miłej lekturki, bibole! — wika
Nowy rok kalendarza gregoriańskiego przywitali we dwójkę, bo dwa dni wcześniej Joonki porządnie się przeziębił i został pokonany przez gorączkę. Hanjae jednak genialnie spisał się w roli jego opiekuna — mimo iż na co dzień nieczęsto zdobywał się na dużą czułość. Teraz jednak podawał wampirowi ciepłe posiłki pod nos, robił mu chłodne okłady i smarował podrażniony od smarkania nos aloesem.
W ostatni dzień stycznia Joonkiego tak ścięło z nóg, że bez przerwy był mokry od potu i zaczął bredzić, wskazując palcem na sufit.
— Hyung — mamrotał, wpatrzony w nieistniejące elementy. — Kiedy zawiesiłeś winorośle? Wyglądają ekstra.
— Ja pierdolę, jakie... Chyba powinienem zadzwonić po karetkę.
— Karotkę? Wiem, co to karotka. Taka krótka marchewka.
— Dzwonię w tej chwili — zarządził Hanjae.
— Nie idź nigdzie — poprosił Joonki, chwytając go za nadgarstek w chwili, gdy leżący obok Hanjae spróbował dźwignąć się do siadu. — Poprzytulaj mnie trochę, drobiażdżku ty mój. Ale z-zimno, co? Bardzo zimno, ale ty jesteś cieplutki.
Hanjae westchnął z bezradności. W końcu udało mu się namówić Joonkiego, by ten na chwilę go puścił, a wtedy starszy udał się do łazienki. Powrócił do niego z miską chłodnej wody i dwoma małymi ręcznikami, które odpowiednio złożył.
— Hyung...
— Już jestem — westchnął, przysiadając na brzegu łóżka. Wampir przepocił koszulkę do tego stopnia, że nasączony materiał kleił się do jego klatki piersiowej, jakby wszedł w pełnym ubiorze pod prysznic. — Mam nadzieję, że mnie nie zarazisz.
— Hyung... — powtórzył Joonki, wiercąc się w łóżku. Nawet gdy gorączka odbierała mu rozum, on wciąż nie potrafił leżeć prosto i w bezruchu. Wił się jak dżdżownica. — Hyung, pić.
— Wody? — spytał Hanjae, choć doskonale wiedział, jaka jest odpowiedź.
— Ciebie, hyung — wymamrotał wampir.
— Dobrze, ale najpierw musimy zdjąć twój T-shirt i obmyć cię z potu.
— Śmierdzę? — spytał, wybałuszając oczy. Chyba sam dopiero teraz uświadomił sobie, że się poci i że gdzieniegdzie ma tak wyświeconą skórę, jakby ktoś polewał go niewielkim strumieniem wody.
— Nie śmierdzisz — parsknął Hanjae, kręcąc głową. — Ale to niezdrowe, żebyś leżał taki oblepiony. Masz teraz na sobie miliard razy więcej bakterii niż Gibon.
Usłyszawszy to, Joonki natychmiast zrzucił z siebie kołdrę i chwycił za dół T-shirtu, aby go z siebie zdjąć. Nie przemyślał jednak tego, że na leżąco trudno mu będzie to zrobić i że musi choć na chwilę dźwignąć łopatki z materaca. Hanjae mu na szczęście w tym pomógł, a kiedy już obmywał jego tors nawilżonym ręcznikiem, Joonki pytał się, jak dużo bakterii zamieszkało teraz w jego prześcieradle. Był szczerze przerażony.
CZYTASZ
BIBO
Romance[zakończone] «blood in, blood out» Oh Joonki jest młodym wampirem, cierpiącym na dość absurdalną przypadłość - ma uczulenie na krew, przez co zmuszony jest odżywiać się roślinną hemoglobiną. Żartów na ten temat nie brakuje i wśród innych krwiopijców...