miłej lektury, bibole! — wika
Joonki niemal przez cały następny tydzień był wyraźnie struty i zamyślony. Cierpiał na niedostateczną ilość uwagi, jaką dostawał od zajętego uczelnianymi sprawami Hanjae — starszy odpisywał mu zwykle raz na kilka godzin, czasem nawet rzadziej, a kiedy wampir proponował, aby spotkali się chociaż na chwilę, w przerwach między wykładami, ten odpowiadał mu, że nie ma czasu. Z zajęć bowiem biegł prosto do Pracowni Daktyloskopii i Antropologii Sądowej, w której zdaniem dwudziestodwulatka praktycznie zamieszkał. Na pytanie, co tam takiego robi, chłopak wysłał mu pewnego dnia zdjęcie zapiaszczonych kości.
— Wybrałeś sobie naprawdę dziwnego typa — stwierdził
Sanghyun, gdy on i Joonki wybrali się wspólnie na siłownię, a teraz po skończonym treningu siłowym odpoczywali jeszcze przez chwilę w szatni, owinięci ręcznikami. — Nie dość, że krew z nosa wycieka mu jak woda z dziurawego kranu, to jeszcze jego pasją jest smaganie mikroskopijnym pędzelkiem po kościach z okresu Trzech Królestw. I kto tu jest creepem?— Mnie ma się podobać, a nie tobie — odburknął młodszy, masując obolały bark. Trochę przesadził z ciężarem hantli, przez co bał się, że jutro nie będzie potrafił unieść ręki. Dobrze, że w ostatniej chwili zrezygnował z suwnicy, bo wtedy chodzić też by nie mógł. — Poza tym on się taki urodził, więc to jest zupełnie inna sprawa.
— Urodził się z zamiłowaniem do miziania kości?
— A niech cię nietoperz w dupę ugryzie — westchnął, wywracając oczyma. Sanghyun parsknął śmiechem, klepiąc go w nagie łopatki. Zrobił to tak mocno i niespodziewanie, że aż Joonki wyprostował się i wytrzeszczył oczy, łapiąc chwilowy bezdech.
Kiedy niedługo później wyszli z siłowni i skierowali się do akademika, przyjaciel poradził mu, by spróbował umówić się z Hanjae w piątek wieczór. Podsunął mu nawet pomysł na niedrogą, choć klimatyczną randkę, proponując, że pożyczy mu rzutnik, aby wampir mógł przerobić dach dormitorium na wyjątkową salę kinową dla dwojga.
Sugestia Sanghyuna niezmiernie przypadła mu do gustu. Oczyma wyobraźni widział już zsunięte ze sobą pufy, kolorowe koce, światełka, oszukane bloodle tea (a może jednak butelkę wina...?), miskę popcornu, świeczki, a na ekranie wszystkie części Avengersów. O swoim pomyśle napisał crushowi, dopiero gdy wrócił do pokoju i przepakował torbę, by chociaż raz w tym tygodniu udać się do biblioteki.
Oh Joonki
przemysl sb moja propozycje, hyung
powinieneś zrelaksować sie a nie tylko nauka nuaka nauka
to... pt czy sobota? =D
zołza
Nie lubię Avengersów.
Przez dobre pięć minut wampir wpatrywał się w ścianę, uśmiechając się jak pacjent szpitala psychiatrycznego z lat osiemdziesiątych, otępiony przybijającą dawką leków. Następnie przymknął powieki, zaczerpnął jak najgłębszy haust powietrza i wypuścił je nosem, próbując zachować spokój.
CZYTASZ
BIBO
Romansa[zakończone] «blood in, blood out» Oh Joonki jest młodym wampirem, cierpiącym na dość absurdalną przypadłość - ma uczulenie na krew, przez co zmuszony jest odżywiać się roślinną hemoglobiną. Żartów na ten temat nie brakuje i wśród innych krwiopijców...