miłej lektury, bibole! — wika
Hanjae obudził się chwilę później i chwilę później zalała go fala zażenowania. Podniósł się prędko do siadu, zasłaniając dłonią zakrwawiony nos, a potem podrałował do łazienki, omal nie potykając się o własne nogi. Joonki z kolei nie ruszył się z miejsca. Wiedział i czuł, że ma umazane policzek i żyję, kręciło mu się z tego powodu w nosie i musiał rozchylić wargi, by dać przestrzeń wysuwającym się kłom. Wysunęły się z takim impetem, że aż go to zabolało.
— Aua — jęknął, lekko się krzywiąc. Nadal w pełni się do tego nie przyzwyczaił, choć praktykował używanie kłów nie od wczoraj.
Chciał podnieść się i podejść do łazienki, by zapytać Hanjae, czy wszystko w porządku i ewentualnie do niego dołączyć, ale w trakcie krótkiej, trzymetrowej drogi zatrzymało go lustro, a raczej to, co w nim zobaczył.
Okej... Nie spodziewał się, że widok ufajdanego krwią policzka okaże się dziwacznie ekscytujący, ale w tym momencie właśnie to czuł. Podekscytowanie. Chciał przesunąć palcem po skórze, zebrać jeszcze nieskrzepłą ciecz i zlizać ją z opuszki. W tym tygodniu nie wypił przecież ani kropelki.
Potrząsnął głową, ale zamiast odwrócić wzrok lub wykonać jeszcze kilka kroków w stronę przymkniętych drzwi, znów zapatrzył się w czerwoną plamę, ciągnącą się od policzka po szyję.
— Nie wolno — powiedział, patrząc sobie w oczy. Przecież obiecał Hanjae, że nigdy nie napije się jego krwi z nosa. Co prawda ta wizja ani trochę go nie brzydziła, ale... czuł, że skoro złożył przysięgę, to nie zachowałby się w porządku, gdyby to zrobił. Nawet gdyby Hanjae się o tym nie dowiedział.
Cofnął się do biurka i poczęstował się chusteczką z pudełka leżącego w rogu, a potem wreszcie podszedł do drzwi od łazienki. Jako iż były uchylone, a nie zamknięte, lekko je pchnął i stanął w ich progu, opierając się ramieniem o futrynę.
— Wszystko w porządku?
Hanjae pochylał się nad zlewem i właśnie zmywał z siebie krew pod bieżącą wodą. Zamoczył przydługą grzywkę i pochlapał kołnierz szarej bluzy, która zyskała kilka ciemniejszych plam.
— Sorry — bąknął, chlustając w twarz kolejną porcją chłodnej wody.
— Nic się nie stało — odparł Joonki. Starł tyle, ile mógł, chusteczką, ale też potrzebował użyć wody. Słodki zapach krwi wciąż unosił się w powietrzu i z łatwością docierał do jego nozdrzy, sprawiając, że w buzi zbierało się mnóstwo śliny. Musiał często ją przełykać i odnosił wrażenie, że połknął już co najmniej szklankę.
Zaczekał, aż Hanjae skończy przemywać twarz, wytrze ją do sucha i wetknie w obie dziurki gładkie, bawełniane chusteczki, a wtedy sam podszedł do zlewu. Starszy zaś usiadł na zamkniętej muszli klozetowej i się zgarbił, opierając ciężar głowy o ugiętą rękę, a łokieć o udo.
CZYTASZ
BIBO
Romance[zakończone] «blood in, blood out» Oh Joonki jest młodym wampirem, cierpiącym na dość absurdalną przypadłość - ma uczulenie na krew, przez co zmuszony jest odżywiać się roślinną hemoglobiną. Żartów na ten temat nie brakuje i wśród innych krwiopijców...