69 «Każdy już wie»

1.6K 260 247
                                    

miłej lekturki, bibole! — wika

Weekend spędzony u rodziców Hanjae dostarczył Joonkiemu całą gamę emocji

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Weekend spędzony u rodziców Hanjae dostarczył Joonkiemu całą gamę emocji. Przez dużą część czasu ogromnie się stresował, ale były też chwile, gdy zalewała go wręcz euforyczna radość. Pod koniec stwierdził, że zapamięta ten wypad na długi, długi okres, jeśli nie na zawsze. Zwłaszcza z powodu wyznania Hanjae, do którego chcąc nie chcąc, bez przerwy powracał myślami. 

— Okej, nie było tak źle — podsumował, gdy on i starszy znaleźli się w pociągu powrotnym i zajęli wyznaczone miejsca na końcu długiego wagonu. — Być może ja i twoja mama nie mamy szans na zostanie najlepszymi przyjaciółmi, ale...

— Jeśli mam być szczery...

— Zawsze jesteś szczery, nieważne jak bolesna prawda ma paść z twoich ust — wtrącił się Joonki.

— Jeśli mam być szczery... — powtórzył Hanjae, odrobinę głośniej niż przedtem — ...To wydaje mi się, że moja mama cię polubiła. W jakiś pokrętny sposób — dodał już ciszej.

— Może dlatego, że jako jedyny zjadłem i pochwaliłem jej przesoloną sałatkę z glonów wakame — zastanowił się na głos wampir, ujmując podbródek palcami. Zaczął go delikatnie pocierać.

— Możliwe, że również z tego powodu — stwierdził Hanjae, kiwając głową. — Niemniej jednak gratuluję. Nie będę musiał z tobą zrywać.

— Zrobiłbyś to, gdyby mama ci kazała?!

Joonki zbulwersował się tak mocno, że zapomniał, iż w wagonie znajdują się inni pasażerowie. Osunął się lekko z siedzenia, by schować głowę przed oczami gapiów i udawać, że go nie ma. Policzki zarumieniły się ze wstydu.

— Nie mam pięciu lat — parsknął Hanjae i wywrócił oczyma. Zanim odezwał się ponownie, pozwolił sobie na długie, ostentacyjne westchnienie. — Tylko żartowałem... Muszę trzymać się ciebie do końca życia, bo nie dam rady przechodzić przez te wszystkie początkowe etapy relacji po raz drugi.

— A więc to jedyny powód?

— Masz mnie.

— Zołza — skwitował Joonki, zadzierając nosa i odwracając się do niego tyłem.

Niedługo później zmienił zdanie i już się nie gniewał, jeśli w ogóle można było uznać, że był prawdziwie oburzony. Nie miał ku temu żadnych powodów — nie dość, że wiedział, iż Hanjae tylko się z nim droczy, to jeszcze był w stu procentach pewien jego uczuć. Joonki był przekonany, że jego chłopak kocha go, jak potrafi, nawet jeśli był przy tym nieco dziwaczny. On absolutnie to akceptował, a nawet mu się to podobało.

Do akademika wrócili w niedzielę, późnym wieczorem. Skierowali się do pokoju Hanjae, który musiał jak najszybciej sprawdzić, jak miewa się Gibon. Niby nie zostawił go na długo, a jednak... Poprzednie doświadczenia lekko go straumatyzowały. Z drugiej strony zaś Hanjae zdawał sobie sprawę, że skorpuchy nie potrzebowały tyle uwagi, co psy, a dwa dni spokoju, kiedy mogły leżeć zagrzebane w błocie, były dla nich istnym rajem.

BIBOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz