miłej lektury, bibole! — wika
Poziom ekscytacji Joonkiego zaczął osiągać rekordowe wyniki na dzień przed powrotem Hanjae. Chodził cały w skowronkach, bez przerwy się uśmiechał, a nawet był miły dla Sunghwana, który po raz ostatni wpadł do pokoju czerwonowłosego, by urządzić Gibonowi leczniczą kąpiel. Joonki siedział przez ten czas na łóżku i wycinał litery z kolorowego, błyszczącego papieru, które później miał zamiar przykleić w odpowiedniej kolejności do sznurka i powiesić na ścianie. Nadmuchał też masę balonów, które na razie składował w łazience. Później zamierzał przenieść je do pokoju, popodwieszać wokół okna, na szafie i większych roślinach, a z reszty zrobić kolorowy dywan.
Sunghwan co jakiś czas na niego zerkał, polewając karapaks Gibona roztworem nadmanganianiu potasu, ale na szczęście powstrzymał się od żadnych komentarzy. Chwilę przed wyjściem spytał, o której ląduje Hanjae, a Joonki odpowiedział mu z uśmiechem:
— Nie wiesz? Myślałem, że jesteście dobrymi kumplami.
O dziwo tymi słowami udało mu się uciszyć Sunghwana, który pośpiesznie opuścił pokój, żegnając się z nim krótkim, ledwie słyszalnym „cześć". Joonki powrócił do wycinania literek i już więcej o nim nie myślał. Nie mógł doczekać się, aż nadejdzie sobota, godzina piętnasta trzydzieści. Na szczęście teraz był już późny, piątkowy wieczór, więc do ponownego spotkania z Hanjae pozostała już mniej niż doba.
Dobrze, że w piątki nie miał żadnych zajęć. Gdyby musiał spędzić noc na uczelni i tak nie dałby rady się na niczym skupić. Jego myśli bez przerwy meandrowały w jednym kierunku, serce biło niespokojnie, a z policzków nie znikały różowe wykwity.
Hanjae napisał do niego tuż przed wylotem, że właśnie wszedł na pokład samolotu, natomiast Joonki życzył mu przyjemnej i bezpiecznej podróży. Wiadomość tę okrasił mnóstwem serduszek, po czym stwierdził, że to wciąż za mało i wysłał starszemu swoje zdjęcie. Była to na szybko zrobiona selfie, na której układał usta do pocałunku. Niestety Hanjae musiał już włączyć tryb samolotowy, bo SMS do niego nie dotarł.
Od tego czasu Joonki zaczął monitorować przebieg lotu, dziękując w duchu za istnienie tego typu rozwiązań technologicznych. Aby nie zwariować, udał się z przyjaciółmi do krwawej kawiarni. Na początku rozważali pójście do pubu Pod Krwawą Stopą, jednak z troski o Minjuna próbującego wytrwać w abstynencji wybrali bezpieczniejszą opcję.
Joonki odetchnął głośno, patrząc na trójkę przyjaciół. Siedzieli przy ulubionym stoliku, umiejscowionym w zacienionym rogu lokalu, na blacie trzymając telefony (tylko ten fioletowowłosego był odwrócony ekranem do góry) i kubki z kawą. Ten widok wzbudził w Joonkim pewną nostalgię.
— Niby jestem przyzwyczajony, że uśmiech to twoja domyślna mina, ale teraz to mnie przerażasz — skomentował Minjun, ściągając brwi tak mocno, że te prawie się ze sobą złączyły. Rozdzielała je jednak zrolowana skóra.
CZYTASZ
BIBO
Romance[zakończone] «blood in, blood out» Oh Joonki jest młodym wampirem, cierpiącym na dość absurdalną przypadłość - ma uczulenie na krew, przez co zmuszony jest odżywiać się roślinną hemoglobiną. Żartów na ten temat nie brakuje i wśród innych krwiopijców...