w której się znaleźliśmy nie definiuje naszego życia.
Wracając jednak do realiów pierwszego roku, cieszę się, że był jaki był, nawet jeśli towarzyszyły mi w jego trakcie również te mniej pozytywne uczucia. Naprawdę dużo się nauczyłem i zaznałem wielu nowych rzeczy. Po dziś dzień się uczę, choć nie jest to już rzecz jasna nauka tak gwałtowna i bogata jak na początku. Cieszę się z miejsca w którym jestem i już teraz obawiam rozstania, które nadejdzie po skończeniu przez ciebie osiemnastu lat. Często próbuję sobie wyobrazić, co wtedy zrobię, jednak w głowie mam pustkę. Pociesza mnie jedynie myśl, że został jeszcze rok, jednak nie wiem, czy do tego czasu wymyślę coś godnego uwagi. Znów wkroczę w coś nowego bez gwarancji powodzenia, ale wiem, że to konieczne. Obaj musimy zrobić duży krok w przód, kiedy za rok zdmuchniesz tym razem osiemnaście świeczek. Mocno trzymam za nas kciuki i chcę wierzyć, że czeka cię dobra przyszłość, choć serce boli mnie na myśl, że nie zobaczę jej na własne oczy. Chyba jeszcze nigdy nie chciałem poznać czyichś dalszych losów tak bardzo jak twoich. Nigdy nie pragnąłem tak mocno być częścią czyjejś przyszłości.

BUNT || SEBACIELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz